Czytam i czytam i czytam i w końcu sama nie mogę dojść do porozumienia ze sobą, bo tyle pomysłów i rad naraz i nie wiem, co robić...
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
Mój ciur, roczny samiec, niekastrowany, nigdy w życiu nie kąpany - nie było takowej potrzeby, a dla 'zabawy' stresować Go nigdy nie chciałam... No i dziś zauważyłam potworny łupież... Ale tylko i wyłącznie tam, gdzie Jego futerko jest szare, czyli pas na grzbiecie i zadek, cała reszta jest biała i tam łupieżu nie ma wogóle. Włoski, tam gdzie jest łupież, są tłuste, tak jak to się u człowieka zdarza, no i na dole jest też mnóstwo pomarańczowego łupieżu... Przyznam, nie wygląda to zbyt atrakcyjnie, nie wiem, dlaczego się tak to ostatnio nasiliło... Bo owszem, wcześniej łupież występował, ale nie tak mocno. Choć i tak dla mnie jest najśliczniejszy;-))) Hmm no i zastanawiam się co robić, czy narazie Go zostawić, a zmienić Mu coś w diecie? Ograniczyć białko? Bo sporo tego w sumie wcina:( W klateczce ma czyściutko zawsze, często sprzątane, i mieszka na szmateczkach, a reszta wysłana jest żwirkiem;-) Do kąpieli jakoś podchodzę sceptycznie, nie chcę Go stresować i domyślam się co, będzie się działo... W sumie mogłabym pojechać z Nim jutro do weta, ale dziś jest sobota, a ja w poniedziałek z samego rana jadę na studia do Olsz. - ciurek mieszka w domku! - i nie będę mogła np. stosować za bardzo jakichś specyfików, a moja mama mimo, że genialnie się Nim opiekuje - dzień w dzień jest wyjmowany z klatki wieczorami et cetera - to pewnie bałaby się, że COŚ zrobi źle... Więc chciałąbym, narazie pokombinować coś z dietą - o ile może wogóle przynieść to jakiś skutek, a za konkretne leczenie wziąć się za około miesiąc, gdy już zjadę do domu... Być może to naprawdę wina hormonów, bo zaznaczam jest niekastrowanym samcem, dorodnym i dużym (co nie znaczy 'grubym i tłustym' - bo co to, to nie...) i nasilenie łupieżu występuje na grzbiecie i zadku... Rozpisałam się. Proszę o konkretne rady... Pozdrawiamy;-)