zawsze snil sie zdrowy, taki jaki byl zanim zachorowal...
a dzis snil mi sie taki jaki byl ostatniego dnia swojego zycia
smutny sen...
i smutno sie bylo obudzic i karmic Torka. podczas majowej choroby tez mial taki moment, ze nie dalo sie go juz nawet ze strzykawki nakarmic... ale udalo nam sie przetrwac. byl jak maly szkielecik. ledwo udalo mu sie troche cialka nabrac (juz wygladal jak caly szczur a nie jak pol, ale nie udalo mu sie wrocic do dawnej wagi) a teraz znowu schudl. je i pije samodzielnie, do tego podkarmiam do nutri drinkiem, ktory pije chetnie. nie jest odwodniony... ale chudnie. czuje chyba kazda kosteczke jak go trzymam na rekach
mam maly kryzys w pozytywnym nastawieniu...