Fąfelek nie żyje
Wieczorem zachowywał sie normalnie , pochłonął jogurt, suszone banany, jeszcze bezszczelnie nalał mi na poduszke, a dziś rano... Rano leżał płasko na podłodze. Nie wiem, kurde, nie wiem. Nie chciały mieszkać w klatce, wprowadziły sie do łóżka, okej, dostały pudło, miski i wraz z Sekrecikiem tak sobie żyły już ok.miesiąca. Nie wiem czy upadek z łóżka mógł go zabić, mi łóżko sięga poniżej kolan.
Od rana mi sie cos nie podobało ,bo normalnie Sekret przytulał sie i spaliśmy razem, a dziś był w pudełku, sam. Był strasznie apatyczny.Zabrałam go ze sobą na uczelnie, potem szukaliśmy weta. Szybko zdjęcie i mamy poważne zapalenie płuc z wodą i obrzękiem. Wet daje mu 20% na przeżycie,sugerował uśpienie,no ale ,kurcze, straciłam dziś Fąfla, przyjaciela Sekrecika i nie chce więcej

Będziemy walczyć! Sekret zjadł troche nutri, nic innego nie chce. A jeszcze wczoraj jadł normalnie, nic , żadnych typowych objawów tego ścierwa!
Kurcze! Teraz sama nie wiem czemu Fąfelek nie żyje, czy zabił go upadek z 40 cm? Bezobjawowe zapalenie płuc czy może serce upadku nie wytrzymało? W piątek będę w domu i mam nadzieje,że wet się zgodzi na sekcje.
Mam ogromne poczucie winy ,gdyby mieszkały normalnie w klatce Fąfelek by żył
I jeszcze dobijają mnie ludzie. jeśli jeszcze raz usłysze,że za to ,co dziś wydałam na Sekreta mogłaby, sobie kupić 5 albo i 6 takich Sekrecików , to zaczne krzyczeć!