Cane, specjalnie dla Ciebie
Generalnie... Dzień czwarty łączenia za nami; w kiszonce jest miłość, tulaski i układanie szczurzej piramidy
Ale w docelówce... Masakra. Co i rusz słychać jakiś pisk, czyli Abi mając więcej miejsca przestaje się dawać dominować i nadal odpycha od siebie wszystko, co się rusza
Po oględzinach stwierdziłam, że skoro nie puszą się, nie syczą ani nie gryzą (Abi ma mikroskopijną rankę przy szwie, nawet nie jestem pewna, czy to nie pozostałość szwa) to zostawiam ich na noc w docelówce. Kiedyś w końcu się zmęczą i pójdą spać, no nie?
A jak nie pójdą to znowu idą na noc się kisić a jutro lecimy do weta

Abi minęły 2 tygodnie od zabiegu i chcę, żeby wet ją obejrzał, a całą resztę zakroplił Strongholdem jakim

A że idziemy na piechotę to trochę się towarzystwo postresuje
Wczorajszy stress-spacer (szczury stress bo transporter bokiem, ja stress bo Orunia Dolna to jednak nieciekawe nocą miejsce

)
Dzisiejsza szczurza piramidka

(Abi na samym dole, Guppy i Aiden nad nią, LindeLou jak zawsze - obok)
