Swinka miala wylew pare dni temu... oczywiscie od tego czasu byla pod okiem weta. bylo coraz gorzej i gorzej...
dzis ok 19:30 uspilismy ja. wiem, ze to byla sluszna decyzja, juz tylko sie meczyla...
przezyla 6 lat.
nie byla do konca moja swinka. byla Daniela, ale jak sie do niego wprowadzilam w jakis sposob stala sie tez moim zwierzakiem.
jak ja pierwszy raz zobaczylam to zadalam mu pytanie czemu nazwal swinke morska Swinka, powiedzial, ze jezeli chce (i jestem w stanie) to moge jej wymyslic inne imie. staralam sie, ale zadne do niej nie pasowalo. czasami mi sie wydaje, ze Swinka juz urodzila sie z imieniem Swinka, ono najlepiej ja opisywalo i do niej pasowalo. Swinka byla poprostu kochana Swinka...
i choc w naszym domu nigdy chyba nie bedzie malo zwierzakow, to bez Swinki wydaje sie taki pusty...