
mam kanał, bo.. [zaraz się vella z limbą i elly rozbawią jak je znam..]
bo uderzyłam się w kciuk.
no i w sumie [to już nie a propos kciuka] mam namalować jakieś 20 obrazów w 2 miesiące i to nie takich "z metra", ale dobrych... pomysły mam od dawna, szkice są, fotki są, nie ma tylko płócien nadal, a nawet jakby były, to mi to absolutnie na nic, albowiem jestem w pracy codziennie przez większość dnia lub tylko część plus mam chorego szczura i jeżdżę do weta i dodatkowo mam dentystę w piątek no i.
a jako osoba słabowita i melancholiczna tracę wszystkie siły już w okolicach godziny 14stej. potem tylko sobie tak psychicznie i fizycznie zwisam ciężko, jak szczur w garści.
#H@I$%*!!!!!
wszyscy narzekają, że pracy nie ma, a jak im oferuję moją, to zawsze znajdą wymówkę. aż mi się płakać chce. dziewczynie znajomego zaoferowałam. czaicie, praca zapukała jej do drzwi. z nauką zawodu, fajna płaca, nieraz cały dzień wolny albo pół, hura, ale laska mnie raczej nie lubi i pewnie dlatego odmówiła, bo "nie ma stałych godzin i nie mogłaby sobie nic dodatkowo znaleźć". czy muszę dodawać, że w tej chwili panna pracuje dokładnie nigdzie? ale brak dodatkowej będzie jej przeszkadzał przy tej!
i w dodatku jest głupia. :/ nie lubi fajnych filmów i przede wszystkim NAS. to już druga taka "żona kumpla"... nic się tumance nie podoba, ani kabaret potem, ani "easy rider", ani moja wspaniała oferta łatwej i przyjemnej pracy za niezłą kasę...
a ja z obrazami leżę. jakaś zemsta zduna po prostu. a pierwsza wystawa już pod koniec maja, na szczęście zbiorowa. druga w czerwcu, trzecia przełom czerwiec/lipiec. a ja nalewam piwka. hura, prawda?