Łączenie trwające 2 miesiące i pogryzienia do krwi-operacja

Czyli jak połączyć szczurki, żeby się polubiły.

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Awatar użytkownika
tamiska
Posty: 696
Rejestracja: pn lis 17, 2008 11:34 am
Lokalizacja: Wrocław

Łączenie trwające 2 miesiące i pogryzienia do krwi-operacja

Post autor: tamiska »

Mam problem z moimi dwoma samcami. Jeden ma 1.5 roku ponad jest pelnojajeczny i nieduzy (wazy 430 g). Mieszkal wczesniej z mlodszym o 6 mies kolega, niestety kolega zdechl i mieszka od 4 mies sam.
Adoptowalam mu kolege, ktory mial problemy hormonalne (rzucal sie na wszystko). Ma on ok 8 mies., od ponad miesiaca jest wykastrowany, byl jakis czas na wolnosci i nie wiem czy zyl z innymi zwierzakami (jest to waga ciezka poniewaz wazy ok 600 gram i jest o polowe wiekszy od kolegi)

Pierwsze pogryzienie bylo przez moja niewiedze bo za wczesnie po kastracji chcialam chlopakow poznac. Pozniej przez 3 tyg nie mieli ze soba stycznosci. Wymienialam miedzy nimi szmatki itp. Jak juz kastrat sie wyciszyl i przestal gryzc (zrobil sie teraz bojazliwy i unika konfrontacji) zaczelam siadac z jednym na kolanach jak drugi biegal, wymienialam klatki itp. W koncu wysmarowalam ich zapachem i poznalam na krzesle.

Zachowywali sie super. Szczegolnie byly agresor. Dawal sie iskac, wchodzil pod pelnojajecznego, sam go iskal. Niestety moj szczur strasznie meczyl nowego bo ciagle go wachal po jajkach itp., wiec ten zaczal w koncu uciekac bo mial go dosc. W koncu poscilam ich w kuchni (obaj nie lubia tam chodzic) Biegali sobie, a kastrat omijal kolege jak mogl, albo uciekal do mnie. Jak kolega zblizal sie do niego to zamieral zamykal oczka i znizal sie. Dawal sie iskac itp. Nawet dwa razy go zgwalcil, ale za drugim razem za mocno go zlapal wiec pisk byl i go uderzyl zabkami, a ten zrezygnowal i juz wiecej nie probowal. Byly popiskiwania niezadowolenia i uciekanie, ale kastrat byl bardzo ugodowy.

Po dwoch dniach biegania po pare godzin bez klotni puscilam ich po pokoju tylko klatki pozamykalam... Kastrat byl bardzo zaciekawiona klatka mojego szczura. Chodzil po niej itp, ale pelnojajeczny sie nie interesowal tylko spal mi przy nodze i byl zrelaksowany. nawet jak kolega przyszedl zobaczyc co on robi to dalej spal. Zwiedzali razem pokoj i nie bylo problemow :) W koncu wpuscilam go do klatki bo chcial jesc, a kastrat tez chcial tam wejsc wiec go zatrzymalam i wyciagnelam mojego i zamknelam klatke. A on poszedl do kolegi (stal tak w rogu, ze nie mial jak sie wycofac) i zaczal go zaczepiac. Kastrat odpychal go i staneli na dwoch lapkach, ale zrezygnowal i moj szczur go wyiskal i sobie poszedl. Niestety jak kolega wyszedl z tego miejsca znow zaczal go zaczepiac i sie zaczeli boksowac, az kastrat nie wytrzymal i zobaczylam jak w ulamku sekundy juz mojego szczura przycisnal cielskiem (mojego szczura nie bylo widac wcale). Nie mial on najmniejszej szansy. Sciagnelam go a on w obronie zlapal mnie za palec, ale nawet to nie bolalo. Jak zobaczyl, ze to moja reka od razu puscil i z moich kolan lekko nastroszony syczal na kolege. Niestety kolega przezyl kolejna traume i ma dziurkie wielkosci 1 mm i gleboka na kilka mm. Dalam ich znow na krzeslo to kastrat jakby przepraszajaco wchodzil pod kolege, nie zaczepial go itp, ale tamten juz bal sie ze zostanie zaatakowany i na kazdy dotyk reagowal prezeniem, i lezal ciezko dyszac. Duma jego zostala urazona...

moje pytanie: Co mam zrobic w takiej sytuacji?

Szczur ktory ma zadadki na alfe (jest wielki, madry, mlody itp) zostal pozbawiony jajek i sie tym nie interesuje (chce miec spokoj i zyc w zgodzie), a ten ktory chce rzadzic bo hormony mu buzuja itp. nie jest wstanie zdominowac kolegi ani go przytrzymac przy ziemi, ani zdobyc u niego szacunku, bo jest za maly, stary i slaby, a jego duma cierpi. Jak ich polaczyc?
merch
Posty: 6868
Rejestracja: czw gru 02, 2004 2:48 pm

Re: Łączenie trwające 2 miesiące i pogryzienia do krwi-operacja

Post autor: merch »

Tamiska z tego co piszesz to nie fair zachowuje sie niekastrat, szczur powinien odpuscic , jesli juz zdominuje.

Jesli dobrze rozumuje i nie kastrat to stary czyli szczur juz starszy i troszku schorowany to chyba narazie dalabym spokoj z laczeniem , nie wiem moze pod wplywem mieszkania razem dojrzeja do bycia razem , jesli nie to chyba nie warto, ryzykujesz stresem dwojga szczurasow.
Innym rozwiazaniem jest wykastrowac niekastrata ale on sie chyba nie bardzo kwalifikuje zdrowotnie.
Awatar użytkownika
tamiska
Posty: 696
Rejestracja: pn lis 17, 2008 11:34 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: Łączenie trwające 2 miesiące i pogryzienia do krwi-operacja

Post autor: tamiska »

Juz nawet sie nie oplaca chyba, bo ma ponad 1.5 roku i mial powazna operacje. Co do schorowania to juz wyzdrowial i czuje sie dobrze. Jego nie satysfakcjonuje samo wyiskanie i niechec konfrontacji ze strony kastrata (rudzielec od niego ucieka, omija go, lub zamiera w bezruchu jak on jest blisko, daje po sobie chodzic, wachac sie, iskac po pysku i popiskuje), bo on wczesniej zyl z maluszkiem ktory od razu obracal sie na plecy i chyba on chce uzyskac to samo u rudego. Teraz kastrat zachowuje sie prawidlowo, ostrzega itp.

W ogole stary zachowuje sie dziwnie. Np. podbiegal do rudasa i lapal go zebami za pyszczek i tak kilka razy, albo podbiega do niego wskakuje mu na plecy i zaraz ucieka. Wyglada to tak jakby sie bawil albo cos... Rudemu nie daje chwili spokoju, bo ciagle wacha go po jajkach, nawet jak on go noga kopie. Jak tylko go dopadnie to trzyma go lapkami ciagnie za futro i ciagle pod brzuchem mu siedzi. To normalne?

W kuchni jest ok itp. Chlopaki sa zrelaksowane i biegaja razem, a w pokoju cos jajecznemu odbilo... tolerowal bieganie, byl zrelaksowany i nagle zaczal sie zaczepiac... Chcialam zeby tylko biegali chociaz razem na wybiegu. Razem mieszkac nie musza...
merch
Posty: 6868
Rejestracja: czw gru 02, 2004 2:48 pm

Re: Łączenie trwające 2 miesiące i pogryzienia do krwi-operacja

Post autor: merch »

moze stary za bardzo uwaza pokoj za swoa klatke?
mozesz puszczac w kuchni przez jakis czas a w iedzyczasie dosprzatac jakimis detergentami pokoj - uprac dywan - polecam vanish proszek , pozmywac wszystko itd , zeby zaczeli go od nowa razem znaczyc.
Awatar użytkownika
tamiska
Posty: 696
Rejestracja: pn lis 17, 2008 11:34 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: Łączenie trwające 2 miesiące i pogryzienia do krwi-operacja

Post autor: tamiska »

moze stary za bardzo uwaza pokoj za swoa klatke?
Chyba tak, bo on tutaj biega jak szalony i wszystko znaczy. Chyba wkurzylo go to, ze rudy byl blisko jego klatki itp. Niestety ja nie mam drzwi z kuchni do pokoju i chlopaki nawet przez kartony przelazily (nie lubia kuchni i obaj do niej nawet nie wchodza i chyba dlatego tam sie nie kloca) i dlatego zdecydowalam sie puscic. Na krzesle tez sie dogaduja, bo tez po nim nie chodza. W ogole rudy po godzinie ma tak dosc starego ze stara sie za wszelka cene uciec, albo siedzi mi ciagle pod pacha.

A jak po tym pogryzieniu ich znow razem puszcze to stary nie bedzie juz uprzedzony? Chyba wszystko umyje itp. Pochowam punkty zapalne typu klatki, karton itp. Zablokuje kryjowki ulubione i bede w takich warunkach ich puszczac. Teraz juz wiem w jakich warunkach rudemu puszczaja nerwy wiec bede wczesniej reagowac. Moim zdaniem tutaj dominacja powinna sie konczyc narazie na iskaniu bez boksowania itp.

PS. Poza tym rudy nie znaczy wcale niczego, co mnie dziwi bo stary sika jak najety na wszystko i wszystkich
merch
Posty: 6868
Rejestracja: czw gru 02, 2004 2:48 pm

Re: Łączenie trwające 2 miesiące i pogryzienia do krwi-operacja

Post autor: merch »

rudy nie znaczy bo jest kastratem
Awatar użytkownika
tamiska
Posty: 696
Rejestracja: pn lis 17, 2008 11:34 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: Łączenie trwające 2 miesiące i pogryzienia do krwi-operacja

Post autor: tamiska »

Puscilam chlopakow znowu na krzeslo i Stary zachowywal sie dosc agresywnie. Przyciskal bokiem rudego, lekko sie stroszyl, Iskal go itp. Rudy dawal ze soba robic wszystko i lekko sie z nim przepychal, ale sie nie stroszyl. Za to jak puscilam ich w kuchni to stary przyczail buty i wzial je za punkt strategiczny i sikal na nie itp. :/ A za rudym biegal na sztywnych nogach i opieral o niego pysk. Rudy od niego uciekal i wskakiwal mi na kolana od razu. Tez raz go zgwalcil. Meczyl strasznie kastrata, lapal go za siersc a ten piskal itp. az w koncu rudy sie wkurzyl i dziabnal go, bo prosil go kopal, dawal sie iskac, ignorowal, uciekal, a ten dalej. Jak ja go chcialam wziasc to byl niedotykalski, prezyl sie, stroszyl itp. Raz tak na rudzielca wskoczyl, ze juz prawie znow byla bojka, ale go sciagnelam. Rudy czasem na niego syczy, ale on nie reaguje i sam czesto syczy. Przy czym kastrat stroszy sie tylko gdy jest atakowany i wtedy wiem, ze zaraz bedzie sie bronil, a tak to daje sobie robic wszystko.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Stadko”