Moja Mycha i Pitunia odeszły kilka lat temu...

, ale mimo wszystko pamiętam je i nie potrafi o Nich zapomnieć

zesztą... nigdy ich nie zapomnę... Gdy uspiłam Mychę...(miała nowotwór)i zakopałam to w tym samym dniu po kilku głębszych poszłam w nocy nad staw i z płaczem oraz histerią odkopywałam ziemię gołymi rękami

... na szczęście nie znalazłam tego miejsca... A Pitunia też...została uśpiona z tego samego powodu

Byłam z Nia nawet u znanego,łódzkiego bioenergoterapeuty-nie wziął ode mnie pieniążków bo pierwszy raz się spotkał z sytuacją,żeby ktoś przyszedł ze szczurkiem do niego...ale niestety nie pomógł Nam...

Obydwie długo i bardzo cierpiałyśmy

Kocham Je... :***