Szczuras (Komar) dziś oberwał - nie mam pojęcia jak, kotłowały się jeden z drugim za szafą, nagle usłyszałam pisk (inny niż zwykle, bolesny). Zwiał za drugą szafę, nie chciał dać się złapać, ale poruszał się mniej zdecydowanie i zwinnie niż zazwyczaj. Przy wzięciu do ręki (był objęty w pół) boleśnie piszczał, natomiast obmacywanie, osłuchiwanie itd zniósł bez dźwięku. W klatce zachowuje się normalnie, je i pije, wspina się po prętach, myje i drapie w dowolnym miejscu (nie jest unieruchomiony). Nie ma porfirynki, nie zauważyłam opuchlizny, nie krwawi. Właśnie wziął się za obgryzanie prętów
 .
 .Ale...mam wrażenie, że drugi Ciur mu nie pomaga. Zawsze piszczą przy wzajemnych kontaktach, kotłują się i tłuką. Tak dzieje się i teraz. Boję się, że te bójki zaszkodzą Komarowi, bo coś tam sobie mógł jednak złamać.
I tu pojawia się pytanie - rozdzielić je i zamknąć Komara na noc w transporterku? Czy niepotrzebnie panikuję i mogę w ogóle je wypuścić i pozwolić hasać?
Aha, i tak na przyszłość, bo "na intuicję" wykluczyłam to już u swojego Ciura (aczkolwiek wolę się upewnić)... jak rozpoznaje się obrażenia wewnętrzne?
Z góry dzięki za pomoc



