pantoś odszedł :(
Moderator: Junior Moderator
pantoś odszedł :(
panti niestety nie przeżył zabiegu, miał sporo powikłań, kochany szczurek, mimo ze trafił do mnie jako dorosły pan to i tak bardzo sie przyzwyczaił, pieszczoch i leniuch, nie doczekał sie kolegi. mam nadzieje ze przynajmniej przez te ostatnie miesiące u mnie był szczęśliwy.
panti przed chorobą
[URL=http://img135.imageshack.us/my.php?imag ... 675ta5.jpg][IMG]http://img
panti przed chorobą
[URL=http://img135.imageshack.us/my.php?imag ... 675ta5.jpg][IMG]http://img
- Nikitka_219
- Posty: 179
- Rejestracja: ndz paź 28, 2007 7:49 pm
Re: pantoś odszedł :(
śliczny ,bardzo mi przykro,na pewno miał u ciebie dobrze. [' ]
Re: pantoś odszedł :(
Boze.... nie wierze
Po prostu nie wierze....
Pantosiu ['][']['].... za szybko

Po prostu nie wierze....
Pantosiu ['][']['].... za szybko

- Magamaga
- Starszy Moderator na urlopie
- Posty: 2996
- Rejestracja: sob paź 06, 2007 7:22 am
- Lokalizacja: Gdynia
Re: pantoś odszedł :(
Mój forumowy ulubieniec...
I to teraz, kiedy prawie doczekał się kolegi
. Ninaczika - trzymaj się jakoś


Re: pantoś odszedł :(
Bardzo mi przykro 

Re: pantoś odszedł :(
Współczuję
[ * ] dla Pantosia
[ * ] dla Pantosia
- susurrement
- Posty: 1957
- Rejestracja: sob wrz 15, 2007 5:08 pm
- Lokalizacja: Warszawa
Re: pantoś odszedł :(
nie...
nie wierzę...

on był taki cudowny!
to takie cholernie niesprawiedliwe ;(
['] dla Ciebie, Pantosiu.. tak cudnie śpiący u ninacziki na ramieniu.. z brzusiem do góry...
;(
a Ty, ninaczika, trzymaj się jakoś..
nie wierzę...

on był taki cudowny!
to takie cholernie niesprawiedliwe ;(
['] dla Ciebie, Pantosiu.. tak cudnie śpiący u ninacziki na ramieniu.. z brzusiem do góry...
;(
a Ty, ninaczika, trzymaj się jakoś..

ze mną 1+3 szczurze łobuziaki, 3 króliki, jeż, chomik i dwa piesy
za TM 47 kochanych aniołków i 2 króliki [*]
za TM 47 kochanych aniołków i 2 króliki [*]
Re: pantoś odszedł :(
szczerze mówiąc ja nie wierze jeszcze bardziej.. drugi ogon na mnie nie czeka wiec jest jeszcze gorzej, miał coś naprawde paskudnego bo antybiotyki nie zadziałały i mimo to powstał ropień, rano przed ostatnią wizytą u weta przychodził i pokazywał ze go boli, kładł mi sie razem z guzem na ręce, obiecałam ze mu pomogę. no i tak sie to skończyło
dzieki forum może troche lżej bo mnie ktoś rozumie, ehh drugiego takiego pantiego nie bedzie..

dzieki forum może troche lżej bo mnie ktoś rozumie, ehh drugiego takiego pantiego nie bedzie..