
Probowalem otwierac klatke i podstawiac rekie ale zawsze gryzla a raczej lapala zebami (krew sie nie lala na szczescie). Jak daje jej jedzenie to rzuca sie na nie (tak ze czasami wywala mi je z reki) i ucieka do domku. Probowalem ja wyjać. tzn zalozylem skórzaną rekawiczkie i chcialem ja wyjac z klatki to skonczylo sie na tym ze zaczela gryzc rekawiczkie i ucieczka do domku. Klatkę w nocy demoluje. Wywala jedzenie z miski, trocine z klatki, przesuwa domek. Mam wrażenie ze ona nawet w klatce sie boi. Porusza sie po klatce nerwowo, szybko.
Przy podsuwaniu palca przez klatkę jest to samo, czyli jak zwykle gryzie.
Dodam jeszcze ze mam psa i pewnie moje rece nim pachną bo mam kanapowca:) ale raczej nie planuje ich ze soba zapoznawac xD
Powoli trace do niej cierpliwość to moze zaproponujecie jakies zdecydowane metody wychowawcze?
Jak ja oswoic? Bo nie wiem jak sie do tego zabrac a tez nie chce zeby moja szczurzyca zbytnio cierpiala na moich bledach wychowawczych.
PS: jak jej zmienic trocinę jak nie jest oswojona? Tzn co zrobic z lokatorem podczas mycia klatki