szczury zawsze człowieka czymś zaskoczą.
flarkę można unieruchomić chlebkiem.
było tak. mój mąż jak co dzień rozdawał suchy chlebek przez pręty.
banda przybiegła, każdy szczur wziął chlebek, niektóre jak zwykle wycyganiły dwa.
mąż odwraca się, a ja nadal patrzę na klatkę i wołam "coś ty zrobił szczurowi??"
mąż ogląda się -
między prętami uwiązł chlebek, bo był szerszy na końcu.
na drugim końcu tkwi flara. wisi na prętach i trzyma chleb. w absolutnym bezruchu.
po bliższym przyjrzeniu się stwierdziliśmy próby szarpania chleba - ale chleb tkwił tak mocno, że natężanie się szczura nie dawało żadnego poruszenia. co za kanał! gdybym tego nie zauważyła, wisiałaby pewnie do teraz. wisiałaby do dnia sądu ostatecznego, gdybyśmy nie uwolnili jej wreszcie chleba.
flara jest druga mała ptaszyna. rozważamy nazywanie obie lily, w końcu to praktycznie ten sam ubaw
