kida jest juz calkiem przytomna... mine ma nieszczesliwa, na pewno ja boli... nie dostala przeciwbolowych, bo chociaz guz jest duzy, ranka po nim malenka - ale tak umiejscowiona (pod lapka), ze kida nie powinna teraz duzo chodzic, zeby wszsytko ladnie sie goilo... chetnie zajada gerbera, nutridrink calkiem jej smakuje... wyglada wiec na to, ze juz po wszystkim...

gam guz jest wiekszy, niz podejrzewalam - wielkosci orzecha wloskiego w skorupce... to ostatnio tak urosl cholernik... na szczescie to ponoc zupelnie lagodna zmiana i nie ma co sie martwic... stoi teraz na biurku w pojemniku na mocz i straszy... moze oddam go do analizy, moze nie - jeszcze nie wiem... merch, jestes zainteresowana? to raczej nie zaden wyjatkowo ciekawy przypadek, ale zawsze cos...

stado wyraznie odczulo zmiany... eileen i bandit nie wystawily noskow poza klatke - siedza schowane w domku i patrza na mnie smutnymi oczkami... wystraszylam sie, ze moze cos im dolega, ale wygladaja na calkiem zdrowe... paradoksalnie katja, siostra simbul, czuje sie najlepiej... tez wyraznie posmutniala, ale spaceruje po pokoju, a teraz zaszyla sie w moich spodniach z kawalkiem nalesnika - specjalnie dla nich zrobilam, na pocieszenie... mam nadzieje, ze kiedy kida do nich wroci (prawdopodobnie jutro lub pojutrze), powoli wszystki wroci do normy...