No i stało się jasne:
Balbina zaczyna siwieć na łopatkach, husky jeden... Dobrze, że pstrykam dziewuchom dużo zdjęć, bo znów nie poznawałabym własnego szczura na zdjęciach
Wczoraj miałam nikczemny plan, żeby iść ze szczurami na wykład z historii literatury; stało się tak ponieważ nie chciało mi się iść na zajęcia po wykładzie, tylko zaraz po nim wsiadać w autobus i wracać do domku (do Jastrzębia)

więc wzięłam mój turystyczny plecak, szczury w transporterze i cała zestresowana idę na mój wydział (a bo nie wiem, jak pan wykładowca zareaguje na dziwną, zieloną torbę, w której coś się rusza.
Na całe szczęście okazało się, że trzeci rok mojego kierunku (a jest nas tylko pierwszy i trzecie rok

) robi imprezę integracyjną przed środową wycieczką, co zmieniło moje plany
poszłam tam na chwilę, zasiałam zamęt (szczury) i pojechałam z czystym sumieniem do domu (że nie muszę straszyć mojego ulubionego pana

)
no i muszę wykombinować opiekę nad dziewuchami na jakiś czas... jadę na wycieczkę (
Srbija!

) a potem wracam prosto do akademika do Sosnowca, gdzie muszę zostać na jakiś czas. Czyli chyba nie zobaczę się z moimi serdelkami
od 27.04 do 14.05 