Może zacznę od początku. Tak naprawdę moja przygoda ze szczurami zaczęła się w lipcu 1997 r. kiedy to w moim domu pojawił się pierwszy szczur - Filip. Filipek trafił do mnie jako już dość mocno wyrośnięte szczurzysko, wtedy nie wiedziałam ile ma miesięcy (szczerze mówiąc myślałam, że jest malutki), teraz kiedy sobię go przypomnę wydaje mi się, że miał około 4/5 miesięcy. Fifi był ślicznym, nieco już "wypłowiałym" husky, niestety nie zachowało mi się ani jedno jego zdjęcie :-( Pamiętam, że sprawiał mojej rodzince sporo problemów kiedy wyjeżdzałam na wakacje. Kiedyś zostawiłam go (i cały mój ówczesny zwierzyniec) pod opieką cioci i wujka. Kiedy przyjechałam okazało się, że Filip uciekł z klatki i zrobił sobie legowisko w szafce z ubraniami (łatwo się domyślić jak wyglądały te ciuchy). Później wysłuchiwałam opowieści przerażonej rodzinki jak to Filip przed nimi uciekał i za nic w świecie nie dał się zabrać do klatki. Kiedyś przyjechali do nas znajomi rodziców ze swoim synem. Chłopak nosił Filipa na ramieniu a ten ni z tego niz owego udziabał go w ucho, krew ciekła strumieniem brrrr. Dla mnie jednak Filipek był aniołkiem, nigdy mnie nie ugryzł i był moim ogoniastym przyjacielem z prawdziwego zdarzenia. Odszedł po jakichś dwóch latach, wykończyło go zapalenie płuc :-( Postanowiłam, że nie będę mieć już więcej szczura, zbyt szybko odchodzą.
Wytrwałam w postanowieniu 6 lat!!! I pewnego pięknego lipcowego dnia w moim domu zawitał maluteńki, kichający i z chrostkami na uszkach
BAKUŚ
był to prezent od mojego P. na imieniny
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Chrostki udało się wyleczyć, ale Bakuś dostał też zastrzyki na wzmocnienie organizmu i... musieliśmy zmagać się jeszcze z martwicą :? Nie żałuję, że nie wytrwałam w moim postanowieniu do końca. Bakuś jest moją ukochaną kruszynką, daje mi tyle radości, że nie wyobrażam sobie życia bez niego. W dniu dzisiejszym ma już jakieś 5 miesięcy i jest pięknym, mądrym kapturem. Jeszcze kilka miesięcy temu obawiałam się, że nigdy nie uda mi się go oswoić i przekonać, że nikt mu tutaj nie chce zrobić krzywdy. Bał się każdego głośniejszego dźwięku, gwałtowniejszego ruchu. Dziś nie boi się już praktycznie niczego, cały pokój należy do niego (a przynajmniej tak mu się wydaje
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
) i praktycznie "ustawił" mnie tak, że oddałam mu całą szufladę na pościel w tapczanie. Namiętnie obrywa moją nie tak dawno położoną tapetę i kradnie wszystkie zabawki mojemu psu.
Bakuś na wycieczce w ogrodzie
Bakuś w klatce
Bakuś pozuje
Kiedy nic nie wyszło z przygarnięcia dla Bakusia dumbolkowego kolegi nadarzyła się okazja wzięcia maleństwa od znajomej. I tak 2.11.2005 w moim domu pojawił się
TOFFIK który automatycznie otrzymał drugie imię - Diabeł (z racji swoich diabelskich oczków i iście diabelskiego charakterku). Tofficzek to całkowite przeciwieństwo Bakusia i z wyglądu i z charakterku. Nie boi się ani "starszego braciszka", ani nas, ani psa. A z wyglądu hmmmm... to taki "nie dokończony" kapturek, nie wiem czy to znaczenie ma jakąś inną nazwę, ale jest śliczny
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Z łączeniem nie było problemów. Bakuś przyjął maleństwo jak swoje, co chwilę widzę jak iska maluszka i bawi się z nim. Jestem najszczęśliwsza na świecie
Toffik w mojej ręce
Myju myju
Chłopaki razem
Ogólnie zdjęcia są strasznej jakości bo niestety robione telefonem
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
Narazie nie mam możliwości zrobienia lepszych zdjęć. No i w ogóle... ciężko jest zrobić zdjęcie tej małej wiercipięcie, wszędzie go pełno
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)