Jak zwykle rano wstałam i dałam jeść moim czterem ogoniastym maluszkom. Nakarmiłam samce(Bonhart, Milo) , no i nasypałam jedzenia samiczkom - (Falka i Heinrich). No,ale po nasypaniu zobaczyłam że Heinrich jest podejrzanie spokojna... Wzięłam ją na ręce... żyła. Ale bardzo spokojnie... Myślałam że jakaś ospała poprostu, więc chodziłam z nią po całym domu, żeby mieć ja na oku , w razie gdyby coś jej było. Ale było coraz gorzej... nie chciała jeść ani nawet pić... tylko leżąc na moich dłoniach przewracała się z jednego boku na drugi. Chciałam iść do weta, ale u nas na zadupiU jest od 15, a to była 9 rano... Do centrum bym nie zdąrzyła... Trzymałam ją na rękach, płakałam i głaskałam ją... Coraz słabiej oddychała, mniej się ruszała... umarła na moich dłoniach

† † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † †