Malego jamnikowatego dlugowlosego kundla. Chodzaca milosc na czterech lapach.
Nie sadzilam ze ojciec tak szybko pogodzi sie z jego strata..
Przedwczoraj powiedzial ze nastepnego dnia jedziemy do schroniska w celu doopsienia sie...
Takie :shock: oczy zrobilam...
Wczoraj kolo godziny 14 zawitalismy w elblaskim schronisku...
Warunki jak we wszystkich...przepelnione boksy...zapach ktorego nawet regularne czyszczenie nie bylo w stanie wywabic...I moc psiego i kociego nieszczescia w ciasnych przepelnionych po brzegi klatkach...
Przechodzilam wzdluz boksow placzac..to nie jest miejsce dla mnie...
Mielismy dopsic sie jednym psem, podobnym do naszego kochanego Gizma, ale los zdecydowal inaczej.
Pierwsze psisko ktore ruszylo mojego tate za serce(bo to on glownie wybieral) byla to sredniej wielkosci sunia. Czarnobiala, klapciatoucha, dlugowlosa. Poprostu sliczna, taki maly "border collie"..
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
Usmiechala sie do nas, calowala po rekach, niemal przeciskala przez waskie kraty byle tylko moc sie przytulic.
I mimo swojego losu (od szczeniaka w schronisku,a ma juz rok) ciagle sie usmiechala.
Druga psina ktora zwrocila uwage nas wszystkich byla jamniczka. Dlugowlosa(nigdy nie sadzilam ze dopsimy sie jamnikiem, poprostu nie przepadamy za ta rasa psow...). Jak sie okazalo, trafila tego samego dnia do schroniska. Z ksiazeczka zdrowia, zaszczepiona, odrobaczona.
Jej "wlasciciele" postanowili pojechac na dlugie wakacje a ona im w tym przeszkadzala..
Pozbyli sie wiec jej jak zwyklego smiecia. Dobrze chociaz ze do schroniska a nie z samochodu na ruchliwa szose...
Siedziala osowiala i przerazona w boksie z kilkunastoma innymi suczkami. Trzesla sie na calym ciele...
Ojciec wahal sie miedzy tymi dwiema suczkami. W koncu, ku mojemu zdziwieniu zdecydowal sie na OBIE.
Dopsilismy sie podwojnie, nadal nie moge w to uwierzyc...
Juz w trakcie drogi do domu zauwazylismy ze jamniczka jest bardzo przyzwyczajona do podrozowania samochodem. Poprostu polozyla sie grzecznie w naszych nogach i udawala ze jej wcale nie ma. Czarnobiala polozyla sie na moich i cioci kolanach i zasnela.
Juz w czasie drogi zdecydowalismy sie ze czarnobiala bedzie nazywac sie Psota. Straszny z niej diabelek. Ma niespozyty zapas energii i jest nieposluszna...Wiemy juz ze trzeba bedzie nad nia bardzo popracowac. Nie poddamy sie w kazdym razie, zeby wyszla na psy..
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
Jest dosc mloda, mozna ja jeszcze nauczyc
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Za to jamniczka...Ona ma 3 lata i swoje nawyki. Spi tylko na miekkim, typowy pies kanapowy...
Najpierw wolalismy na nia Sara, pozniej ciotka powiedziala ze to Bella(_-_ fuj) a w koncu dla swietego spokoju nazwalismy ja Belka i przezywamy pania premierowa..ale sza
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
Juz w chwile po zwiedzeniu calego domu uznala ze jest JEJ. Zachowuje sie jakby mieszkala tu od zawsze. Istna ksiezna pani.
Jest dobrze wychowana, doskonale wie co jej wolno a czego nie i jak na jamnika jest dosc posluszna..
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
Tak wiec od wczoraj mamy dwa psy. Stateczna jamniczke i kundelkowa wariatke oraz jednego ciezko przerazonego kota...
Narazie psy musza zrozumiec ze Zapalka nie jest zabawka tylko zywym stworzeniem i zaproszenie do zabawy moze dla biednej kotki oznaczac postawe agresywna..Ale i tak juz jest lepiej niz bylo wczoraj.
Jestem dobrej mysli..
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
Zdjecia beda juz wkrotce
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)