Nauczyć przychodzić na smakołyczka - to chyba jedna z ważniejszych lekcji przy szczurach

. Po prostu jak podsuwasz im coś dobrego to wydajesz jakiś jeden, konkretny dźwięk

.
Z wypuszczaniem warto zacząć od jakiegoś ograniczonego, wygodnego dla ciebie terenu [u mnie to... stół], oczywiście dalej ćwicząc przychodzenie na smakołyczka - sprawdza się np. odrobina gerberka czy jogurtu na łyżeczce czy spodeczku, coś z czym nie zwieją. Dać im liznąć 2-3 razy i zabrać aż do następnego razu... I tak co chwilkę, nauczą trzymać się w miarę blisko i przybiegać na TEN dźwięk

.
Oczywiście w międzyczasie, w miarę wzrostu zaufania do maluchów i wiary we własne siły, powiększa się teren wybiegowy

. Jedyne czego trzeba pilnować przy powiększaniu terenu to: zabezpieczenie kabli, zatkanie wszystkich bardzo ciasnych/niedostępnych dla ciebie dziur [np. za meble!] oraz usunięcie chemii/leków z zasięgu szczurzych ząbków. Jeśli dostępny jest parapet warto zwrócić uwagę na to, co tam rośnie - niektóre rośliny są trujące.
Całą resztę co i jak zabezpieczyć to już ci szczurki same pokażą

. Każdy szczurek co innego wymyśli, każdemu człowiekowi co innego przeszkadza...
Pamiętaj, że maluchy skoro już odkryły Wielki Świat mogą nie mieć czasu na tulenie i głaskanie

... U mnie, aby moje szczurzyce przyszły się potulić trzeba albo poczekać ok. 2 h albo... wypuścić je zaspane - wtedy biegną prosto do mnie pod kołderkę

. Z tym, że ja mam duże, roczne panny - są już spokojniejsze od smarkaterii i zazwyczaj chętniej się tulą

.