
Tuptuś zmarł dziś rano. NIe wiem jak

Mój najdrozszy aniołek, najmądrzejszy, najkochanszy i tak bardzo przywiązany.
Po długiej walce z nawracającym rakiem (:( pisałam wam o jedne i o drugiej operacji i o wznowieniu guza...). Wolałam nie pisać Wam codziennie co sie działo.. guz w ciągu dwóch tygodni powiekszył sie dwukrotnie. Osiągnął wielkość jabłka, opanował cały brzuszek (zaczynał sie pod łapkami aż do ogonka). Jeden wielki guz, który mnożył sie i sprawiał, że pozostała część tuptusia była chuda i zapadnięta.tracił siły... nie jadł już twardego jedzonka... mało chodził , nie mógł się myć ani drapac (guzy zablokowały nóżki). Rak był bardzo agresywny az tuptus..

Nie byłam przy tym jak zmarł... jeszcze rano dostał jabłuszko...a popołudniu lezał

Ach tuptusiu...zapoczątkowałes moją miłość do szczurków, byłes moim prezentem w piórniku. Byłes malutki jak myszka a potem rosłeś i rosłeś i zdobywałes moje serce na nowo z każdym chrupaniem orzeszków, z każdym spojrzeniem.
Kocham cie mój tuptusiu filipku i znajdź tam sobie swoją ciemną norke które uwielbiałeś i wcinaj serki i jogurty (ten co tak lubisz,to waniliowy).