był u mnie około roku. nazywał sie albi... kochany albiczek. rasa albinos. pomimo tego, ze nie miałam go od poczatku bardzo go kochałam. odszedł dzis 5 grudnia. Zmarł na moich rękach

... tylko na moment albiczka wyjęłam z klatki... :-( nie jadł od kilku dni ...
Płacze myśląc o nm , o jego białych łapkach i czerwonych ślicznych oczkach...
niech spoczywa w szczurzym niebie...
Żegnaj kofany Albiczku...
