Na wizycie 10 listopada w pulsvecie dostała oprócz pierwszej dawki cabaseru metacam w syropie (na 4 dni) oraz marbocyl, który podaję jej nadal, aż do wizyty kontrolnej w niedzielę następną. Pani dr Godlewska przepisała te leki do podawania równocześnie, więc z kim jak z kim ale ze specjalistą nie będę dyskutować. Dzisiaj podałam małej podwójną dawkę cabaseru. Słabsza jest trochę ale dzielnie walczy, nie poddajemy się. Nawet sporo zjadła kaszki, jogurtu i rozmoczonej karmy psiej, którą uwielbia. Jadła też dżem. Staram się podawać jej lekkostrawne węglowodany i białko, raczej papki i bardzo miękkie. Wieczorem nieco się ożywiła nawet. Chodzi sobie po klatce, jest spokojna, nie miota się tak. Musiałam odizolować Zosię bo cholerka wyjada jej wszystkie papki z misek i rośnie w oczach na szerokość

. A tak będę mogła porozstawiać miski z papkami po całej chorobówce bez ograniczeń bo zauważyłam, że Zosia jej do miski nie dopuszczała albo przynajmniej wiekszość wyjadała. Natura, nie ma co mieć pretensji do zwierza. A Helenka je teraz powoli, trzeba dużo cierpliwości przy karmieniu. A tak jak miski stoją to Helenka może podjadać, co zresztą robi. Zobaczymy co będzie po podwójnej dawce cabaseru.
Trzymajcie kciuki.
Acha, od jutra postanowiłam zachorować

i iść na parę dni, może do końca tygodnia, na L4. Helenka potrzebuje teraz opieki a praca nie zając, nie ucieknie

.