Zacznijmy od tego, że od dzieciaka chciałam mieć szczurka, ale mój tatko się ich boi (paradoksalnie, jak mamuśka boi się wszelkich gryzoni, tak szczury jej akurat nie przeszkadzają). Wierciłam rodzicom dziurę w brzuchu, ale żadne płacze i lamenty nie pomogły. Dlatego jak tylko opuściłam rodzinny dom, zatroszczyłam się o wymarzonego towarzysza. Crowleya, ślicznego standard huskacza dostałam od mojej dziewczyny na początku lutego. Wszystko było gotowe na jego przyjęcie i przez kilka pierwszych tygodni chłopak był żywy i rozbrykany. Później nieco zgasł, a ja, kierując się dewizą, że szczury nie mogą być same, postanowiłam znaleźć mu towarzysza. I tak na początku kwietnia w klatce Crowleya zamieszkał dumbo berkshire Magnus. Chłopaki, jak to chłopaki, na początku za sobą nie przepadały, starszy dominował młodszego, a młodszy miał go dość. Jednak łączenie przebiegło sprawnie i teraz chłopy są nierozłączne. Crowley jest energiczny i wszędobylski, uwielbia spać w kapturze, za to Magnus upodobał sobie siedzenie mi na głowie. Na wybiegu ich ulubionym obiektem wspinaczek i zabaw jest kanapa i wielokrotnie gryziony kocyk. Dogadują się z pozostałymi domownikami oraz dwiema świniami morskimi (czasem trzeba jednak pilnować, żeby zęby nie szły w ruch), a wszyscy, którzy ich poznają, od razu się w nich zakochują. W przyszłości na pewno pomyślę nad powiększeniem stada. A oto i one :')
Crowley, standard husky
Magnus, dumbo berkshire
![Obrazek](https://pbs.twimg.com/media/BmNVIQ5IQAEWDyA.jpg)