Hej. Przepraszam za ponowną dłuuugą nieobecność, ale i czasu i chęci brakowało mi żeby zajrzeć na to forum.
Poprzednia choroba Bazylka została wyleczona. Po 4-5 dniach podawania antybiotyku wszystko wróciło do normy. Niestety nad moim maluszkiem znowu pojawiły się czarne chmury...
![Cry :'(](./images/smilies/cry.gif)
Przedwczoraj wieczorem kiedy dawałam młodym jeść zauważyłam, że Bazyl nie chce wyjść z hamaka, zapierał się lekko kiedy go wyciągałam. Miał dziwne odruchy, tak jakby chciało mu się wymiotować, ale po chwili normalnie przeszedł się po klatce, zjadł pestki i napił się. Rano wyszłam do szkoły, a do domu wróciłam dopiero przed 22, od razu poleciałam sprawdzić co z młodym. Było jeszcze gorzej... Na brzuszku wyrósł mu jakiś spory guz, jest bardzo twardy i nie chce się przesunąć. Sam Bazyl czuje się źle, zgrzyta mocno ząbkami, ledwo trzyma się na łapkach i ciągle leży. Mam nadzieję, że to "tylko" ropień, którego nie trzeba będzie usuwać chirurgicznie, bo jego malutkie ciałko i słaby organizm mogłoby źle znieść narkozę. Bardzo się o niego boję, naprawdę źle to wygląda
U reszty chłopaków dobrze. Franio z Chrupem niedawno skończyli 2 lata i trzymają się świetnie!
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)