Mojemu Dolarkowi zniknęły (dosłownie) jądra, ma powiększone podbrzusze. Ciężko oddycha i ma lekkie zachwiania równowagi. Jest osłabiony strasznie, klei się do człowieka. Nie chce jeść, ostatnią godzinę spędziłam wciskając w niego mleko ze strzykawki.
Do weta mogę iść dopiero za 1,5h! Cholera! Co za głupie godziny przyjęć.
Do tego czasu chyba umrę z niepewności... W ogóle mam łzy w oczach z bezsilności. Miał ktoś z Was taki przypadek?
PS. Przepraszam jeśli był taki temat, po prawdzie nie mam teraz głowy ani czasu szukać i wertować spis treści.
Szybko, pomocy!
Moderator: Junior Moderator
Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu

Odp: Szybko, pomocy!
s_s_s_; rozumiem, że się denerwujesz, najgorsze jeśli on ma problemy z oddychaniem, poczytaj wątek "pierwsza pomoc" no i chyba przecież działa ten ratunkowy GG 5291561
trzymajcie się. do weta jeszcze tylko chwila...
o tu coś jest- http://szczury.org/viewtopic.php?t=12639 jeszcze nie czytałam...
trzymajcie się. do weta jeszcze tylko chwila...
o tu coś jest- http://szczury.org/viewtopic.php?t=12639 jeszcze nie czytałam...
Ostatnio zmieniony śr paź 31, 2007 4:07 pm przez odmienna, łącznie zmieniany 1 raz.
Odp: Szybko, pomocy!
Tak, wiem, znalazłam później ten wątek i wygląda na to że to normalne.
Byłam u weta i nie było tej miłej babki co zwykle, tylko jakaś idiotka. Mówię jej że szczurek jest przeziębiony i byłam tu ostatnio i dostałam buteleczkę leku o nazwie "Enflocyna". Niestety nie zaobserwowałam poprawy , a dzisiaj stan się gwałtownie pogorszył i podejrzewam że rozwinęło się zapalenie płuc. Pokazuje jej Dolara a ona co? Mówi że poda mu enflocynę tyle że podskórnie ("bo inne antybiotyki nie nadają się dla szczurów") i coś wzmacniającego. Widać że babka nie miała zielonego pojęcia o szczurach, nawet go nie osłuchała. Doszłam do domu i włożyłam Dolarka do klatki...
W akcie rozpaczy uruchomiłam swoje znajomości w aptece i zaryczana poleciałam po Bactrim bez recepty. Wracając z powrotem o mało nie wleciałam pod samochód...
Stan Dolara gwałtownie się pogarsza, a ja nic nie mogę zrobić... Biedaczek ledwo chodzi, chwieje się, nie chce jeść ani pić. Czuję że to jego ostatnie podrygi. Pisząc to siedzę i ryczę, po prostu nie mogę tego znieść..
Powiedźcie mi, co mogę zrobić prócz siedzenia z nim całą noc i tulenia do ostatniej minuty, żeby odejście nie było tak bolesne...Myślicie że cierpi? Może podać paracetamol? Jezu, nie wiem..
Myślałam nad tym czy nie zanieść go do weterynarza i pozwolić tam odejść... Ale jeśli on przeżyje? Jeśli jakimś cudem się uda? Ech.. Poza tym nie chcę żeby odchodził w zimnym, obcym gabinecie... A w domu nie mam nic co by mu pomogło godnie odjeść..
Widzę w nim chęć do życia, widzę ze on nie chce odchodzić... Ale jego oczka są takie smutne. Niezdarnymi ruchami podchodzi do mnie i się przytula.. Czyżby coś przeczuwał? Dolarku, nie, nie odchodź..
1 listopada umarł mój królik. Identycznie dzień wcześniej zaczął powoli odchodzić..
Ja naprawdę nie wiem co robić. Czuję się jak dziecko które zgubiło rodziców w tłumie..
Byłam u weta i nie było tej miłej babki co zwykle, tylko jakaś idiotka. Mówię jej że szczurek jest przeziębiony i byłam tu ostatnio i dostałam buteleczkę leku o nazwie "Enflocyna". Niestety nie zaobserwowałam poprawy , a dzisiaj stan się gwałtownie pogorszył i podejrzewam że rozwinęło się zapalenie płuc. Pokazuje jej Dolara a ona co? Mówi że poda mu enflocynę tyle że podskórnie ("bo inne antybiotyki nie nadają się dla szczurów") i coś wzmacniającego. Widać że babka nie miała zielonego pojęcia o szczurach, nawet go nie osłuchała. Doszłam do domu i włożyłam Dolarka do klatki...
W akcie rozpaczy uruchomiłam swoje znajomości w aptece i zaryczana poleciałam po Bactrim bez recepty. Wracając z powrotem o mało nie wleciałam pod samochód...
Stan Dolara gwałtownie się pogarsza, a ja nic nie mogę zrobić... Biedaczek ledwo chodzi, chwieje się, nie chce jeść ani pić. Czuję że to jego ostatnie podrygi. Pisząc to siedzę i ryczę, po prostu nie mogę tego znieść..
Powiedźcie mi, co mogę zrobić prócz siedzenia z nim całą noc i tulenia do ostatniej minuty, żeby odejście nie było tak bolesne...Myślicie że cierpi? Może podać paracetamol? Jezu, nie wiem..
Myślałam nad tym czy nie zanieść go do weterynarza i pozwolić tam odejść... Ale jeśli on przeżyje? Jeśli jakimś cudem się uda? Ech.. Poza tym nie chcę żeby odchodził w zimnym, obcym gabinecie... A w domu nie mam nic co by mu pomogło godnie odjeść..
Widzę w nim chęć do życia, widzę ze on nie chce odchodzić... Ale jego oczka są takie smutne. Niezdarnymi ruchami podchodzi do mnie i się przytula.. Czyżby coś przeczuwał? Dolarku, nie, nie odchodź..
1 listopada umarł mój królik. Identycznie dzień wcześniej zaczął powoli odchodzić..
Ja naprawdę nie wiem co robić. Czuję się jak dziecko które zgubiło rodziców w tłumie..
Odp: Szybko, pomocy!
no, czekaj. dostał tą enflocynę podskórnie a ty kupiłaś Bactrim i co? dałaś mu? moim zdaniem powinien dostać steryd. ale poczekaj- może osłabł tak po antybiotyku; może być taka reakcja. Kurczę, opisz to Ani na ten GG. Jak widzisz, że chce żyć- to wałcz razem z nim! Nie pozwól mu się przechłodzić!. ma duszności czy tylko ciężko oddycha?
Odp: Szybko, pomocy!
[']...dla Dolarka..
W oczekiwaniu na dwa Nakotowe Bebetki
:) <3
[']..: Rudolf,Telimenka,Bazylek,Jogi,Kuha,Pupa,Ylah,Eliot,Capri,Ember,Ekler,Fizyk, Flos...

[']..: Rudolf,Telimenka,Bazylek,Jogi,Kuha,Pupa,Ylah,Eliot,Capri,Ember,Ekler,Fizyk, Flos...