Po wydaniu ostatniej piętnastki trafiła nam się kolejna niespodzianka z tego samego sklepu. Tym razem na świat przyszła cała siedemnastka maluchów. Zaczęło się dokładnie tak:

Na szczęście potem już było nieco ładniej.


Okazało się, ze mamy 6 chłopców i 11 dziewczynek. Przy moich 7 i 3 tymczasach (w tym ojciec obu miotów, Boski Alvaro, który szukał domu również tu, na forum.







My jakoś sobie poradziliśmy, a domki znalazły się w moment. Mam jakieś szczęście w nieszczęściu w tej całej sprawie z Rawą Mazowiecką, ale naprawdę - w obu przypadkach udało się chyba najlepiej jak tylko mogło. Pierwszy miot to dziś już całkiem duże szczury. Drugi, choć ogólnie drobniejszy (w masie, nie w liczbie








To może pokażę jeszcze dumną mamę:

(na wszelki wypadek wspomnę, kołowrotek jest tak mocno przykręcony do kratki, że się nie kręci


I przypomnę tatę:

No to wracamy do normalności. U nas całkiem nie-różowo, w stadzie niby niezłe zdrowie, ale męczą małego Urfa. Stanie sobie na kilka tygodni z dwójką młodziaków, którzy zostają chwilowo u nas to może odpocznie. Z resztą domowników, bardziej lub mniej stałych wcale nie lepiej. Perełka z serduszkiem, Labik Dudu z neurologią, więc na chwilę dajemy sobie odpocząć z tymczasami.
Zwłaszcza, że zbliża się termin mojego długo planowanego doszczurzenia. Jeszcze nie poczęty, już wyczekiwany...
