Ale jajca
Byłam na spacerze z psami i z moją mum. Szłyśmy pod płotem koło szpitala, Vega szła tuż koło owego płotu i niuchała-jak zwykle. Nagle za płotem pojawił sie biały kot w rudo czarne łaty i zaczął łapami okładać psa sycząc przy tym jak wąż

Vege zamurowało, dopiero po chwili zaczęła warczeć a kot biegł za nami nadal, tyle że po drugiej stronie płotu, po chwili jednak zrezygnował. Wracałyśmy tą samą drogą ale jak najdalej od płotu. Moja mum z Vegą szła przodem. Nagle zza płotu wyskoczył ten sam kot i rzucił sie na Vege (15kg psiska)

Vega przerażona próbowała uciekać, moja mum próbowała osłaniać ją własnymi nogami a kot nie dawał za wygraną. Ja osłupiałam, złapałam Majke na ręce i stałam jak słup soli z oczami jak talerze... Na szczęście udało nam sie zwiać i po drodze ostrzec panią z małym kundelkiem idącą w strone kota-wojownika

Normalnie uśmiałam sie przeokropnie

Vega do tej pory jest w szoku i ma sznyte na nosie...
Ale kotka jest usprawiedliwiona, za płotem, w dziurze we wjeździe dla inwalidów siedziały 3 małe koteczki
