Kima odeszła dwie godziny po operacji wycinania guza. Zdecydowałam się poddać ją zabiegowi, bo miałam nadzieję, że z tego wyjdzie, że wszystko dobrze się skończy. Niestety. Ciągle mam przed oczami jak jej ciałko drętwieje po narkozie. Potem wyszłam z gabinetu i mogłam tylko czekać. Kamień spadł mi z serca kiedy wet powiedział po operacji, że wszystko w porządku...
Ale nie było w porządku. Bardzo mi smutno i samo mi się placze gdy popatrzę na miejsce gdzie niedawno stała jej klatka. Oj jak mi smutno....