
Jestem tutaj nowa....dzisiaj zmarł mój pierwszy szczurek....miała raka przystadki mózgowej (to ponoć często występująca choroba u szczurów takzwanych laboratoryjnych).
Bardzo mi jej brakuje, jak widzę pustą klatke... Strasznie kocham zwierzaki a szczurki przedewszystkim i śmierć Hryzelefantyny bardzo mnie zasmuciła....

Jeszcze wczoraj karmiłam ją ze stzykawki (ponieważ sama nie dawała rady) jadła z małym apetytem....chociaż była z natury bardzo żarłocznym stworzonkiem...wiedziałam, że to już koniec jej życia ponieważ weterynarka mówiła, że jak straci apetyt to powoli jej żywot będzie dobiegał końca i ze dopóki je to nie cierpi...poprzytulałam ją godzinkę nastawiając się ze następnego dnia odejdzie...i tak się też stało. Ale cieszę się ze miałam ją przynajmniej te 2 lata
