Witam
Nie wiem czy piszę w odpowiednim dziale, ale mam problem.
Miałam dwa szczuraski, miały około 3 może 3,5 roku, nie były stare, tzn już im się nie chciało tak skakać ale według mnie czuły się dobrze. Najpierw zdechł jeden, nagle i niespodziewanie, wieczorem czuł się dobrze, rano już nie żył.......
Natomiast po dwóch tygodniach stało się coś dziwnego z tym drugim,
około 20:00 wyjełam go z klatki bo się zastanawiałam dlaczego nie lata po pokoju.... i się przeraziłam..... szczurek był jakby sparaliżowany... tzn. oddychał ale tylko leżał. Zadzwoniłam do weta, ale powiedzał, że raczej nie mam co ze szczurem po nocy jechać

iże to koniec raczej jest, no i miał rację.... o 2 w nocy szczurek odszedł, powoli przestał oddychać, to dla mnie bardzo przykre wspomnienia, bo umarł mi na rękach. Najważniejsze, że nie był wtedy sam i czul, ze cały czas z nim jestem.
Mam jutro urodziny i koleżanki chciałyby mi kupić kolejne dwa maluszki, ale się boję, może to był jakiś wirus czy coś, może kupić małe szczurki i zaszczepić je? tylko przeciwko czemu? nie jestem w stanie odkazić całego pokoju, na przykład podłogi drewnianej,
Co o tym myślicie?
TYlko proszę nie piszczie mi, że jestem wyrodną właścicielką szczurów, i że o nie nie dbałam, miały na prawde świetne warunki, latały gdzie chciały, tylko od około 24:00 siedziały w klatce, tak do 6 rano, czyli miały luz blus a jedzenie dostawały najlepsze jakie znajdowałam w sklepach i przysmaki wszelakie, wszystko pierwsza klasa było....
