ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

Z pewnoscią popełniam błędy ; wiem , że są określone zasady , jakim rządzie się interpunkcja , ale w szkole , jeśli chodzi o zasady w tym czy w gramatyce języka ojczystego , byłam zawsze ostatnia w klasie i głupio byłoby to teraz zmieniać ;)
Inna rzecz to to , jak wygląda tekst przeze mnie napisany , i co się z nim potem robi po wysłaniu posta :o


Klatka przed przyjęciem tymczasowej lokatorki zostaje sparzona wrzątkiem , wyposażona w wyparzone pojemniczki i wymoszczona jałową gazą , załączamy też miękkie smakołyki oraz ulubione przez Szczurcię zabaweczki jako rekompensatę za okresowe pozbawienie wolności.
Mimo tych wszystkich atrakcji pozostaje wciąż jednak klatką i jako taka nie może się ogonkowi podobać . Hołubimy Szczurcię po kolei , pilnując jednak , by ograniczony z konieczności wybieg nie dał jej szansy czmychnięcia w przysłowiową mysią dziurę , więc gdy kończy się jedno ramię strażnika , zaraz inny podsuwa usłużnie drugie , potem zaś , gdy biedny szczurek już , już z błyskiem w oku spręża się do zniknięcia z naszego pola widzenia , natrafia na czyjeś paskudne plecy lub głowę , która niczym żeglująca w powietrzu wyspa unosi jeńca w przestrzeń nie dającą nadziei na wybawienie .
Szczurcia czuje , że jest jeszcze zbyt słaba , aby tak po prostu zeskoczyć na podłogę .
Skarmiana z palca gerberkiem z zawiesiną antybiotyku , aż mruży oczka , gdy z lubością zlizuje smakowitą papkę ; mnie mdli i nie omieszkam później starannie powycierać palców .
Równie chętnie malutka popija urozmaicony w smaku dodatkiem lekarstwa soczek .
Za to w klatce odmawia zarówno jadła , jak i napitki ; ignoruje je ostentacyjnie , biegając uparcie wokół więziennego ogrodzenia i szarpiąc pręty mocno zaciśniętymi piąstkami ; nie siedzi w niej , jeśli nie ma absolutnej konieczności , bo kiedy po długich i uporczywych próbach wydostania się opuszczają ją w końcu nadwątlone operacją siły , siada na oklapłej w rezygnacji małej dupce , trzymając oburącz niedające się przegryźć, nieprzyjazne druty i po prostu tak smutnie na nas patrzy , że skruszyłaby tym spojrzeniem sumienie najbardziej nawet zatwardziałego recydywisty …
I szybko pojmuje , że inne sposoby , choć wprowadza je w życie z pełnym zaangażowaniem sił i środków , są mniej skuteczne .
Niestety , wzywają nas nasze zobowiązania i w końcu przychodzi moment , że przez niezbyt długi na szczęście czas Szczurcia musi pozostać w klatce – obdarowujemy ją przysmakami i przeróżnymi drobiażdżkami na pociechę , ale ogonek pogardliwie , a jednocześnie ze smutną rezygnacją , która kładzie się cienistą smugą na naszych sumieniach , odwraca się tyłem do miseczek
i prezentów , jakby pragnąc dobitnie przekazać , czego widać nie pojmujemy - że chleb z solą z dobrą wolą lepszy aniżeli marcepan
z niewolą .
Jeszcze przed samym wyjściem każde z nas znajduje chwilkę , by szepnąć jej coś miłego i choćby przez moment dotknąć z czułością małej łepetyny , ale Szczurcia nie odwraca się i taką ją zostawiamy , wychodząc każde tam , gdzie może by i nie chciało , a musi .
Herbata od mieszania nie zrobi się słodsza .

Wet zapewnił nas , że wpuszczenie rivanolu do wnętrza przetoki nie będzie dla niuni niczym więcej ponad zwykły dyskomfort , aliści patrząc na to , co wyczynia nasza pupilka , żeby do owego dyskomfortu nie dopuścić , zaczynam powątpiewać w słuszność jego przekonań .
Koń ma cztery nogi , a też się potknie .
A może powinien był rzec to raz jeszcze , żeby i ona uwierzyła ?
W każdym razie , mamy wrazić w obdziergany szwami otwór całą końcówkę strzykawki i wstrzyknąć zawartość do środka . I przyznam , że udaje się znakomicie .
Raz .
Czas jakiś później obrócona na plecki Szczurcia zaczyna pokazową akcję defensywną , z tak wielkim rozmachem wywijając młynka dolną częścią korpusu , iż mogłaby wprawić w ruch małą obręcz hula – hoop , i wcale nie jest łatwo zrobić to płukanie , jeśli nie chce się przy tym urazić świeżej wszak rany . A nie chce się …
Dbamy nawet o to , żeby wstrzykiwany rivanol nie był zimny i nie potęgował dyskomfortu , ale niuni nie w smak jest cały ten zabieg – wstrząsa potem główką i dłubie w uchu łapką , rzucając nam pełne wyrzutu spojrzenie ; to co zaczynamy wówczas odczuwać to nieco więcej niż tylko dyskomfort . Ofiarowane na pociechę i dla zagłuszenia dyskomfortu smakowite zadośćuczynienie ogonek przyjmuje z pewnym ociąganiem , i zręcznie uchyla łepek przed dłonią , która chce go pogładzić końcami palców , a mnie przypomina się nasza kotka , która źle znosiła rozłąkę wyjazdową
i ciesząc się z naszego powrotu , jednocześnie pozostawała obrażona
i każdorazowo robiła zgrabny unik gibkim ciałem , nie dając się pogłaskać na przywitanie ; też widać miała wróble pod czapką .
Z radością odkrywam , że gdy biorę zaspaną Szczurcię , mała jest na tyle nieprzytomna , iż bez problemu udaje się wtedy wstrzyknąć zawartość strzykawki , zanim się dobudzi i zacznie protestować .
Problem tkwi w tym , że kiedy przychodzi pora na płukanie , rzadko wtedy śpi .
Zupełnie jakby wiedziała , że wpaść w objęcia Orfeusza najbezpieczniej , gdy się zostaje samemu .
Przepłukujemy tę nieszczęsną przetokę po pięć razy dziennie , pierwszy raz świtem tak bladym że chyba jeszcze godziny chyba żadnej nie ma , ostatni , gdy jest już pora na podkurek . Mam możliwość wyrywania się na krótko
z pracy i robię to , wpadając dzień w dzień jak wicher do domu na jakieś dziesięć minut, w ciągu których ogrzewam lekko rivanol, zakrapiam w otwór i utulam rozżaloną Szczurcię czymś , co lubi a czego normalnie raczej by jeść nie dostała , i każdorazowo odczuwam nikczemną radość , gdy mój dar zostaje przyjęty .
Bierzesz , abyś milczał …
Zaczynam się obawiać , czy mnie stworzonko nie znienawidzi , ale na szczęście przychodzimy i wychodzimy o różnych porach i nie pozostaję jedynym oprawcą szczurka ;po dwóch dniach ogonek zmienia kolor na osobliwy , a i my palce mamy powalane na żółto rivanolem .

Po czterdziestoośmiogodzinnym zatrzymaniu Szczurcia opuszcza więzienie ; nie ma już podstaw do dalszego pozbawienia wolności ; nadal jednak pozostaje pod nadzorem i procedura przetokowa z tą samą częstotliwością wciąż trwa .
Jej pierwszą czynnością po wypuszczeniu jest upolowanie i zjedzenie fruwającego po pokoju mola .
Potem zaszywa się w swojej kryjówce : choć chłodno i głodno , ale żyjem swobodno !
Awatar użytkownika
zalbi
Posty: 5371
Rejestracja: czw wrz 14, 2006 6:06 pm
Lokalizacja: Jaworzno

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: zalbi »

sawa pisze: Inna rzecz to to , jak wygląda tekst przeze mnie napisany , i co się z nim potem robi po wysłaniu posta :o
tekst pisany w okienku edytowania wygląda inaczej niż po wysłaniu dlatego, że okienko edytora jest jednak mniejsze niż pole tekstowe na stronie..
Szczur potrzebuje szczura. Taka jest jego natura.
Obrazek
bazarek ciuchowo różnościowy:www
biżu, figurki i inne na zamówienie:www
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

Zalbi : dlatego też dziwi troszkę , iż się marcepan nie zmieścił
z niewolą ;)
Awatar użytkownika
Leia
Posty: 995
Rejestracja: sob sty 10, 2009 12:00 pm
Lokalizacja: Rogalin

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: Leia »

Rzecz też w tych przecinkach źle stawianych. Tekst się rozwarstwia, bo jest źle napisany. Ale mnie to jakoś zupełnie ie przeszkadza. Czytam z tchem zapartym, bawi mnie Szczurcia, smuci mnie jej stan. Ale nadal święcie wierzę, że wszystko skończyło się dobrze i że mała ma teraz również szczurze towarzystwo. Szczurcia stała się dla mnie czymś wiecznym. Takim szczurzym Leninem wręcz :P
Babli
Posty: 4604
Rejestracja: ndz kwie 27, 2008 10:21 am
Lokalizacja: Maków Podhalański

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: Babli »

Oj tak... Szczurcia jest teraz dla mnie taką cząsteczką wieczną :D
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

Dobrze widzieć Szczurcię oczekującą powrotu któregoś z nas na swoim zwykłym miejscu ; kiedy wchodzi się do pokoju , ogonek z wysokości oparcia fotela tak daleko wyciąga sięw stronę drzwi , że otwierane , prawie ocierają się o pajęczynkę śmiesznych wąsików .
I znów mała jeździ na naszych ramionach po mieszkaniu , nadzorując
z wysokości prace kuchenne , porządkowe czy pralnicze ; tak naprawdę to wiele spraw toczy się w rytm życia szczurka – gdy śpi , nadrabiamy rzeczy pilne i konieczne , gdy się budzi i przychodzi do nas ,
wszystko dziwnie traci na wadze . Dość raz usłyszeć któreś z nas , jakimi słowy i z jaką czułością odzywamy się do Szczurci kiedy wracamy i gdy ona wychodzi do nas , by mieć niezbitą pewność , że malutka upupiła nas totalnie . A jeszcze nas przy tym zobaczyć : schyleni nad fotelem , kucający przy wersalce czy też na kolanach - z łokciami na podłodze
i z wypiętym kufrem , musimy wyglądać osobliwie , skoro i młode się z nas śmieje .

Nadal staramy się zakropić niunię rivanolem kiedy śpi , ale nie zawsze jest to możliwe , a i tak ogonek wychodzi teraz z półsnu szybciej niż kiedyś ; Szczurcia nabiera też przekonania , iż drzewo , które skrzypi – dłużej w lesie stoi , już każdorazowo niemal zdarza jej się pisnąć histerycznie , jakby ból jakiś wielki stawał się jej udziałem podczas zakrapiania przetoki . Teraz , kiedy tylko się da , bierzemy się do tego we dwójkę , i okazuje się , że czyja siła , tego prawda .
Zanim ucieknie gdzieś dalej od nas , zatrzymujemy ją przy sobie kęskiem jakiejś delicji – tego się prędko nauczyła , że moment warto poczekać , zanim się obrazi , ale nie odchodzi na długo ; doprowadza do jakiego takiego porządku mokre futerko i wraca z akcją odwetową .
Biada wtedy panu , jeśli nie uchyli się w porę – celnie zarzucony hak jest w stanie dokonać prawdziwego spustoszenia w wąsie lub brwiach , na uszach przeprowadzany jest test ostrości zębów , a czupryna nosi ślady wycinki .
Szczurcia lubi też wpaść jak burza na stolik i niczym w ataku pląsawicy przelecieć zygzakami po klawiaturze – z ekranu monitora znikają wtedy całe strony zapisanego tekstu albo z nagła wskakuje niechciany spam ; w jednej z takich mściwych wypadów kabelek od laptopa zyskuje plaster taśmy izolacyjnej . Dotąd przy Szczurci wszystkie przewody mogły zwisać , wić się i przewalać bezstresowo , nie zaczynała z nimi zwady .
Kruszymy też kopie o przedmioty osobiste , wyrywane wprost z rąk ze zbójecką bezczelnością ; krew nie woda i prędzej czy później ktoś musi się zezłościć . Choć lepiej jest rzecz zakończyć lisim sposobem i podsunąć ogonkowi artykuł zastępczy , który pochwyci chcąc mu się lepiej przyjrzeć , a wtedy puszcza na moment cudzą własność .
Na zamianie jeden zawsze stracić musi a co zaszkodziło , to nauczyło – Szczurcia prędko pohamowuje ciekawość i nie popuszcza , o ucapioną rzecz potrafi walczyć z siłą i zajadłością buldoga , aż palce bolą , gdy się
z nią siłować o własne . Jedna tylko rzecz może nas niezawodnie uratować – chusteczki higieniczne; gdy je dostaje, puszcza wszelkie inne dobro-
będzie brała w ząbki , łapki każdą następną , ile by nie miało ich być .
W tym czasie można usunąć źródło pokusy ; trzeba to zrobić , gdyż – jeśli zapas chusteczek się skończy lub ich pożałujemy , ogonek wraca , a cały jest jedną wielką zachłannością . Z jakiejś nieznanej nam bliżej przyczyny sądzi , iż wśród przyjaciół wszystko jest wspólną własnością .

Od czasu operacji zmieniają się upodobania kulinarne niuni , niestety za bardzo przypada jej do gustu miękkie jedzonko , jakim raczyliśmy ją za namową weta , gdy była jeszcze taka obolała i słaba . Bardzo szybko okazuje się , że z rzeczy do jedzenia mamy dla niej jedynie gerberki , gotowane jarzynki , jogurciki na przemian z serkami , kaszki maści wszelakiej oraz nutridrink , który na szczęście szybko musi trafić do kosza , a następnego już nie nabywamy .
Wzgardzone ziarno prędzej spleśnieje , niż zostanie zhaczone którymś ząbkiem , podobny los zapomnianych podzielają suchy chlebek oraz chrupkie pieczywo . Wiemy , że głód najlepszą przyprawą , aliści i Szczurunia coś przeczuwa – że nie staje nam stanowczości i nie damy się przecie biedactwu zagłodzić , pewnie znów zaczniemy stanowczość „od jutra”.
Poza tym szelma zna snadź i dobrze rozumie zasadność życiowej maksymy : czyj chleb jesz , temu kadź , i potrafi z wdziękiem owinąć nas sobie wokół swojego ogonka , o którym nawet nie można powiedzieć , że jest ładny , jako że ciurka raczej nie pomni o nim podczas mycia .
Widać nie lubi różowego . My zaś wolelibyśmy czystą różowość od owej brudnoszarości , którą nam prezentuje .
Ale nie to miłe co miłe , tylko to co się komu podoba .
Mała sierści ucha uparcie podkopuje i odsuwa narzutę , jaką staramy się osłonić tapicerkę wersalki przed zakusami szczurzych ząbków i pazurków ,
i przetestowałyśmy już wzajemnie własną cierpliwość ; zawsze wygrywa ,
a jeszcze na dodatek potrafi zirytować się na mój tak niedorzeczny upór – skacze na moją dłoń i odpycha wściekle , a potem przebiegnie mi od niechcenia po ręce i zostawia wyraźne uczucie ciepła ; jest go tyle , że z dłoni spływa strużką na kanapę .
Cóż , nawet Słońce ma plamy .

Na kolejnej kontrolnej wizycie lekarz ocenia przetokę jako wspaniale utrzymaną ,z satysfakcją szacuje stan ogólny niuni i śmiechem kwituje nasze żartobliwe rozżalenie na wybredność odnośnie pokarmu , jaką się wykazuje ogonek od czasu zabiegu .
Szczurcia daje mu się zbadać z taką ufnością i jest tak grzeczna , że zostaje przezeń bardzo pochwalona .
Jeśli wrogowie cię chwalą , musiałeś popełnić błąd .
Jakoż szybko okazuje się to prawdą , bo miły weterynarz bierze Szczurcię na ”małą kłujkę” .
Następne badanie kontrolne już wkrótce ; obiecuję , że nadal będziemy dbać o przetokę ,i odprężeni już wszyscy włącznie z ogonkiem wracamy do domu .
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

Obiecanki cacanki ….
Szwy , które miały się same rozpuścić , widać o tym nie wiedziały , bo jednak potrzebna była ingerencja pęsety i nożyczek , żeby nie dopuścić do rozwinięcia się stanu zapalnego skóry przy szwie – ale i tak bez mała cztery tygodnie odpustu to było c o ś ; wet bardzo zadowolony
z obecności przetoki – jest oczywiście węższa , ale istnieje nadal.
Wstając bladym świtem przygotowuję sparzoną wcześniej strzykaweczkę , gazę , rivanol
i ( niestety ) wodę utlenioną , którą co któreś płukanie mieszamy ją
z rivanolem , bo na ogonku goi się jak na psie i od nocki do ranka potrafi się zziarninować. Już raz musieliśmy, zgodnie z brutalnym zaleceniem weta na taką ewentualność, rozewrzeć palcami brzegi , uprzednio nasączywszy je mieszanką z wodą utlenioną dla uczynienia zabiegu choć trochę mniej przykrym . Chyba gorzej to przeżyliśmy niż niunia , wyrywająca się spod święcenia niczym Damien z „Omenu” ; nie do wiary , ile siły może mieć tak niewielkie stworzonko ! A ona nigdy na nas za to nie wystawia ni ząbka , ni pazurka …
Choć możemy nie płukać już dłużej przetoki , nie zaprzestajemy tego
i nasza gotowość do utrzymania jej wyraźnie przypadła wetowi do gustu , tylko że teraz do kompletu co jakiś czas mamy wyciskać z otworu ewentualną ropę , jaka mogłaby się tam zgromadzić .
To wzmaga w nas jeszcze wyrzuty sumienia i sprawia , że z powodu tego , co czynimy szczuruni , czujemy się doprawdy podle mimo przeświadczenia o słuszności tych poczynań .
Czyj grzech , tego i pokuta – nasza pupilka jest już rozpuszczona niemożebnie , jako że niewiele potrafimy jej odmówić i jeszcze mniej wyegzekwować , a gdy doprowadzeni do ostateczności próbujemy jakiej takiej konsekwencji w działaniach wychowawczych , ogonek prędko pokazuje , że darzy jej się u nas jak Cyganowi rola i że z nas to prawdziwe potwory .
Chcesz się dowiedzieć prawdy o sobie , pokłóć się z przyjacielem .

Ciurka rozrabia jak niegdyś ; znów nęcą ją wyprawy , bynajmniej nie krajoznawcze , więc plącze się pod nogami domownikom wchodzącym
i wychodzącym , pomna tego , iż okazja raz stracona rzadko wraca .
Skowronek śpi jeszcze gdy przygotowuję potrzebne ingrediencje – cichutko by nie zbudzić histeryczki , wychodzę z pokoju po rivanol i za progiem natykam się na Szczurcię stojącą pode drzwiami z pobielonym jogurtem nosem i źdźbłami siana zakleszczonymi między pazurkami . Łazienka świeci pustką , a króliczek salwował się ucieczką do babci . Skąd Litwini wracali ? Z nocnej wracali wycieczki !
I psu na budę się zdało moje chodzenie po pokoju na paluszkach – trzeba było łapać
sierściucha , całkiem przecie przytomnego i do zaciekłej obrony gotowego , po czym wzywać pomocy w osobie pana – inaczej z płukania nici .
Doznane z naszych rąk represje odreagowuje , polując jak zafiksowana na mole ze sklepu z ryżem widać przyniesione i po chałupie w mig rozprzęgłe – dobry mól to wszak martwy mól – ale ona nie tylko na nie poluje , ona je zjada ku naszej rozpaczy ! I ma potem czelność przychodzić po buziaka !
Choćbyś naturę wypędzał widłami , ona zawsze powróci .

Uwielbiamy oglądać spektakle , jakie daje Szczurcia , gdy taszczy do wersalki darowaną ( lub komuś wyrwaną ) chusteczkę ; moment nieuwagi państwa i oto szczurek już na stole – przebiega niewielki dystans dla niepoznaki , po czym wypakowuje z kompletu pojedynczą
chusteczkę . Ujmuje ją w ząbki i próbuje ruszyć ….nie może , wszak na niej stoi – więc po drobnych poprawkach w pozycji wyjściowej , wznosi wysoko w górę pyszczek z białą materią i rusza z kopyta ; nic oczywiście nie widząc - zmierza wprost do krawędzi stołu , tam niewidzialna ręka udziela pomocy i szczurek mknie po wyrosłej jak spod ziemi kładce na wersalkę . Zeskakując ląduje zadnimi łapami na chustce i ponownie rozpoczyna szarpaninę z niewidzialnym wrogiem , który ani chybi chce jej odebrać tak przezeń ceniony łup . Udaje jej się jeszcze wskoczyć na pufę , ale z niej już ląduje na podłodze – odwraca się natychmiast z szybkością małej żmijki i patrzy na mnie ze świętym oburzeniem , przekonana zapewne , że to ja
z tej pufy zwaliłam .
A co potem wyczynia , żeby z chusteczką w paszczęce znaleźć się w środku wersalki !
Pionowy start ma opanowany i tylko on się udaje ; potem zaczynają się schody , bo ogonek doskakuje do swego pięterka , aliści przednimi tylko łapkami , tylne zaś zwisają wraz z chusteczką poniżej i Szczurcia pedałuje i pedałuje , rwąc przy tym delikatną materię na strzępki , aż ocaliwszy nędzną ilość zdobyczy dociera do wnętrza .
Bardzo lubimy obdarowywać naszą Szczurcię chusteczkami ; mamy ich potężny zapas …

Dobre nie trwa wiecznie …
Zmiana w zachowaniu małej nie jest może zbyt wielka , ale daje się zauważyć ; ogonek przysypia długo i wprawdzie przychodzi do nas po przysmaki i na pieszczoty , ale ja swoje wiem , poza tym nie podoba mi się zbytnia gotowość wylotu przetoki do zarośnięcia .
Bez zastanowienia się podejmuję decyzję , że jedziemy do lecznicy .
Ogonek tak jest zestresowany , że bez przerwy muszę zmieniać w transporterku podkłady z chusteczek , żeby się niunia nie powalała . Na dodatek w poczekalni jest sporo ludzi , w tym mały chłopczyk , który po początkowym ( zbyt krótkim ) onieśmieleniu nabiera werwy i zaczyna tak głośnż zabawę , że denerwują się już nie tylko zwierzęta , ale i ludzie .
Czuję , jak głośno bije mi serce , gdy wet ogląda małą ; tak bym chciała nie usłyszeć złego …
Mrugam tylko bezradnie oczami i przełykam nerwowo ślinę , a wtedy lekarz oznajmia , że wprawdzie przetoka nadal jest – tylko się zgodnie z naturą rzeczy obkurczyła i dlatego mieliśmy wrażenie , że zarosła , ale … ropień znów ruszył i trzeba ponownie Szczurcię ciąć , żeby świństwo oczyścić .
Nie minęło przecież nawet siedem tygodni !
Zabrakło dwóch dni ….

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/6eb ... d2bbd.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/1f0 ... a4fdc.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/b6b ... 38a01.html
Awatar użytkownika
Magamaga
Starszy Moderator na urlopie
Posty: 2996
Rejestracja: sob paź 06, 2007 7:22 am
Lokalizacja: Gdynia

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: Magamaga »

Biedna Szczurcia. Jaka ona już duża na tych fotkach - pisz częściej Sawa, bo dostanę nerwicy...
Obrazek
Ze mną: kotka Luna i kocurek Borys

Za TM- Tuptuś [*] Fiona [*] Milejka [*] Batman [*] Mania [*] Lolek [*] Zefir [*] Bobek [*] Zawsze będę pamiętać....[/size]
Awatar użytkownika
Leia
Posty: 995
Rejestracja: sob sty 10, 2009 12:00 pm
Lokalizacja: Rogalin

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: Leia »

Szlag by trafił wszystkie ropnie świata!
A widzicie, znaczy się, że nasza Adia to nie jest ewenement i coś w tych chusteczkach jednak jest :D
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

Leia , Szczurcia zapewne by się z Adią dogadywały , szczurek wszak wszędzie wejdzie , no i jest ....mniej widoczny ;)

Zabierają od nas biedną Szczurcię do operacyjnego .
Wcześniej , widząc mój strach o małą , weterynarz zapewnia mnie , że znieczuli ją wziewnie ,pamięta jak ciężko się wybudzała po tamtej operacji – dosłownie chwilka , szczurek uśnie na moment pod tlenem i już będzie po wszystkim – obiecuje solennie i odchodzi z naszym ogonkiem ,
a my pozostajemy tam , gdzie nas zostawił , nieruchomi i niemi .
Dzwoni telefon – to córka , pyta jak ze Szczurcią . Wiem , że teraz właśnie ma niemiecki , może wyszła za drzwi by zadzwonić – odpowiadam , że właśnie wet wziął małą na zabieg ; uspokajam ją tak samo jak on mnie
i staram się , by głos mi nie drżał – obiecuję , że zaraz potem zadzwonię żeby powiedzieć , co i jak .
Może to i jest chwilka , ale nam , trwającym w bezruchu i nadsłuchującym odgłosów z pomieszczenia obok, wydaje się , że czas stoi . W końcu lekarz idzie ku nam z transporterkiem; na moje pytanie , jak długo mała może się wybudzać , odpowiada z uśmiechem , że Szczurcia już się budzi –
i faktycznie , wewnątrz niunia przewala się z boku na bok , jeszcze
z lekka zamroczona , ale już zdecydowana wymaszerować z tego paskudnego miejsca i odejść stąd najdalej jak się tylko da .
Ale my musimy jeszcze posłuchać tego , co mówi lekarz , a on tłumaczy , że tym razem nie wygląda to na ropień , tylko na stan zapalny , być może ślinianki – usunięta treść nie była charakterystyczna dla zawartości ropni , ale śluzowata . Dodaje , że to wiadomość zarazemi dobra , i zła ; słuchamy uważnie zaleceń odnośnie leczenia , chowam starannie kartkę
z zanotowanym przez niego sposobem stosowania lekarstwa i umawiamy się na kontrolę .
Nie trzeba już właściwie płukać – żegnając się z ogonkiem wet pieszczotliwie głaszcze mały łepek - ale nie zaszkodzi , jak czasem rankę tym rivanolem przesmarujemy .
Wracamy do domu i targają nami skrajne emocje , ale przede wszystkim jesteśmy szczęśliwi , że obyło się bez okropnej narkozy .

W domu niunia prawie nas nie opuszcza , a my po prawdzie również nie wypuszczalibyśmy jej z objęć , minkę ma jeszcze obolałą i smutną i szkoda nam szczuraska , że wciąż tyle bólu staje się jej udziałem , dlatego każdy hołubi ją i dopieszcza , a ona tuli się do każdego z nas po kolei . Kiedy wraca młoda pani , lgną obie do siebie i Szczurcia aż wzdycha ze szczęścia , i córa przekazuje nam szczurka dopiero , gdy kaszel nie pozwala jej już oddychać , a cała jest opuchnięta i w paskudnych plamach .
Ponieważ jest jeszcze trochę słaba , Szczurcia nie rwie się na razie do zabawy , więc jest po prostu z nami , cokolwiek byśmy robili ; siedzi komuś na ramieniu podczas oglądania niepotrzebnych wiadomości , przygląda się uważnie , co pan lub panie wypisują na komputerze , drzemie razem
z panem , gdy oboje są już zmęczeni i zmoże ich Morfeusz , albo jak kotek układa się przy nas na wersalce i podsypia , a my co jakiś czas zapewniamy ją o swojej obecności , muskając delikatnie niebieskawe futerko . A gdy tylko dotknąć jej ciałka wargami , rozciąga się jak długa i wydaje
z siebie dźwięk pełen zadowolenia lub wzdycha z rozkoszy . Prawie nie odstępujemy Szczurci , jeśli tylko chce być przy nas , i nie ma dla nas właściwie żadnego życia towarzyskiego i ciekawszych zajęć .
Przyjaciele to złodzieje czasu .

Po jednym zaledwie dniu zmiana jest ogromna – ogonek wesoły jak szczygieł na wiosnę , biega , skacze i psoci . Nocą maltretuje po kolei raz mnie , raz pana , traktując nasze ciała jako odskocznię i bez pardonu pchając się z łapami do ust , brr ! Wpadam na świetny pomysł i przed wejściem do łóżka obwodzę usta tormentiolem – odrobina , ale robi swoje – niunia dopada mnie z rozpędu , zbliża się do moich warg z już uniesionym hakiem i wtedy wietrzy wstrętną woń ; rezygnuje ze mnie na rzecz kuszących pełnią obietnic ust pana , który dwie noce później również zaprzyjaźnia się
z kakaowym ratunkiem . Gdy już po nas pogania i poskacze , poprzełazi tam i nazad pod mostkiem z uniesionego kolana ( podnoszonym automatycznie ; gdy automatyka się spóźnia lub zawodzi , pomaga zwykły dziab ) , otrzyma należną jej porcję czułości i układa się do snu za głową jednego z nas , najczęściej swojego pana – jest jak wierny stróż czuwający nad spokojem naszego snu .
Ale sama czegoś się czasem boi – spogląda w jedno miejsce nadsłuchując czegoś dla nas niesłyszalnego i widząc rzeczy nam niewidoczne ; ogonek drga jej wówczas nerwowo jak u żmijki i czasami uderza nim o łóżko lub
o pufę , jeśli tam akurat się znajduje .
Jednak zdarza się to tylko czasami i większość czasu ogonek jest pogodny , chętny do ucztowania i do zabaw .
Kiedy zasiadamy razem do kawy , otwieram strony anglojęzyczne poświęcone szczurkom i tam doszukuję się porad odnośnie łączenia szczurków ; są dobrze objaśnione , nawet sfilmowane , ale dotyczą ogonków mieszkających
w klatce .
Szukam więc dalej , choć domownicy są mojemu pomysłowi przeciwni ze względu na stan zdrowia Szczurci , obawiają się chyba o nią i pewnie woleliby , żeby nie musiała przeżywać żadnego stresu związanego na przykład z przybyciem wojowniczo nastawionej samiczki .
Zwłaszcza córka jest pełna wątpliwości .

Mała podjada co i rusz , jakby chcąc odrobić straty – nawet jeśli akurat jest w jednej ze swoich sypialni , to materializuje się natychmiast na dźwięk znamienny dla pojawienia się na stole jedzenia lub picia , poza tym sama jasno daje do zrozumienia , że chętnie by coś przekąsiła – syty wszak głodnego nie rozumie , a poza tym jest wiadome chyba każdemu , że kto się nie przypomina , o tym zapominają . Posmakowały jej surowe brokuły, choć nie sądzę, aby dla nich odmówiła na przykład ulubionych bananów . Coraz częściej też przymila się o kawkę i potrafi być bardzo natarczywa , więc chlipie ją sobie z łyżeczki z wdziękiem i postawą prawdziwej księżniczki . Odwdzięcza się za to później pieszczotami .
Całkowity brak dobrych manier okazuje zaś wobec króliczka , u którego bywa z regularnością i nieustępliwością komornika ; całkowicie zaskakuje mnie jej niespodziewany atak na uszatka, z którym całkiem niedawno próbowała się zaprzyjaźnić – Szczurcia podchodzi najpierw do jego miski , waha się przez moment , a potem odwraca się z nagła i nim pojmuję , co robi – ona skacze z impetem na Gryzka i tylko jego puchata sierść chroni biedaka przed skutkami solidnego dziaba . Podnoszę wystraszone zwierzątko
i przytulam do siebie , podczas gdy mała agresorka kręci się zdezorientowana , węsząc szczurzym nosem w poszukiwaniu wroga , który tak niespodziewanie umknął jej ząbkom .

Nadal męczymy Szczurcię rivanolowym nasączaniem ranki , ale ta bezwzględnie dąży do zamknięcia ; indagowany telefonicznie wet uspokaja nas ; życzy za to powodzenia z lekarstwem – jeśli zadziała , być może problemy zdrowotne wreszcie się skończą .
Więc tylko dalej nasączam rankę rivanolem i może właśnie dzięki temu spostrzegam zmianę pod cienką skórką .
Wyraźnie dzieje się tam coś niedobrego – a kiedy na potwierdzenie moich obaw pojawia się maleńkie zgrubienie , tak jak stoję łapię Szczurcię
i taksówką , bo jest późno i dość chłodno , jadę do lecznicy ; w drodze telefonicznie kontaktuję się z mężem .
Wracam kompletnie zdruzgotana .
Po pięciu zaledwie dniach od ostatniego czyszczenia zmiany nasze kochane słoneczko czeka kolejna operacja .
Wierzę , żeby zrozumieć ….

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/b30 ... e31cb.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/cf2 ... 8cea0.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/8da ... e3583.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/d16 ... 93a7d.html
merch
Posty: 6868
Rejestracja: czw gru 02, 2004 2:48 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: merch »

sawa a w jakim wieku jest szczurcia w aktualnym odcinku i w jakim aktualnie?
Awatar użytkownika
yss
Posty: 6442
Rejestracja: pt sty 05, 2007 8:12 pm
Lokalizacja: szczecin

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: yss »

ależ z niej miły zwierzaczek :)
i co za oryginalne rivanolowe umaszczenie...
dziwnie się paprze to co tam ma pod szyją. przyznam, że jestem zdumiona.

i żal króliczka.... :P biedak pewnie już z 10 pism do TOZu wysmażył sokiem z marchwi, że go w tym domu gnębi straszny niebieski potwór :) i żeby może ktoś zainterweniował.
ten się nie myli, kto nic nie robi
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

Yss : zwierzaczek istotnie przemiły ,
a króliś , choć rezolutny i dzielny w obliczu przeciwności losu czy bólu ,
ustępuje przed małym niebieskim potworem i musimy go bronić , żeby nie zadzwonił
na wiadomego koloru linię z prośbą o ratunek z sierściastej opresji :)


Tym razem nie będzie mnie przy małej zaraz po operacji ; w podanym przez weta terminie będę jeszcze w pracy – próbujemy z córką ustalić , że ja ją zawiozę , a ona urwie się
z łańcucha nauki i przyjedzie niunię zabrać - już po wszystkim, taksówką – chyba żeby pan zdołał jakoś wcześniej się zerwać , ale wet przekonuje mnie , że lepiej będzie , jak szczurunia zostanie w lecznicy , doglądana tam w razie potrzeb , niż żeby jechała do domu . Wiem , że ma rację, ale boli mnie gorycz świadomości, że nie będzie mnie przy niej w chwili wybudzania…
Nie chcemy jednak zwlekać i odkładać operacji na następny termin za cztery dni , bo po Szczurci widać , że coś ją pobolewa – zaszywa się wtedy w głębi wersalki i pojękuje ; mieliśmy nadzieje na zadziałanie leku a tu jest gorzej …Na nosku i wokół oczka widać trochę porfiryny , jedno oczko to po stonie zmiany - jest takie duże…
Pocieszamy ją jak umiemy , obnosimy ją na rękach i w ramionach ; ciurka przytula się jakbyśmy mogli jej dać ukojenie – a nie możemy i ta bezradnośc jest bardzo bolesna .

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/57a ... b4840.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/f80 ... f2da7.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/2ac ... 030d9.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/ee1 ... 04b88.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/2e2 ... 74476.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/a4d ... d5dae.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/44a ... 746d6.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/678 ... daa47.html

Kiedy ból mija , malutka znowu jest pełna animuszu , łupi kogo tylko się da , przeszkada każdemu i we wszystkim , a my cieszymy się niezmiernie z każdego kwadransa , jaki niunia spędza z nami . Przestaje się liczyć wyjadanie specjałów wprost z kanapki państwa ; jeśli ogonek węszy smakowicie wokół talerka z zupką , to ją od razu dostaje , w kuchni dzieją się rzeczy niebywałe – nikt nie broni szczurowi łazić po stole , a ostatnio szwagierka spytała mnie , na co mi gorzka czekolada , skoro nikt
z nas takiej nie jada …
I cały czas pragniemy , żeby ogonek był najedzony , wypoczęty oraz zadowolony i żeby miał jak najwięcej siły , gdy będzie jej potrzebować .

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/7fe ... 478e1.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/96e ... da11f.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/063 ... 93961.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/7ee ... 4a891.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/b05 ... bf108.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/ef7 ... 1850b.html

Po operacji znów będzie konieczność stosowania tormentiolu , więc zakupuję nową butelkę
i uzupełniam zapasy gerberków , słoiczków bobo – vity oraz nutridrink .
I przed samą operacją robię sobie zdjęcie ze Szczurcią …

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/aa4 ... 4e352.html

Lekarz tłumaczy mi , że będą się starać ograniczyć do minimum z takim trudem tolerowaną przez niunię narkozę – znieczulenie będzie kombinowane – wziewne na początek , no i w razie potrzeby , jeśli czasu nie starczy , dobiorą dawkę paskudztwa – najmniej jak się da ! – zapewnia mnie , trzelającą nerwowo knykciami palców .
Ustalamy jeszcze , jak ma wyglądać leczenie pooperacyjne , proszę o powtórzenie wszystkiego raz jeszcze i o przekazanie informacji mężowi , gdy przyjedzie po szczurka .
Zostawiam na miejscu transporter razem z torbą i zabezpieczeniami przed zimnem ; lekarz obiecuje , że wstawi tam butelkę z ciepłą wodą , i nie pozostaje mi nic innego , jak tylko powierzyć mu nasze bezbronne słoneczko …
Jeszcze jest za wcześnie , żebym jechała do pracy , więc siadam w poczekalni i spędzam
w niej jakiś czas , a im dłużej tam jestem i nikt do mnie nie wychodzi , tym usilniej tłumaczę sobie , że to dobry znak – że póki co nie dzieje się nic złego , bo przecież wyszliby do mnie
z jakąś informacją , gdyby coś poszło nie tak …
W końcu jednak muszę się zbierać i pędzę na tramwaj ; potrzebuję nań zdążyć , jeśli nie chcę spóźnić się do pracy . Jeszcze tylko telefony do męża i do córy , przekazanie informacji
i potwierdzenie naszych uzgodnień – okazuje się , że niunia nie będzie musiała jednak czekać długo
w lecznicy po zabiegu , może nawet wcale , bo TŻ postara się być na czas .

W pracy organizuję sobie robotę za robotą , jak pracoholik , żeby oderwać myśli od obaw ; jednak przychodzi taki moment , że jest jakiś zastój i nie mam spacjalnie zajęcia ; siadam
i próbuję ujrzeć pod przymkniętymi powiekami Szczurcię , obudzoną i pełną sił po zabiegu ,
a nie słabiutką i ledwie żywą – jakże bym chciała , żeby taka wizualizacja coś mogła …!
Czekającemu czas najdłuższy .
Kiedy już myślę , że naprawdę nie wytrzymam dłużej – dzwoni TŻ .
Operacja się skończyła , a malutka pomału przytomnieje , dla pewności posiedzi z nią jeszcze chwilę przed zabraniem do domu . Wygląda strasznie – dodaje markotnym głosem , ale mówi też , że nie była zbyt długo pod działaniem upiornego świństwa ; na tyle na ile się dało – znieczulali wziewnie . Będzie się dosyć długo , ale spokojnie , bez pośpiechu wybudzała .
Zapewnia mnie jeszcze , że dokładnie zapamięta wszystkie rady , zalecenia i termin kontroli .
A ja już odtąd nie pracuję – bo wszystkie czynności przeze mnie wykonywane są teraz tak automatyczne i machinalne , że prawie zupełnie nie angażuję przy nich ani umysłu , ani woli – czas pozostały do wyjścia przepływa obok bez mojego udziału .
Ja jestem już całą sobą w domu , przy Szczurci .


Kiedy patrzę na malutką , na jej biedny nosek pokryty porfirynką , na fatalnie wyglądające najmilsze oczka , chce mi się płakać . Ale mimo tego kiepskiego wyglądu ogonek jest
w lepszej kondycji niż był po pierwszym zabiegu – stawia pijane kroczki , podnosi łepek
w górę i chce , naprawdę bardzo chce wyjść z klateczki , ale jest słabiutka i w końcu porzuca dalsze próby noc spędzi w klatce , obok mnie , na poduszce – pewnie niewiele pośpię , chcę mieć na nią oko przez cały potrzebny czas .
Nawet jej nie zaczepiam bez potrzeby ; od czasu do czasu troszczę się o oczy , smaruję wilgotnym wacikiem biedny pysiolek i pocieszam , gdy niunia się odezwie .
Ona patrzy na nas z klateczki poprzez pręty i nie mam pojęcia , czy bardzo ją boli , czy czegoś potrzebuje – wygląda tak rozpaczliwie biednie ; mogę zrobić tylko tyle , że zapewniam jej łagodny kojący półmrok , spokój i moją cichą obecność tuż obok - dokąd tylko będzie trzeba .
Malutka podsypia , a od czasu do czasu podchodzi do samych prętów , tam gdzie boku klatki dotyka moja dłoń. W którymś momencie zasypiamy obie i gdy budzę się, jest już dość późno; ogonek patrzy na mnie przytomnie i kiedy mu podaję wodę , wypija jej troszkę ze zbolałą minką . Po jakimś czasie zlizuje z palca trochę bobo- vity ; przynoszę kolejną butelkę ciepłej wody , otulam niunię jak w gniazdku i z ręką włożoną do klatki , do której mała natychmiast się przytula , spędzam kolejną część nocy .
Takiej nowiny potrzebuje reszta rodzinki , która co jakiś czas zagląda w oczekiwaniu dobrych wieści .
Nad ranem Szczurcia wyczekująco i z pewnym zdziwieniem trwa z noskiem twiącym między prętami , zaskoczona ciszą panującą w pokoju – nabrała nieco siły i jest własnie gotowa do używania wolności ,
a tu państwo legli pokotem i nikt się szczurkiem nie zajmuje …!

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/b00 ... a3e94.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/939 ... 5ef34.html
Awatar użytkownika
Magamaga
Starszy Moderator na urlopie
Posty: 2996
Rejestracja: sob paź 06, 2007 7:22 am
Lokalizacja: Gdynia

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: Magamaga »

Ojej, niedobrze było....
Sawa zlituj się nad moimi biednymi, zszarganymi nerwami!
Obrazek
Ze mną: kotka Luna i kocurek Borys

Za TM- Tuptuś [*] Fiona [*] Milejka [*] Batman [*] Mania [*] Lolek [*] Zefir [*] Bobek [*] Zawsze będę pamiętać....[/size]
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

Wypuszczona z klateczki Szczurcia obchodzi niedawną celę dookoła i wierzchem ; zło należy wszak poznać dogłębnie – po tym rozeznaniu przychodzi po kolei do każdego z nas po ukojenie ; najgorsze minęło , niemniej jednak ciurka jest jeszcze obolała i niepewna wszystkiego .

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/278 ... 7c919.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/758 ... 404d9.html

My zaś odkładamy na bok mniejsze i większe sprawy i błogosławimy weekend , który pozwala nam być prawie cały czas z naszym biedactwem ; nawet nie zaprzątamy sobie głowy sprzątaniem
i gotowaniem ; na obiad zjedliśmy chińszczyznę , a na kurz w ogóle nie patrzymy.
Córka i ciurka są nierozłączne - razem jedzą , chodzą do kuchni i łazienki , razem czytają Pottera
i tulą się do siebie na łóżku .

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e41 ... edbf7.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/823 ... 46234.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/3b6 ... 46eed.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/b6b ... 8d71c.html

TŻ też najchętniej nie wypuściłby niuni z objęć , a i ona jest bardzo za , w obecności pana mocniej się roztkliwia i nasiąka jego czułością . Widzę wręcz wyraźnie , jak Szczurcia oczekuje od pana pocieszenia i mnóstwa pieszczot .

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/269 ... a58d0.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e0b ... a6265.html

Kiedy TŻ poświęca trochę czasu parze zbuntowanych kafelków w łazience , jego słoneczko nie odchodzi , czeka cierpliwie , aż pan zrobi sobie chwilę przerwy ; jedno przy drugim delektują się odpoczynkiem oraz swoją obecnością i razem odpływają w błogi sen .

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/67f ... 86ee4.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e08 ... 712b1.html

Tak jak za pierwszym razem , również teraz podsuwamy Szczurci przede wszystkim miękkie i mokre jedzenie ; zmiana zapalna ciągnęła aż od ślinianki zajmując częściowo także kość , więc małej może być trudno gryźć coś twardego bez bólu , ale tak naprawdę nie tylko to jest powodem , że dogadzamy malutkiej jak tylko można …
A niebieskie cwaniątko snadź o tym wie , bo jak nigdy potrafi teraz w odpowiedniej chwili zrobić minkę małego niebożątka , nad którym jakże się nie ulitować .
Takim to sposobem niunia materializuje się natychmiast , gdy tylko wnosimy filiżanki z kawą czy zaszeleści otwierany trufel albo michałek ; coraz częściej gościmy w pokoju babci albo zjadamy słodkości na wynos - musowo pamiętać potem trzeba o umyciu zębów – Szczurcia ma węch wyśmienity niczym chart jaśnie pana i ani chybi zrobiłaby nam później drobiazgowe i bezceremonilne przeszukanie . Przeglądu zaś jamy ustnej w wykonaniu naszego słoneczka do doznań przyjemnych zaliczyć absolutnie nie można …
Wszakże trudno nie popełnić żadnego błędu , więc i nam zdarzy się wpadka , a wówczas doczeka się sierpa pokrzywa ! Na nic wtedy tormentiole i insze maście , które w cudowny sposób niosły nam ocalenie ; ogonek potrafi , kiedy w imię wyższych celów zachodzi takowa potrzeba , być niewiarygodnie bezwzględny …A dopadniętej ofiarze nie daje umknąć , przytrzymując ją całą siłą swoich zaciśniętych piąstek – najgorzej wychodzą na tym wąsy TŻ .

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e11 ... e1812.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/860 ... eb69f.html
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”