Moj dziki maluszek przegrał, ja też i czuję się okropnie... nie wiem co zrobiłam źle, jak byłam u niego ostatni raz w nocy to jeszcze brykał sobie po klatce, ale teraz, rano leży sztywny, rozciągnięty... nie wiem co się mogło stać...mam przypuszczenia, że może to się stało przez to, że moja mama o ok 6.00, może 5.30 otworzyła okno, a wtedy jest bardzo zimno... może to dlatego, nie wiedziałam o oknie, dopiero jak weszłam o 7.30 żeby zobaczyć co robi, to zobaczyłam, że nie żyje... Tak bardzo mi smutno... Dlaczego on musiał umrzeć akurat u mnie? Teraz będę mieć wyrzuty sumienia do końca życia, że coś zrobiłam źle...
Dla Szczęściarza [']['][']
Mam nadzieję, że teraz jest mu lepiej za tęczowym mostem, w Krainie Wielkich Dropsów...
[ Dodano: Pią 07 Paź, 2005 ]
To napewno moja wina...