To był mój najukochańszy, najpiękniejszy - pierwszy szczurek! Tak bardzo mi smutno, nigdy już nie bedę miała takiego kochanego maleństwa.
Właściwie nie wiem dlaczego tak szybciutko odeszła. Prawdopodobnie chorowała na mykoplazmoze. Chodziłam do weterynarza, dawałam lekarstwa i tabletki ale z nią było każdego dnia coraz gorzej. Prawie nic nie jadła. Wczoraj wieczorem zmieniłam jej ściólke, wyjełam pienterka żeby po nich nie chodziła i dałam nową bluzeczkę jako posłanie. O 22.30 poszłam spać. Gdy o 23 moja siostra przyszła do domu to Kruszynka podeszła do pręcików klatki i ustała na tylnich łapkach. Ania - moja siostra - wyjeła ją na chwile z klatki i zaczeła głskać a po chwili Kruszynka już nie żyła. :-( Jagby czekała żeby się z nia pożegnac.
Dzisiaj, kiedy wróciłam ze szkołyb z przyzwyczajenia spojrzałam się do klatki i zawołałam Kruszynke; co chwile zapominam że już jej tam nie ma i spoglądam do klatki :-(
Smutno mi...