
CZESC NIEBIANSKA

Moj najpierwsiejszy, najukochanszy szczuras. 'Dziecie zoologa' przez moja niewiedze niestety. Na szczescie okazalo sie, ze jest okazem zdrowia i w sumie nigdy powaznie nie chorowal. Jest juz dojrzalym 1.5 rocznym panem odmiany: uszy standard, black husky. Wazy ok. 440g (dba o linie) Skad takie imie? Hmm... Poprostu tak na niego mowilam, bo on to jak kumpel z sasiedztwa






Przezwiska: Gruby, Klusek, Brzydal, Myszka
CZESC PIEKIELNA

Jest z nami dopiero 2 tyg. Jego przeszlosc nie jest dobrze znana, ale chyba nie byla zbyt rozowa. Podejrzewam, ze ktos kupil go dziecku, a pozniej sie znudzil bo stal sie niebezpieczny. Ktos wyrzucil go na mroz do parku, gdzie zostal znaleziony. Okazal sie byc bardzo terytorialny i agresywny, dlatego tez zostal wykastrowany. Teraz czekamy miesiac na efekty. Narazie ma dziwne jazdy. Raz jest wszystko ok i jest milusi, a nagle bez ostrzezenia dostaje szalu i gryzie bardzo mocno. Jego cecha charakterystyczna jest zastraszanie wszystkiego, co go niepokoi i czego sie boi np. dlugopisu. Mial byc towarzyszem dla mojego grubaska. Wszystko szlo pieknie przez godzine, az mu cos nie odbilo i dotkliwie nie pogryzl kolegi, a pozniej chcial rzucic mi sie na nogi. Poza tymi wybuchami, jest wystraszonym, nieufnym aczkolwiek wesolym zwierzakiem. Wiele przeszedl. To juz jego 4 dom. Ciagle pracujemy, a efekty nie sa jakies porazajace. Boi sie reki i ludziom kompletnie nie ufa(traktuje ludzi jak meble, poki sie nie ruszaja jest ok), woli trzymac sie z daleka. Takze ma 1.5 roku i jest odmiany: siersc standard, uszka tez, oczy pink, znaczenia: silver fawn. Jest bardzo duzym samcem przez co jest naprawde niebezpieczny. O polowe wiekszy od Starego- wazy ok. 600-700 gram i ciagle tyje. Jego zwyczajem jest branie wszystkiego sila i komunikowanie niezadowolenia bardzo mocnym gryzieniem. Staram sie go tego oduczyc. Uwielbia gerbery i miekkie poslania. Robi lepsze gniazda niz niejedna samica. Takie nasze male piekielko.




Przezwiska: Bandito, Killer, Zlosnik, Terrorysta

ZA TM

Wczesniejszy kolega Starego, po 5 min laczenia pokochali sie na zaboj. Byla miedzy nimi duza roznica wieku, bo az 6 mies. Kreska tez pochodzil z zoologa, ciagle byl malusi, nie rosl. W wieku 9 mies wygladal jak 4 mies szczurek. Charakter mial cudowny, uwielbial sie bawic, wszedzie bylo go pelno, bawil sie z reka, nie mial czasu na glaskanie, ciagle zaczepial Starego. Bardzo bal sie obcych, ale nas kochal na zaboj. Niestety zachorowal na zapalenie pluc. Moze udalo by sie go uratowac, gdyby nie weterynarz bencwal ktory twierdzil, ze to alergia :/ Podajac leki na alergie oslabil odpornosc malucha i choroba calkiem sie rozprzestrzenila. Jak trafilismy do wlasciwego weta bylo z nim juz naprawde kiepsko (dusil sie, byl blady i slaby). Walczylismy dwa miesiace, dopoki nie zobaczylam ze Kresunia sam wie, ze umiera. Nie dawal sie wkladac do klatki, ciagle spal mi na kolanach, na stopach, nie odstepowal mnie na krok. Zdecydowalismy sie uspic. To bylo takie kochane i optymistyczne zwierze. Walczylo z calych sil do konca. Samo staralo sie jesc i pic i widac bylo jaki byl w dzieczny. W drodze do weta ciagle chcial uciec z pudelka, jakby wiedzial... Nie moglam mu spojrzec w oczy, bo on mi ufal a ja go zawiodlam... Nigdy go nie zapomnimy



I o to moje chlopaki i ich historie
