Ufff... pierwszy dzień łączenia

Było dużo pisku, stroszenia futerka i awantur

Krwi jednak nie było, tylko dużo paniki a atmosferka nerwowa. Zaskoczył mnie Cyrus, myślałam, że, jak to on, będzie kluskowaty i dziewczyny go zjedzą. Tymczasem on porozstawiał je po kątach i nie dawał się

Po jakimś czasie emocje troszkę opadły, ale piski są nadal. Wieczorem kolejny wspólny wybieg, zobaczymy co będzie. Betty okropnie się zaporfiryniła, domyślam się, że z nerwów.
Tak w ogóle to jeszcze wczoraj dziewczynki dostawały rujki jak wypuszczałam je z nim pojedyńczo, a on próbował na nie skakać. Dziś już w ogóle tak nie jest, panienki traktują go po prostu jak nowego szczura, któremu trzeba co nieco pokazać

Myślę, że będzie ok, piski mnie nie ruszają i póki nie ma krwi, będę im się pozwalała dogadać. Trzymajcie kciuki za kolejne spotkania Cyrusa z haremem :jezor2: