yss, chodziło mi o to, że przecież nie można wysnuć wniosku, że dziecko nie noszone w chuście nie jest dostatecznie tulone, stad wzmianka o związku między jednym a drugim; a co dziecko może robić oprócz przytulania - cóż, np. do woli machać rączkami, nóżkami, starać się po coś sięgać itd., a chusta jednak nie sprzyja takim ćwiczeniom; oczywiście zależy też kto ile będzie w niej trzymał dzieciaczka, jest różnica między pójściem np. na krótszy spacer z chustą (samej mi się ona podobała właśnie z tego względu) a między noszeniem w niej bobaska przez większość dnia;
ile mam, tyle zdań, ale akurat wśród moich znajomych ci, co mieli chustę, używali jej sporadycznie z różnych względów, więc euforii nie było; ja w każdym razie nie będę stosować;
o wiaderku czytałam, pomijając kwestię z pępuszkiem (ponoć są 2 szkoły - jedna mówi: osłaniać, chronić, druga: traktować jak resztę ciałka; ja raczej będę chronić) nie wydaje mi się, żeby to było jakieś wygodne również dla rodziców? chyba bym palpitacji dostała, że mi się dzieciaczek jeszcze niespionizowany jednak wyśliźnie i nałyka wody; nie znam tez nikogo, kto by stosował, ale to dość nowe, więc może za wcześnie na opinie;
my za to jesteśmy po wizycie, mała waży (bez paru gram) 1.500kg, więc dość spora jak na swój "wiek" (29 tydz. 4 dzień); wyczynia istne akrobacje w brzuchu, potrafi mnie znienacka mocno skopać

i oczywiście ożywia się w nocy, ale pomału się przyzwyczajam; jak nigdy nie używałam poduszek (jedynie maleńki jasiek, i to bardziej to przytulania, niż pod głowę), tak teraz ratują mi życie

dzięki nim udaje mi się jakoś przespać noc; i zaczynam coraz intensywniej myśleć o porodzie, ale w dużej mierze dlatego, że już 3 kobitki z lipca się rozpakowały!! w 32 tygodniu... tak więc po weekendzie zaczynam chyba pakować torbę do szpitala, tak na wszelki;