20 lutego byłam ze swoim szczurkiem (ma około 27 miesięcy) u weterynarza, bo zauważyłam niepokojące objawy. Czejen stał się osowiały, był taki nastroszony i miał przerzedzone futerko. Widziałam, że ma problemy z równowagą (chwiał się jak próbował chodzić po klatce), tak jakby trochę ciągnął tylnymi łapkami. Stracił apetyt i przestał pić. Widać było, że schudł. Do tego kichał.
Lekarz (byłam w Poznaniu na Wawrzyniaka - nie trafiłam, niestety, na samego dra Czerwieńskiego, ale ten starszy pan, który go przyjął, też wyglądał na kompetentnego) go osłuchał i zmierzył mu temperaturę (było 39 st.). Stwierdził, że Czejen ma bardzo płytki oddech i że to zapalenie górnych dróg oddechowych, powiedział też, że szczurek jest strasznie osłabiony (choć serce biło mocno) i że nie jest pewien, czy leczenie jeszcze mu pomoże! :-( po czym zrobił zastrzyk z gentamycyny (w dawce 0,1). I robił te zastrzyki od wtorku do soboty (jednego dnia zastrzyk robiła jakaś kobieta - szczurek się szarpnął i wyrwała mu całą kępkę futra z karku!). Widać było lekką poprawę, szczurek zrobił się nieco bardziej ciekawski. Lekarz uznał, że 5 iniekcji wystarczy, bo szczurasek wygląda już lepiej niż poprzednio, i żeby ewentualnie przyjść w czwartek na kontrolę.
Wczoraj jednak (niedziela) zauważyłam, że szczurek dziwnie się zachowuje. Stał w klatce i raz odwracał się w lewo (robił przednimi łapkami dwa kroczki), raz w prawo, znów w lewo, znów w prawo. Do tego co jakiś czas tak jakby podskakuje (częściej, gdy jest wystraszony lub zdenerwowany - czyżby padaczka? ;( - ale lekarz to widział i nic nie wspomniał na ten temat...). Widzę, że maleństwo mi chudnie w oczach, jest o połowę mniejszy niż był wcześniej! :shock: Do tego wygląda na to, że nie ma nawet siły, by językiem poruszać kulką w pojniku, więc podaję mu wodę w miseczce, albo nasączony chlebek (mogę to jednak robić dopiero od 16, gdy wracam z pracy :-( ). Wciąż jest strasznie słaby, nawet nie próbuje uciekać, gdy chcę go wyjąć z klatki, tylko cicho jakby syczy (to brzmi tak, jakby próbował piszczeć, ale nie ma w tym dźwięku pisku) albo w ogóle nie reaguje. Przewraca się, gdy próbuje się myć, łatwo traci równowagę.
Dodam, że mam jeszcze dwa szczurki, młodsze od Czejena o jakieś 4-5 miesięcy, ale one są zwariowane jak zawsze, mają apetyt - nic im najwyraźniej nie jest. Ich klatki stoją od zawsze w odległości mniej więcej 20 cm od siebie. W porównaniu z Czejenem pozostałe szczurki są ogromne!
Czejen to mój pierwszy szczurek - nigdy nie zdarzyło mu się zachorować (nawet gdy dwa pozostałe się rozchorowały - dostawał wtedy Echinaceę i Vibovit, na wszelki wypadek, ale to było z rok temu). Zawsze był żywy, nieco ostrożny, ale nie nerwowy. Teraz jakby łatwiej go zirytować. Jest taki słabiutki - jak mogę go wzmocnić? No i czy szczurka w tak okazałym wieku da się jeszcze wyleczyć?
