Dzis rano szczurzyska zrobiły mnie w konia

A było tak:
Wstalam o 6 i poszlam dosypac zarcia:) Wiadomo, ze bylam zaspana. Siadlam sobie na kanapie i patrze sobie na szczury i nagle co widze? Dwa szczury siedzą sobie na gorze towera (na klatce). Mysle sobie, no ładnie, musialy mi wczoraj wyleźc jak koszyki zakladalam i nie zauwazylam. Biore jednego szczura i do klatki, drugiego i do klatki. Inne zaczely je wąchac. Mysle sobie, ze pochodzily po pokoju, to innego zapaszku nabrały i teraz je wachają. Licze, czy moze jeszcze jakis mi nie uciekł. Licze, licze i doliczyc sie nie moge, bo zamiast 21 wychodzi mi 23 za kazdym razem. Juz sobie mysle, ze paskudy tak szybko przelazą miedzy pietrami, ze licze ktoregos dwa razy.Ale patrze dalej, patrze... jakies zamieszanie... to Gruby napuszony probuje na kims chwyty zapaśnicze

Patrze dokładniej zaciekawiona kto mu podpadł i... do cholery przeciez to Zadzior, ale jakim cudem sie tu znalazł , zaraz mi sie pozabijają. Patrze na lokum Zadziorka i Jasia , a tam klatka otwarta - widocznie w nocy jakos sobie otworzyły, a ja myslac, ze to jeden z towerowcow nie popatrzylam dokladnie i wrzucilam je do klatki. Adrenalina mi skoczyla i obudzialam sie w tej samej sekundzie

Najpierw ewakuowalam Jasia, a potem Zadziora - oba napuszone i sfochane jak nie wiem co. To byl ostatni moment, bo zaraz zaczelyby sie gryzc...
Dopiero potem pomyslalam, ze sciagając Zadziorka moglam zarobic potężnego dziaba, bo co jak co, ale szczęki to on ma bardzo mocne...
Poza tym wczoraj szczury miały traumatyczne przezycia, a mianowicie... KĄPIEL

Fotorelacja z tego wstrząsającego wydarzenia niebawem
