Pod czarownym nikiem ukrywam się Ja:) czyli Paulina, czytam forum od dłuższego czasu i bezczelnie z niego korzystam w każdej stresującej sytuacji(albo też dla czystej przyjemności:P)
Postanowiłam, że już nadszedł czas na przedstawienie moich małych potworków:)
Ale po kolei.. Na początku była wielka potrzeba.. przytulania, głaskania i z potrzeby tej wyszła myśl aby zakupić szczurka... Mój TŻ się zgodził i po długich poszukiwaniach duuuużej klatki trafiliśmy do wielce przekonującego pana, że taka jaką ma na sklepie wystarczy(phi).
Wraz z klateczka(specjalnie zdrobnienie..) pojawiła się mała czarna kaptureczka- Szczurzynka.
Według Pana z Zoologa miała około 6 tygodni... jasne:) a prezentowała się tak:)


Szczurzynka to istny aniołek, przytulas i pieszczocha:) zakochana w nas tak mocno jak my w niej:) nie chciała wychodzić z rękawa, bluzy, kaptura... w skrócie tam gdzie człowieki tam dobrze.
Jednak nawet przy naszym zaangażowaniu, zabawach i czasie jaki z nią spędzaliśmy podjęliśmy decyzje o towarzystwie dla naszego potworka, który cierpiał na brak towarzystwa z ogonkiem.
Z tego samego źródła, czyli ze sklepu:((( przybyła do nas mała kruszynka.. siostrzyczka przyrodnia Szczurzyny, Pan ze sklepu zachowywał minimum przyzwoitości i swoja samice dopuszczał do panów z innych lokalizacji.
Aż trudno w to uwierzyć ale mała była tak mała, że przypominała myszkę, więc więcej niż 3-4 tygodnie to nie mogła mieć:/ Na rękach męskiego człowieka wyglądała na tak maleńką, że ze strachu przed zgnieceniem ograniczał sobie z nią kontakty:)
Maleństwo było pełne energii, ciągle w biegu i podskokach..a nasza przylepa taka spokojna... ehh
z sercem na ramieniu zaczęło się łączenie:


jak widać na zdjęciu rozmiarami to się różniły i to znacznie:) ale wszystko przebiegło (prawie) bezstresowo. Piski i szlochy były.. ale to głównie ja

Najbezpieczniej pod czujnym okiem i łapkami pseudo mamy...

Występowały drobne problemy lecz forum dało rozwiązanie..za mała klatka. Została ona zastąpiona taką, która spełnia warunki narzucone przez kalkulator i sielanka trwa:) Maluchy już maluchami takimi nie są. Są zdrowe i pełne energii.. pisałam trochę o tym w wątku "co nasze szczury robią dla nas". Demolują nam życie.. ale tylko w pozytywnym znaczeniu. gwarantują nam dużo radości i miłości:)
Kochają się nawzajem i swoje człowieki przy okazji:)
a tu kilka fotek z różnych okresów ich życia.. zobaczycie po rozmiarze maluchów:)
akcja wspinaczka..



Zaklatkowane...




jupi... na wolności... gdzie mi wejść nie można...








A na deserek różnica wielkości... klatek, na górze "wystarczająco dobra dla 2 szczurów" według Pana z Zoologa...na dole ta dobra dla 2 szczurów:) a i tak w planach olbrzym własnej roboty:)

Pozdrawiam i mam nadzieje, że dało się to jakoś czytać:)