Ciągle dzikie po roku pracy :(

Archiwum na ważne stare tematy

Moderator: Junior Moderator

Meia
Posty: 2
Rejestracja: pt paź 31, 2008 2:52 am

Ciągle dzikie po roku pracy :(

Post autor: Meia »

Szczurki zakupiłam ponad rok temu. Wcześniej obczytałam się forów o oswajaniu i wszelkich porad. Byłam gotowa na pracę. Jednak trafiły mi sie chyba przypadki beznadziejne, przez pierwsze tyg to sobi e mówiłam, że tak widocznie musi być, po miesiącach, że coś tu nie tak albo ja jestem beznadziejna, obecnie straciłam nadzieje.

A było to tak: mam 2 samiczki z zoologa (nigdy wiecej z zoologicznego;/) już samo to jak sprzedawczyni je 'ładowała' do pudełka było niepokojące, ganiała po klatce te biedne zwierzątka z 15 min w wielkiej rękawicy. No nic, przybyły do domu, rozpoczeła sie metoda 1; oswajanie na siłę dla młodych szczurasów.
Aż trudno mi opisać jak bardzo dzikie były, (na szczescie nie gryzły, pewnie dlatego, poniewaz mlode byly)
Miałam wrażenie, ze jak je biore wstępuje w nie jakaś taka furia, nie wiedza co robić, zaczynają się motać, panikować i biegna nie wiadomo gdzie. Branie pod bluze na siłę aż do zmęczenia- 0 efektów ani na minute spokoju nie było, ciągle drapanie w celach wyjścia, przegryzanie itp. Nie zdażyło mi się aby tam zasneły z przemęczenia. O kieszeni nie wspomne bo to był ułamek sekundy ze szczur z niej uciekł i jak szalony popędził gdzieś.
Siedziałam godzinami przy nich, ot tak aby przyzwyczaiły się, czytałam książki, z czystym sercem mogę przyznać, że nigdy nie krzyknełam ani nie wyrządziłam krzywdy tym zwierzakom wiec dlaczego one mnie tak nienawidzą :(, przez ten rok pracy jest tak jak było na początku. Jedna jest bardziej płochliwa 2 natomiast przy kazdym braniu na rece piszczy niemiłosiernie. Jak wkładam ręce do klatki nigdy nie przybiegają do niej tylko odchodzą, jak głaszcze w klatce to się tulą do siebie i są całkowicie sztywne, jak wypuszcze na rece musze albo trzymac co sie równa z ich strasznym wyrywaniem, no jak puszcze to panicznie uciekaja i za sekunde już nie ma. Ja po prostu jestem załamana.
Wypuszczanie po pokoju też nie było za specjalne, bo zaraz czmychają za segment i kaplica. Nie wyjda dopok się nie wyciągnie.

Eh juz sadze, że to nie wina szczurków tylko moja ;/ jestem beznadziejna prawdopodobnie. Po prostu aż mi przykro jak znajomi przychodzą i za każdym razem pytają, jak tam szczurki oswoiłaś już a ja głupio sie tłumacze, że jeszcze nie. Dbam o nie ale w ogóle mają mnie głęboko gdzieś.
Rozmyślam mętodę głodową chociaż nie wiem ile ona da, do tej pory żarcie nie pomagało.

Prosze doradźcie :( Mam wrażenie, że one mimo wszelkich wygód nie są szcześliwe. Razem a jednak takie osowiałe i śpią non stop.
odmienna
Posty: 3065
Rejestracja: pt gru 15, 2006 4:45 pm
Lokalizacja: kraków

Re: Ciągle dzikie po roku pracy :(

Post autor: odmienna »

Są takie szczurki, dla których człowiek nie bywa kompanem. Może Tobie się takie trafiły? Tylko czemu obydwa równocześnie?
Taki był mój Oksymoronek; do końca życia mnie nie traktował jak „ulubionego opiekuna” (choć innego zaraza nie miał :-\ ). Oksymoron taki był i tyle. Moja Kochana Wredna Mała Mi. Złośliwa, nieufna i niemiziata :) . Jedyne chwile, gdy pozwalał mi na czułości, to wpuszczony pod kołdrę. Ale, na pociechę: od kiedy skończył rok stawał się z miesiąca na miesiąc bardziej kochany… tak mi żal, że nie dane nam było nacieszyć się czasem, gdy szczurek wszedł w „wiek powagi”. Zabrała mi go niewydolność nerek- pierwsza i niestety jedyna choroba w jego życiu. Teraz też mam szczurka, z którym bardzo trudno nawiązać kontakt: mój Bless jest laboratoryjnym wacikiem. Ani Oksymoronek, ani Bless, nie zdążyli przed trafieniem do mnie zaznać jakichś szczególnie traumatycznych przeżyć- byli maleńcy. O ile Oksy, był autentyczną wredotką, Blessik jest słodkim, łagodnym stworzonkiem… tymczasem,miesiąc temu trafił do mnie malutki, odebrany terraryście Gacuś- zwierzak był tak przerażony,(nie wiem co drań mu robił), że przez kilka tygodni zachowywał się jak w letargu. W dodatku oberwał brzydkiego dziaba od któregoś z moich samcoli. Ten, ma przesłanki, by nie lubić szczurów i ludzi :( .Od kilku dni jednak, ku mojemu zachwytowi, chłopczyk otwiera się na kolegów i na mnie, nabiera właściwej „ssaczemu dziecku” radości i ufności… piszę Ci to po to, byś nie obwiniała siebie i nie traciła nadziei. Szczurki są różne, jak różni są ludzie. Może Twoje, nie będą nigdy takie, jak sobie wymarzyłaś, ale nie znaczy to, że są nieszczęśliwe. No i jeśli przetrwaliście rok- teraz Wasze stosunki mogą być tylko lepsze :) .
……
A! bo nie darowałabym sobie: miałam szczurki ze sklepu- prze-ko-ch-ne! One nie są ani trochę gorsze! Unikamy sklepów, by nie napędzać okrutnego biznesu. Szczurki tu nic nie winne.
Meia
Posty: 2
Rejestracja: pt paź 31, 2008 2:52 am

Re: Ciągle dzikie po roku pracy :(

Post autor: Meia »

Tak zdaję sobie sprawę, że szczurki nic nie są winne, dlatego jestem do nich pozytywnie nastawiona, chociaż nie będę ukrywać, że troszkę sie odsunełam od nich, w sensie zaniechałam prób oswajania i sądze, że to był powazny błąd ;/

Bo to nie jest tak, iż to moje pierwsze szczurasy- kiedyś 12 lat temu, miałam już szczurka . I był on po prostu, no moim best zwierzaczkiem, potrafiłam z nim całe miasto pod koszulką przejść, jechać a autobusie, poza klatką przebywał ciągle, na zawołanie przyleciał, nawet po niebezpiecznej wycieczce na strych dzielnie wrócił. To był szczęśliwe lata jego 2 letniego życia. (Buszował a raczej buszowała, Dziadek jej płeć zmieniła wołając Franek hehe....w trawie po dworze)

Też nie była aż tak mizialska, jednakże nie trzeba się było o nią martwić i zawsze wskoczyła sie pobawić :) Tyle

Cóż rok minął co nie znaczy, że już kaplica.

ps. Jezeli chodzi o zoologa, to doprawdy dostałam potężny ochrzan od innych użytkowników forum za kupno z zoologa. Powód: brak styczności z człowiekiem, złe warunku, ew choroby bądź szczurki 'brzuchate'.

Ponawiam pytanie, próbowac sposobu oswajania na głoda?
Nina
Posty: 6027
Rejestracja: ndz wrz 10, 2006 9:30 pm
Lokalizacja: Brzeg
Kontakt:

Re: Ciągle dzikie po roku pracy :(

Post autor: Nina »

Są szczury, które są nieoswajalne. Ale dziwne jest to, że obie na raz. Mam u siebie przeróżne szczury, po różnych przejściach i tylko jedna samica, Femi, jest kompletnie nieoswojona, tzn. nie gryzie, ale panicznie boi sie ludzi, wyrywa się, ucieka. Ale wzięłam ją jako dorosłą samice, której do końca nie wiadomo co zrobił człowiek (nie ma 1/3 ogona ::) )
Metody "na głoda" nie próbowałam, więc nie mam pojęcia co mogłaby dać...
Opisz dokładniej jak wyglądało oswajanie na spokojnie.
Przy dzikusach skuteczne jest dołączenie do bardzo oswojonych szczurów, nie wiem jak byłoby przy dołączeniu oswojonego do dzikusów, czy nie stałby się tak samo dziki.
Oswajałam już młode dzikuski (od terrarysty, też nie miały kontaktu z człowiekiem, były całkiem dzikie), skuteczna okazała się metoda z powolnym oswajaniem. Siedziałam przy klatce dłuuugo, przez pare dni. Później wkładałam ręke do klatki, kawałek od szczurów, nie dotykałam ich, nie podsuwałam jej do nich, po prostu trzymałam. Szczurza ciekawość wygrała i po jakimś czasie zaczęły podchodzić, później dotykać rączkami i w końcu przestały się mnie bać. Trwało to długo, ale było warto ;)
Ze mną: LeeLee + Lily
W pamięci 35 indywidualistów: H, M, H, V, M, K, D, M, S, A, D, N, F, P, A, H, A, A, F, K, M, T, M, E, C, A, B, C, Ł, A, C, K, C, F, F + Grażyna, Kluska, Mia, Trufla, Zambia, Mała Mi, Weszka i Pcheła
Tupot Małych Stóp
odmienna
Posty: 3065
Rejestracja: pt gru 15, 2006 4:45 pm
Lokalizacja: kraków

Re: Ciągle dzikie po roku pracy :(

Post autor: odmienna »

Meia pisze: Ponawiam pytanie, próbowac sposobu oswajania na głoda?
Nie wiem na czym miałaby polegać ta metoda, ale to chyba coś niesympatycznego... (bardziej kojarzy mi się z jakąś brutalną tresurą, niż zaprzyjaźnianiem). Jeśli to ma być coś takiego: „albo głód, albo podejdziesz do człowieka” to chyba niedobry pomysł.
nawet jeśli zadziała, będziesz im się kojarzyła wyłącznie ze źródłem pokarmu, który w dodatku trzeba zdobywać.
głodne stworzenie- podenerwowane stworzenie, zainteresowane tylko żarciem, walka o jedzenie, może tylko popsuć wzajemne stosunki między szczurami.
Dla mnie do przyjęcia, byłaby ew. taka wersja: w misce macie wartościowe, ale „nudne” jedzenie; jak chcecie smakołyka- możecie dostać, ale tylko ode mnie (wtedy kojarzysz się z czymś ekstra)
.......
;) tiaaa, mnie mój Pierwszy tak „rozpuścił” , że nieopatrznie złożyłam obietnicę, że dla jego pamięci, jak tylko będę w stanie, będzie u mnie miejsce dla szczura- no i teraz mam za swoje :P ..
Awatar użytkownika
Buni@
Posty: 618
Rejestracja: sob kwie 05, 2008 10:47 am

Re: Ciągle dzikie po roku pracy :(

Post autor: Buni@ »

Do odmienna:

Sądzę, że Meia miała na myśli metodę "kuszenia" szczurków. Tzn. otwiera klatkę i zachęca ich, wejścia na rękę. Sądzę, że to dobry pomysł, bo w wielu przypadkach poskutkował.

Jeżeli jednak miałaś na myśli metodę "albo głód, albo podejdziesz do człowieka" JAK TO UJĘŁA odmienna, to stanowczo odradzam. Z jakich powodów? Tłumaczyć nie będę...Poprzedniczki wszystko już wyjaśniły.

Czekam na dalsze wieści...
<*> Moje aniołki<*>
szczurki: Bunia, Sali, Gryzia, Rubi, Chloe; chomiki: Pipi, Emi
merch
Posty: 6868
Rejestracja: czw gru 02, 2004 2:48 pm

Re: Ciągle dzikie po roku pracy :(

Post autor: merch »

metoda na smakolyka polega n atym ze masz cos ekstra np gropsika, na poczatku nie wymagaj za duzo wystarczy ze szczur wie ze jak wolasz i odejdzie dostanie cos smacznego, jak sie tego nauczy mozesz odsuwac dropsika tak zeby musial wejsc na reke .
W koncu stopniowo dostawal by dropsika po szybkim poglaskaniu i bylby wypuszczany itd itd.
Awatar użytkownika
*Delilah*
Posty: 2040
Rejestracja: pt lut 01, 2008 2:37 pm
Lokalizacja: krk

Re: Ciągle dzikie po roku pracy :(

Post autor: *Delilah* »

Przyznam, ze ja probowalam metody, ze tak powiem "przymusowej" z Runa, ktora byla tez "dziecieciem zoologa". Polegalo to na tym, ze bralam ją, sadzalam na ramieniu i chodzilam ile wlezie po mieszkaniu, siedzialam z nią przed kompem, (nawet w łazience:).
Z czasem przyzwyczaila sie do tego, ze nic zlego jej sie u mnie nie dzieje, po 3 tygodniach byla idealnie oswojona.
Poczatkowo oczywiscie, byla nieufna i wystraszona (ilez to razy, wytrzepywalam sobie z wlosow kupkowe niespodzianki, ktore ze strachu zostawiala). Za kazdym razem kiedy dawalam jej jedzenie ,mowilam jej imie i jeszcze zanim sie calkowicie oswoila, reagowala juz na nie.
Mysle, ze powinnas wiecej z nimi przebywac "blisko", tzn nie, ze wypuszczczac szczurki po pokoju i czekac az przyjda ,tylko chodzic z nimi. W koncu zaakceptuja Ciebie, jako kogos ze stada, na kim mozna usnac, albo poiskać go w ucho:)
powodzenia.
+ Anioły:Banshee,Buba,Carphata,Cirilla,Dziabaducha,Jacuś,Kokarda,Kroova,Layla, Lilitu,LordKlaklon,Masumi,Mushishi,Nefilim,Noktula,Pudlich,Runa,Rosalka,Sandija,Shiloh,Shirin,
Spirulina,Rubin,Trebuszka +
Na moim ramieniu:PaniFujibe~
Zablokowany

Wróć do „Archiwum Główne”