no. w czasie mojej nieobecności chorowała perdita, głośno gadała, chora była dość poważnie, mieszkała sama w klatce, jeździła na zastrzyki, pół nocy przesypiała z moim p. pod kołderką

w nogach łóżka. skończyła zastrzyki, przez tydzień jeszcze dostawała antybiotyk - i ozdrowiała.
my pomału czekamy na nowe szczury, przyjadą do nas dwie półroczne panienki od pawiana, u nas będzie im fajnie i będziemy pomalutku i ostrożnie zapoznawać z co groźniejszymi przedstawicielkami stada [z groźnych został jakby tylko lily i perdita.... już bez esme...]. nie ma pośpiechu, bo dziewczynki będą miały siebie nawzajem do towarzystwa. szkoda, że tylko szynszylówkę będą miały do dyspozycji. ale to już trudno.
przyjadą w przyszły weekend.
trochę zbiedziłam, bo nie zdążyłam mojej siostrze dać transportera, chyba jej pocztą wyślę i powinnam to raczej szybko zrobić

żeby doszło na czas.
