O , dokładnie jest tak , jak mówisz Nue...
Dobra kawka wszak lubi dobre towarzystwo

. A pomysłowość szczurów jest porażająca ...
Szczurek ściekowy
Po dwóch dniach kooperacji ze Szczurcią nasza wersalka wygląda jak niezgrabny , dziwaczny kosmiczny pojazd ; i zdumiewa prawie , że nie lata .
Wzbogaciła się , dzięki współpracującemu z nami ogonkowi , o dodatkową listwę z tyłu oparcia i o zmyślnie montowaną u prawego boku deskę ( sic ! )
Deska ( aż trudno pojąć , że to się naprawdę dzieje ! ) została przycięta do kształtu łóżka oraz do krawędzi listwy na szczycie ; gdy się łóżko składa po nocy , deska blokuje dojście od ściany a fotel doń dosunięty nie pozwala małym sprytnym łapeczkom na utworzenie szpary .
Tymczasem dokładam Szczurci kolejny domek ; pomysł nachodzi mnie nagle i jest może absurdalny , ale ponieważ cała ta sytuacja nie wygląda ani trochę normalnie , więc nie mam większych oporów .
W komórce , wśród łazienkowych „przydasiów” , znajduję plastikową część armatury – rurę zagiętą jak kolanko , ze zwężającym się i zaopatrzonym w gumową uszczelkę końcem .
Postanawiam wymościć ją wewnątrz i zostawić smakołyki , a następnie mocuję ten „kanał” z tyłu za narożną szafką , na gzymsie na wysokości nieco powyżej pasa. Można się tam dostać , szczurkowym sposobem wskakując na fotel i przedostając się po jego oparciu wprost na ten gzyms .Gniazdko jest atrakcyjne : ciepłe , w zacisznym miejscu , pozostaje niewidoczne dla niepożądanych oczu i można je dopiero „odkryć” . Więc cierpliwie czekamy na sukces sierściastego discovera …
I …. Szczurcia po kryjomu bierze nowy dom w posiadanie !
Zanosi tam teraz różne trofea i zapasy żywności , chroni się w nim gdy ma nas już dość , a po wyjściu staje na brzeżku fotela , tuż obok drzwi , i czeka aż ją zauważymy .
Jesteśmy tak przejęci i rozradowani , że nie zakłócamy jej spokoju , kiedy tam przebywa , a gdy potrzebujemy ją zlokalizować , wystarczy cichutko przyłożyć z boku lusterko – w tafli szklanej odbija się ( lub nie ) nasz puchaty ogonek .
Jak na prawdziwą właścicielkę kilku posiadłości przystało , Szczurcia nie rezygnuje jednak z ulubionej rezydencji w skrzyni na pościel , nie wgryza się już między sprężyny , więc ogólnie jesteśmy usatysfakcjonowani : pokazaliśmy małej , kto tu rządzi ; przenosimy tylko pościel do pokoju córki – w końcu to nasza pościel ! A ze każdorazowo musimy ją targać z drugiego pokoju ?
A kto powiedział , że każdy m u s i ją trzymać u siebie ?! To wolny kraj …
Zauważamy , że, choć szczęśliwym dla nas zbiegiem okoliczności mała alpinistka zapomniała już , jak fajnie się wspina po bocznych wykończeniach mebli aż na ich szczyt , jakoś dociera do nowego lokum w sposób niezauważalny i jeszcze dla nas niewiadomy.
Kiedy staje się widoczne , że lubi to nowe miejsce – dokładam jej pięterko w postaci drugiej rury , tym razem zwyczajnej , prostej .
Szczurcia bytuje sobie w kanałach całkiem udatnie i jest wielce niezadowolona , gdy ktoś nieudolny zdradzi się , iż ją tam podgląda .
W którymś tam momencie słyszymy śmieszne odgłosy pazurków zjeżdżających w dół – to Szczczurcia znalazła szybki i atrakcyjny sposób na to , by dostać się „ze ścieków” na podłogę.
Zjeżdżanie podoba jej się tak bardzo , że przez długi już czas nie słychać nic innego .
Bo państwo wyłączyli ulubioną muzykę i delektują się , delektują akustycznym, niemelodycznym koncertem perkusyjnym na cztery łapki i ogonek .
A sprawa z wersalką ?
Cóż …
Przed każdorazowym rozłożeniem wersalki sprawdza się dokładnie we dwie osoby , czy aby w okolicy mechanizmu otwierającego nie ma ogonka , potem zagląda się delikatnie do środka i jeśli widać szczurka zakopanego w bawełniane gniazdko wymoszczone chusteczkami – ścieli się łóżko ostrożnie , a malutka pozostaje wówczas nieruchoma na miejscu . Tak samo w drugą stronę .
A kiedy jej nie widać lub takiej pewności brakuje – cóż , wszak świat nie zawalił się jeszcze z powodu jednego nieposłanego łóżka …