Dzikusek u krwiopijki
Moderator: Junior Moderator
Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu

Re: Dzikusek u krwiopijki
Dobra, to i ja się wypowiem. Nie ma mowy o tym, żeby mały "do końca życia był skazany na samotność". Mam samice, nie mam warunków na dwa stada (nie mówiąc już o tym, że trzymanie płodnych zwierząt różnej płci w jednym pomieszczeniu, tak że czują siebie, a nie mogą się do siebie dostać - wydaje mi się mocno wątpliwe), więc mały na 99% zostanie wykastrowany. Także w chwili obecnej nie jest odizolowany. Teraz już prawie godzinę bawi się z Minką. Mnie całkiem olewa. Jest szczurem, więc naturalnie szczurze towarzystwo jest dla niego bardziej atrakcyjne. Dzikie szczury później dojrzewają, więc mam nadzieję, że jeszcze jakiś czas nie będzie zainteresowany samicami i będzie mógł (pod kontrolą) spędzać z nimi czas.
Nie jestem przekonana, czy szczurzy kolega pomógłby małemu w zachowaniu ufności względem ludzi. Wręcz przeciwnie - obawiam się, że mały mógłby się wycofać, stracić zainteresowanie kontaktem z człowiekiem. To prawda - nie mam co do tego pewności. Ale tak właśnie było u moich Maluszków. Póki były maleńkie, nie bały się człowieka. Później mocno związały się ze sobą nawzajem i nie widziały żadnego interesu w kontaktach z ludźmi - efekt jest taki, że po przeszło roku mieszkania u mnie żadna z nich nie pozwala się dotknąć. Nie sądzę, żeby u małego do takiego zdziczenia kiedykolwiek doszło, ale wolałabym tego nie sprawdzać.
Możecie mi wierzyć lub nie, ale szczerze staram się wybrać najlepszą opcję. Nikt nie napisał jeszcze mądrego podręcznika o właściwym traktowaniu młodych dzikusów. Opieram się jedynie na własnej wiedzy, przeczuciu oraz doświadczeniu swoim i innych. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że nigdy nie walczyłam o opiekę nad tym malcem. Dowiedziałam się o nim z jednego SMSa. Napisałam, że gdyby nie było nikogo lepszego (tak, dokładnie w ten sposób się wyraziłam), mogłabym się nim zaopiekować. Później dostałam telefon, że mały trafi do mnie - i tyle. Nie miałam pojęcia o innych kandydatach, a jaka była moja sytuacja - to chyba każdy wie, akurat szczurze sprawy nie są żadną tajemnicą i każde z Was może czytać o nich niemal na bieżąco. Nie twierdzę, że jestem dla małego wymarzonym opiekunem. Tak jednak wyszło, że zostałam uznana za najlepszego z dostępnych. Teraz więc chcę tylko, żeby mały pozostał odważny, nie bał się ludzi ani obcych przedmiotów (co dla dzikusów jest naturalnym instynktem) i dzięki temu mógł cieszyć się jak największą wolnością. Kiedy podrośnie, będzie mógł swobodnie biegać po całym moim pokoju (również w ciągu nocy, jak wszystkie moje oswojone szczury) i dlatego szczególnie ważne jest, żeby teraz utrwalił się u niego pozytywny stosunek do mnie. Później naturalnie się ode mnie oddali i nie będzie już większych szans na poprawki...
Nie jestem przekonana, czy szczurzy kolega pomógłby małemu w zachowaniu ufności względem ludzi. Wręcz przeciwnie - obawiam się, że mały mógłby się wycofać, stracić zainteresowanie kontaktem z człowiekiem. To prawda - nie mam co do tego pewności. Ale tak właśnie było u moich Maluszków. Póki były maleńkie, nie bały się człowieka. Później mocno związały się ze sobą nawzajem i nie widziały żadnego interesu w kontaktach z ludźmi - efekt jest taki, że po przeszło roku mieszkania u mnie żadna z nich nie pozwala się dotknąć. Nie sądzę, żeby u małego do takiego zdziczenia kiedykolwiek doszło, ale wolałabym tego nie sprawdzać.
Możecie mi wierzyć lub nie, ale szczerze staram się wybrać najlepszą opcję. Nikt nie napisał jeszcze mądrego podręcznika o właściwym traktowaniu młodych dzikusów. Opieram się jedynie na własnej wiedzy, przeczuciu oraz doświadczeniu swoim i innych. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że nigdy nie walczyłam o opiekę nad tym malcem. Dowiedziałam się o nim z jednego SMSa. Napisałam, że gdyby nie było nikogo lepszego (tak, dokładnie w ten sposób się wyraziłam), mogłabym się nim zaopiekować. Później dostałam telefon, że mały trafi do mnie - i tyle. Nie miałam pojęcia o innych kandydatach, a jaka była moja sytuacja - to chyba każdy wie, akurat szczurze sprawy nie są żadną tajemnicą i każde z Was może czytać o nich niemal na bieżąco. Nie twierdzę, że jestem dla małego wymarzonym opiekunem. Tak jednak wyszło, że zostałam uznana za najlepszego z dostępnych. Teraz więc chcę tylko, żeby mały pozostał odważny, nie bał się ludzi ani obcych przedmiotów (co dla dzikusów jest naturalnym instynktem) i dzięki temu mógł cieszyć się jak największą wolnością. Kiedy podrośnie, będzie mógł swobodnie biegać po całym moim pokoju (również w ciągu nocy, jak wszystkie moje oswojone szczury) i dlatego szczególnie ważne jest, żeby teraz utrwalił się u niego pozytywny stosunek do mnie. Później naturalnie się ode mnie oddali i nie będzie już większych szans na poprawki...
Re: Dzikusek u krwiopijki
Pozwolę sobie jeszcze dodać, że mam trzy dzikie-dzikie szczury oraz dwie niezależne, wszędobylskie samice. Od żadnego szczura nie wymagam, żeby był jak pluszowa przytulanka. Moje szczury żyją po szczurzemu, robią na co mają ochotę i przychodzą do mnie, kiedy same tego chcą. Z małym będzie dokładnie tak samo. Chodzi tylko o to, żeby nie obudził się w nim strach. Jeśli znacie ludzi, którzy mają pełnej krwi dzikusy (poza merch, ją już znam), to proszę o kontakt do nich - ich opinia i doświadczenia są dla mnie najważniejsze.
I jeszcze jedno - nikt nie neguje potrzeby malucha do posiadania towarzystwa. Doskonale wiem, że on by chciał mieć drugiego szczura 24 godziny na dobę. Nie wiem tylko, czy w ostatecznym rachunku takie rozwiązanie byłoby dla niego dobre. Pozwólcie mi proszę spokojnie porozmawiać z doświadczonymi ludźmi i podjąć decyzję. Nigdzie w końcu nie napisałam, że żadnego kolegi nie będzie i basta.
I jeszcze jedno - nikt nie neguje potrzeby malucha do posiadania towarzystwa. Doskonale wiem, że on by chciał mieć drugiego szczura 24 godziny na dobę. Nie wiem tylko, czy w ostatecznym rachunku takie rozwiązanie byłoby dla niego dobre. Pozwólcie mi proszę spokojnie porozmawiać z doświadczonymi ludźmi i podjąć decyzję. Nigdzie w końcu nie napisałam, że żadnego kolegi nie będzie i basta.
Re: Dzikusek u krwiopijki
Jak najbardziej byloby to pomocne - jeden z przelomow w oswajaniu czapeczki dokonal sie wlasnie po tym jak jej corki od malego socjalizowane pokazaly jej ze czlowiek nie gryzie , mozna sie na niego lub po nim wspiąć itd.
Prosze polaczyc
To , ze maluszki zajely sie soba i alienowaly od czlowieka wedlug mnie bylo spowodowane tym , ze one wzajemnie napedzaly swoj strach , gdybys miala odwaznego szczura, byloby na odwrot . U Ivy moje poldzikuny czynily najszybsze postepy nasladujac niunka, po jego smierci jakby sie cofnely w oswojeniu i trzeba bylo na nowo przelamywac ich wrodzona ostroznośc.
V.
Prosze polaczyc
To , ze maluszki zajely sie soba i alienowaly od czlowieka wedlug mnie bylo spowodowane tym , ze one wzajemnie napedzaly swoj strach , gdybys miala odwaznego szczura, byloby na odwrot . U Ivy moje poldzikuny czynily najszybsze postepy nasladujac niunka, po jego smierci jakby sie cofnely w oswojeniu i trzeba bylo na nowo przelamywac ich wrodzona ostroznośc.
V.
Re: Dzikusek u krwiopijki
"Dowiedziałam się o nim z jednego SMSa. Napisałam, że gdyby nie było nikogo lepszego (tak, dokładnie w ten sposób się wyraziłam), mogłabym się nim zaopiekować. Później dostałam telefon, że mały trafi do mnie - i tyle."
Jest mi bardzo przykro…
Ja nadal nie mogę się pogodzić z faktem ze już go nie ma ze mną, tęsknie bardzo.
A jak wchodzę na forum i czytam te wszystkie rzeczy to zastanawiam się co ja zrobiłam..
Już sama nie wiem czy podjęłam dobrą decyzje, a chciałam aby był szczęśliwy, ja jako laik nie znam się na szczurach i gdyby było to tylko możliwe to został by u mnie i na pewno bym mu zapewniła towarzystwo, ale nie mogę.
Myślałam że jak go oddam i będę wiedziała ze jest mu dobrze, że jest szczęśliwy to trochę się uspokoję i będę mogła z duma czytać o nim jaki jest duży śliczny i mądry.. a ja co dnia siadam i zapartym tchem czytam, że to istny szatan, że się niczego nie boi (nie wiem czy to dobrze..) a teraz że może kolegę a może nie…i wiem ze nie powinnam się już odzywać bo po pierwsze już nie jest j mój szczur a po drugie nie mam żadnego doświadczenia,( a bez doświadczenia się nie liczę ) pozostaje mi tylko miłość jaka go obdarzyłam i zdjęcia …
Jest mi bardzo przykro…
Ja nadal nie mogę się pogodzić z faktem ze już go nie ma ze mną, tęsknie bardzo.
A jak wchodzę na forum i czytam te wszystkie rzeczy to zastanawiam się co ja zrobiłam..
Już sama nie wiem czy podjęłam dobrą decyzje, a chciałam aby był szczęśliwy, ja jako laik nie znam się na szczurach i gdyby było to tylko możliwe to został by u mnie i na pewno bym mu zapewniła towarzystwo, ale nie mogę.
Myślałam że jak go oddam i będę wiedziała ze jest mu dobrze, że jest szczęśliwy to trochę się uspokoję i będę mogła z duma czytać o nim jaki jest duży śliczny i mądry.. a ja co dnia siadam i zapartym tchem czytam, że to istny szatan, że się niczego nie boi (nie wiem czy to dobrze..) a teraz że może kolegę a może nie…i wiem ze nie powinnam się już odzywać bo po pierwsze już nie jest j mój szczur a po drugie nie mam żadnego doświadczenia,( a bez doświadczenia się nie liczę ) pozostaje mi tylko miłość jaka go obdarzyłam i zdjęcia …
Gdy się miało szczęście, które się nie trafia:
czyjeś ciało i ziemię całą,
a zostanie tylko fotografia,
to - to jest bardzo mało...
czyjeś ciało i ziemię całą,
a zostanie tylko fotografia,
to - to jest bardzo mało...
Re: Dzikusek u krwiopijki
Moją męska część stada a dokładniej Roland i Benio to w zależności od dnia. Jednego dają się tarmosić bez problemów za to następnego są piski i lamenty jakby ich żywcem ze skóry obdzierano, mimo ze ich starsi koledzy nigdy nie prezentowali takiej postawy.krwiopij pisze: Nie jestem przekonana, czy szczurzy kolega pomógłby małemu w zachowaniu ufności względem ludzi. Wręcz przeciwnie - obawiam się, że mały mógłby się wycofać, stracić zainteresowanie kontaktem z człowiekiem. To prawda - nie mam co do tego pewności. Ale tak właśnie było u moich Maluszków. Póki były maleńkie, nie bały się człowieka. Później mocno związały się ze sobą nawzajem i nie widziały żadnego interesu w kontaktach z ludźmi - efekt jest taki, że po przeszło roku mieszkania u mnie żadna z nich nie pozwala się dotknąć. Nie sądzę, żeby u małego do takiego zdziczenia kiedykolwiek doszło, ale wolałabym tego nie sprawdzać.
...
Podejrzewam że może mieć tu znaczący wpływ fakt że panowie bardziej przypominają grupę indywidualistów niż zgrane stadko.
Moim zdaniem kolega na pewno nie zaszkodzi.
Re: Dzikusek u krwiopijki
Miszaro, krzywdowal u krwiopijki nie bedzie , co do dobrostanu jaki jesesmy zapewnic w stanie zczurowi to jest wzgledne.
Moj dom kiedys byl nazywany rajem dla szczurow i wydaje ni sie ze tak bylo, mialam maksymalnie 5 szczurow , ktorych klatka byla zawsze otwarta. Obecnie mam zarowno stada meskie jak i zenskie i niestety czasy calkowitej wolnosci musialy sie skonczyc, czyli moje szczury nie maja tak dobrze jak kiedys , czy znaczy ze maja źle - chyba nie....
Moj dom kiedys byl nazywany rajem dla szczurow i wydaje ni sie ze tak bylo, mialam maksymalnie 5 szczurow , ktorych klatka byla zawsze otwarta. Obecnie mam zarowno stada meskie jak i zenskie i niestety czasy calkowitej wolnosci musialy sie skonczyc, czyli moje szczury nie maja tak dobrze jak kiedys , czy znaczy ze maja źle - chyba nie....
Re: Dzikusek u krwiopijki
Maluch potrzebuje kontaktów z innymi szczurami właśnie teraz, kiedy jest mały i łatwiej mu przyswoić zasady życia w stadzie. Potem może być z tym ciężko. I w żaden sposób nie koliduje to z możliwością jego oswojenia, bo on już jest oswojony (trzeba to tylko odpowiednio pielęgnować), a stado, w którym by przebywał też by było - od innego szczura/innych szczurów nie uczyłby się nieufności do człowieka, wręcz przeciwnie.
Oczywiście, wykastrowanie go i połączenie z samicami to dobry pomysł, ale widzę jeden problem. Wykastrować go będzie można dopiero za kilka miesięcy, a do tego czasu brak szczurzego towarzystwa lub oglądanie go przez pręty klatki-samotni może mu tylko bardziej zaszkodzić, nie pomóc. Póki co, może bawić się z smicami, ale ile tak jeszcze - tydzień, dwa? Potem będzie to zbyt ryzykowne ze względu na możliwość przychówku. Jakimś wyjściem byłoby wzięcie do niego osowjonego kastrata, który mieszkałby z małym, uczył go odpowiednich zachowań, a jednocześnie, łączony z samicami (np. na czas ich spacerów), stanowiłby swoisty łącznik między stadami. Za kilka mięsiecy, gdy dzikusek zostałby wykastrowany, możnaby połączyć wszystkie szczury w jedno stado.
Oczywiście, wykastrowanie go i połączenie z samicami to dobry pomysł, ale widzę jeden problem. Wykastrować go będzie można dopiero za kilka miesięcy, a do tego czasu brak szczurzego towarzystwa lub oglądanie go przez pręty klatki-samotni może mu tylko bardziej zaszkodzić, nie pomóc. Póki co, może bawić się z smicami, ale ile tak jeszcze - tydzień, dwa? Potem będzie to zbyt ryzykowne ze względu na możliwość przychówku. Jakimś wyjściem byłoby wzięcie do niego osowjonego kastrata, który mieszkałby z małym, uczył go odpowiednich zachowań, a jednocześnie, łączony z samicami (np. na czas ich spacerów), stanowiłby swoisty łącznik między stadami. Za kilka mięsiecy, gdy dzikusek zostałby wykastrowany, możnaby połączyć wszystkie szczury w jedno stado.
TM:GuciaFelaMelaJagaVaniBubaBlusiaBonitaKivaTolaTanitaKolaEstelkaKlarysaElwirkaEdgarRolfikJadziaEnyaKlemensJulaGeminia PelaGotikaFelisiaKarinaIrenkaInkaPolaPetraZiarkoSeloniaZuba;
Są:(AylaYlesia)Merch.Pole+KorinaStefekPajaMilkaTeaAshnaNitaDelaNaviKtosio
Są:(AylaYlesia)Merch.Pole+KorinaStefekPajaMilkaTeaAshnaNitaDelaNaviKtosio
Re: Dzikusek u krwiopijki
Miszaro, no proszę Cię, twój maluszek naprawdę trafił do wspaniałego domu i cudownego opiekuna. Ty, bez żadnych nacisków wybrałaś Krwiopijkę, bo uznałaś ją za najlepszą. Niech ci nie będzie przykro za "sms, czy jeden telefon", decyzja o zaopiekowaniu się dzikuskiem jest naprawdę bardzo poważna. (Spójrzmy prawdzie w oczy, kiedy maluszek był do wzięcia jakoś tłumy się o niego nie biły - sama pomyśl dlaczego). Chciałaś dla niego najlepiej, trafił najlepiej, a określenia szatan traktuj jako najlepszy komplement, to przecież najodważniejszy szczurek na świecie, cudem ocalony przez ciebie i wykarmiony na twojej piersi. Czego ma się bać? Na razie jest w połowie człowiekiem
. Odważny, wesoły i ciekawski,jak każde dziecko. (Nawet o swoich pociechach, które są nie do okiełznania i wszędzie wciskają swoje małe nosy mówimy w przenośni istny szatan - i co? i nic, dorośleją, poważnieją i jesteśmy z nich dumni).
Mały nie jest sam, nie żyje w odosobnieniu od swojego gatunku, czytałam, "dziś godzinę bawi się z Minką, a mnie olewa". Wiedza, przeczucie, doświadczenie - to wszystko posiada Krwiopijka. Na pewno zrobi wszystko, żeby malec był wspaniałym szczurem dla człowieka i jednocześnie kiedy uzna, że przyszła pora, zapewni mu towarzystwo 24 godziny na dobę. Trochę zaufania, kochani
(Popularność i ciężar odpowiedzialności za tak wyjątkowe zwierzątko jest naprawdę męcząca. Pamiętam swoją przygodę z Tomkiem z sopockiego schroniska).
Krwiopijko, uściski i mizianko dla maluszka i innych twoich ogonków. Wiadomosci o postępach maluszka są dla mnie najciekawszą lekturą, masz TAKIEGO szczurka więc musisz o nim pisac

Mały nie jest sam, nie żyje w odosobnieniu od swojego gatunku, czytałam, "dziś godzinę bawi się z Minką, a mnie olewa". Wiedza, przeczucie, doświadczenie - to wszystko posiada Krwiopijka. Na pewno zrobi wszystko, żeby malec był wspaniałym szczurem dla człowieka i jednocześnie kiedy uzna, że przyszła pora, zapewni mu towarzystwo 24 godziny na dobę. Trochę zaufania, kochani

(Popularność i ciężar odpowiedzialności za tak wyjątkowe zwierzątko jest naprawdę męcząca. Pamiętam swoją przygodę z Tomkiem z sopockiego schroniska).
Krwiopijko, uściski i mizianko dla maluszka i innych twoich ogonków. Wiadomosci o postępach maluszka są dla mnie najciekawszą lekturą, masz TAKIEGO szczurka więc musisz o nim pisac

Re: Dzikusek u krwiopijki
To miał być PW , ale co mi tam- napiszę tutaj:
Ej, Miszaro; do tego, co napisała Basial dodam tylko, że o moim Grafiku Gacku ciągle mówię „diablątko”
, bo mnie nieustająco czarują czarne mitenki i ogniki w pięknych w ślepkach; te oczy tak mną zawładnęły, że…jest u mnie, choć to było bardzo niemądre. Czytaj Ty wszystko, co krwiopij pisze.
O „jednym SMS ie” napisała, jak sądzę, by podkreślić, że „nie była w temacie” i nie forsowała swojej kandydatury. Wyboru dokonywałaś Ty i ten „jeden SMS” był świetnie przemyślany. Wiesz najlepiej, jak mocno „lobbowałam” na rzecz Solo; dopiero hasło „krwiopij” zamknęło dyskusję. To nie jest pomyłka, bo sama popatrz: „jeden sms” – „potrzebna pomoc” i reakcja: „mogę się przydać- nie ma sprawy” –może i dobrze, że „w temacie nie była”, a nuż by pomyślała: „a na co mi kłopot, są inni chętni…” Możesz być spokojna: w zakresie, w jakim to będzie zależało od działań człowieka- Twoje Maleństwo będzie szczęśliwe.
…….
A Ty, krwio; mogłaś się spodziewać, że natychmiast ruszymy z lawiną jedynie słusznych rad i napomnień
; nie tylko Basial coś o tym wie, ale i Margo przy okazji Dzikusia, dowiedziała się „ które półdnia dłuższe” – taki los
, ale nie będę Cię żałować, bo masz za to przyjemność obcowania z Bobkiem (zostanie mu to imię- czy "niesie w sobie" jakieś inne? ) i Maluszkami, które pozdrawiam, jak i resztę ferajny
.
Ej, Miszaro; do tego, co napisała Basial dodam tylko, że o moim Grafiku Gacku ciągle mówię „diablątko”

O „jednym SMS ie” napisała, jak sądzę, by podkreślić, że „nie była w temacie” i nie forsowała swojej kandydatury. Wyboru dokonywałaś Ty i ten „jeden SMS” był świetnie przemyślany. Wiesz najlepiej, jak mocno „lobbowałam” na rzecz Solo; dopiero hasło „krwiopij” zamknęło dyskusję. To nie jest pomyłka, bo sama popatrz: „jeden sms” – „potrzebna pomoc” i reakcja: „mogę się przydać- nie ma sprawy” –może i dobrze, że „w temacie nie była”, a nuż by pomyślała: „a na co mi kłopot, są inni chętni…” Możesz być spokojna: w zakresie, w jakim to będzie zależało od działań człowieka- Twoje Maleństwo będzie szczęśliwe.

…….
A Ty, krwio; mogłaś się spodziewać, że natychmiast ruszymy z lawiną jedynie słusznych rad i napomnień



Re: Dzikusek u krwiopijki
myślę że skoro mały będzie w przyszłości mieszkał z samicami to nie ma sprawy. a to że przez te kilka miesięcy do kastracji będzie żył sam raczej nie powinno mu zaszkodzić. wiele szczurów żyło przez jakiś czas w odosobnieniu zanim właściciel zorientował się że potrzebują towarzystwa. dwuletni szczur który nie pamięta już szczurów może mieć pewne problemy z adaptacją ale kilkumiesięczny maluch raczej nie powinien.
tylko że trzeba z takim spędzać naprawdę bardzo dużo czasu.
ja tam po wyjaśnieniach czuję się uspokojona i nie będę już jojczyć nad jego losem
tylko że trzeba z takim spędzać naprawdę bardzo dużo czasu.
ja tam po wyjaśnieniach czuję się uspokojona i nie będę już jojczyć nad jego losem

ze mną: leszek, kendrick
odeszły: mysza, karmelek, makumba, ronja, ziuta, lilka, fifioł, kaszanka, zoja, tosia, emil, marcin, ziemniaczek
I'm not really good at giving advice. Do you want a sarcastic comment?
odeszły: mysza, karmelek, makumba, ronja, ziuta, lilka, fifioł, kaszanka, zoja, tosia, emil, marcin, ziemniaczek
I'm not really good at giving advice. Do you want a sarcastic comment?
Re: Dzikusek u krwiopijki
jasne, że widac różnice.. a jakie on ma długie tylne nooogi... =D ślicznosci
Re: Dzikusek u krwiopijki
Miszaro, oczywiście, że powinnaś się odzywać! To w końcu Ty malucha uratowałaś, Ty go wykarmiłaś i oswoiłaś, Ty dałaś mu szansę na długie, szczęśliwe życie. Twoja opinia liczy się dla mnie dużo bardziej, niż opinie innych (w końcu mamy wiedzą najlepiej, do jest dobre dla ich dzieci). Przepraszam, jeśli moimi słowami poczułaś się urażona. Chodziło mi o to, że właściwie nic nie wiedziałam o tym maluszku i dowiedziałam się wszystkiego dopiero u Ciebie, kiedy decyzja już zapadła. Nie miałam pojęcia, że są inne osoby gotowe zapewnić małemu dobry (być może lepszy niż u mnie) dom. Wciąż jednak podtrzymuję obietnicę, że postaram się zapewnić maluszkowi wszystko, co dla niego najlepsze.
merch, Czepeczka to był jednak całkiem inny przypadek. Malce były z Juni i Fuką, ale wciąż się bały. Pamiętam nawet, że jeden Maluszek przeszło tydzień mieszkał z Diablicą i Fredrykiem - efekt był taki, że biedny dzikusek był jeszcze bardziej przerażony... Inna sprawa, że one w kluczowym okresie swojego rozwoju (do 3 tygodnia życia) przebywały prawie wyłącznie wśród innych szczurów.
Uwierzcie, że ja sobie zdaję sprawę z wszelkich zalet towarzystwa. Chciałabym jednak poznać opinie osób, które tak jak ja teraz miały kiedyś dzikuska, podjęły konkretną decyzję i znają jej konsekwencje. Nie ma potrzeby zgadywać, skoro można oprzeć się na wiedzy innych. Jeśli więc znacie kogoś takiego, proszę, dajcie mi na niego jakieś namiary. Jeśli u nich maluchy dołączały do innych szczurów i wszystko było OK, to i ja rozejrzę się szybko za kumplem dla mojego maluszka (za dzieciakiem, żeby mogli bawić się razem i przeżyć wspólnie jak największą część życia). Na razie liczę na to, że Licho pomoże mi rozwiać wszelkie wątpliwości.
A żeby w końcu coś miłego napisać: wczoraj diablątko skończyło 5 tygodni. Od lat nie miałam takiego dzieciaka, więc nie znam się na tym za dobrze, ale wydaje mi się, że całkiem duży z niego chłopak.
I bardzo słodki. Kiedy wczoraj wyszalał się z Minką, poszedł spać za koszyk. Uznałam to za dobrą okazję, delikatnie wzięłam go na ręce i wsadziłam sobie pod bluzę. Z początku nie był tym pomysłem zachwycony (raz już wygryzł mi w bluzie sporą dziurę), ale po chwili rozejrzał się, powęszył, zmęczenie wzięło górę i poszedł spać. Przez ponad godzinę chrapał smacznie i tylko raz na jakiś czas czułam, jak zmienia pozycję na wygodniejszą. Jego mina, kiedy w końcu obudził się i wyszedł mi na ręce - niezastąpiona...
Wyglądał jak zaspany pluszowy misio. Szybko jednak odzyskał właściwy sobie rozbójniczy nastrój i znów zaczął szaleć. Na kolację zjadł porcję mleka (wciąż je lubi, a przecież nie zaszkodzi), kawałek jabłka, łyżeczkę jogurtu i kilka nitek makaronu. Coraz więcej chrupie ziarenek, doskonale sobie z nimi radzi. Pewnie mógłby już jeść jak dorosły szczur, ale wolę go porozpieszczać i dopilnować, żeby niczego mu nie brakowało. 
merch, Czepeczka to był jednak całkiem inny przypadek. Malce były z Juni i Fuką, ale wciąż się bały. Pamiętam nawet, że jeden Maluszek przeszło tydzień mieszkał z Diablicą i Fredrykiem - efekt był taki, że biedny dzikusek był jeszcze bardziej przerażony... Inna sprawa, że one w kluczowym okresie swojego rozwoju (do 3 tygodnia życia) przebywały prawie wyłącznie wśród innych szczurów.
Uwierzcie, że ja sobie zdaję sprawę z wszelkich zalet towarzystwa. Chciałabym jednak poznać opinie osób, które tak jak ja teraz miały kiedyś dzikuska, podjęły konkretną decyzję i znają jej konsekwencje. Nie ma potrzeby zgadywać, skoro można oprzeć się na wiedzy innych. Jeśli więc znacie kogoś takiego, proszę, dajcie mi na niego jakieś namiary. Jeśli u nich maluchy dołączały do innych szczurów i wszystko było OK, to i ja rozejrzę się szybko za kumplem dla mojego maluszka (za dzieciakiem, żeby mogli bawić się razem i przeżyć wspólnie jak największą część życia). Na razie liczę na to, że Licho pomoże mi rozwiać wszelkie wątpliwości.
A żeby w końcu coś miłego napisać: wczoraj diablątko skończyło 5 tygodni. Od lat nie miałam takiego dzieciaka, więc nie znam się na tym za dobrze, ale wydaje mi się, że całkiem duży z niego chłopak.



Re: Dzikusek u krwiopijki
a ja powiem że nie widzę, oświećcie mnie w którym miejscu on jest inny od "normalnego" szczurazalbi pisze:jasne, że widac różnice.. a jakie on ma długie tylne nooogi... =D ślicznosci



ze mną: leszek, kendrick
odeszły: mysza, karmelek, makumba, ronja, ziuta, lilka, fifioł, kaszanka, zoja, tosia, emil, marcin, ziemniaczek
I'm not really good at giving advice. Do you want a sarcastic comment?
odeszły: mysza, karmelek, makumba, ronja, ziuta, lilka, fifioł, kaszanka, zoja, tosia, emil, marcin, ziemniaczek
I'm not really good at giving advice. Do you want a sarcastic comment?
Re: Dzikusek u krwiopijki
Mnie się wydaje, że on ma mniej spiczasty pyszczek niż zwykłe szczurki. Ale nie mam hodowlanego malucha pod ręką, żeby bezpośrednio porównać.
U maluszka wszystko super. Apetyt ma iście smoczy, energii aż za dużo (ostatnie siły ze mnie wysysa) i bardzo jest ciekawy świata. Moi rodzice wyjechali, więc chodzę z nim po całym domu i pokazuję mu różne miejsca. Nowe wrażenia męczą go szybciej niż bieganie po znajomym biurku, więc szybciej idzie spać i mam chwilę odpoczynku.
Jutro chcę przywieźć mu z zoo trochę siana, suchych liści, patyków i innych atrakcji. I proszę mi tu nie marudzić, że pasożyty itp. itd. W sterylnych warunkach i tak żyć nie będzie (to zresztą niezdrowo), a daję głowę, że takie skarby natury dadzą mu ogromnie dużo radości.
Co prawda nie rozmawiałam jeszcze z żadnym innym opiekunem dzikusa, ale patrzę na małego, widzę, że z dnia na dzień jest coraz większy, coraz silniejszy i coraz bardziej żądny wrażeń - i myślę, że kolega jest mu po prostu niezbędny. Z ludźmi już ma dobry kontakt i moja w tym głowa, żeby wiele się nie pogorszył (najwyżej dwa wymęczone maluszki będę pod bluzą nosić). Teraz najważniejsze, żeby sobie prawidłowe stosunki z innymi szczurami wypracował. Żeby nauczył się żyć w stadzie. Na jego samopoczucie i rozwój fizyczny też nowy kumpel na pewno dobrze wpłynie. Pozostaje więc znaleźć jakiegoś chłopaka do adopcji. Poszukiwania oficjalnie uznaję za rozpoczęte.
U maluszka wszystko super. Apetyt ma iście smoczy, energii aż za dużo (ostatnie siły ze mnie wysysa) i bardzo jest ciekawy świata. Moi rodzice wyjechali, więc chodzę z nim po całym domu i pokazuję mu różne miejsca. Nowe wrażenia męczą go szybciej niż bieganie po znajomym biurku, więc szybciej idzie spać i mam chwilę odpoczynku.

Co prawda nie rozmawiałam jeszcze z żadnym innym opiekunem dzikusa, ale patrzę na małego, widzę, że z dnia na dzień jest coraz większy, coraz silniejszy i coraz bardziej żądny wrażeń - i myślę, że kolega jest mu po prostu niezbędny. Z ludźmi już ma dobry kontakt i moja w tym głowa, żeby wiele się nie pogorszył (najwyżej dwa wymęczone maluszki będę pod bluzą nosić). Teraz najważniejsze, żeby sobie prawidłowe stosunki z innymi szczurami wypracował. Żeby nauczył się żyć w stadzie. Na jego samopoczucie i rozwój fizyczny też nowy kumpel na pewno dobrze wpłynie. Pozostaje więc znaleźć jakiegoś chłopaka do adopcji. Poszukiwania oficjalnie uznaję za rozpoczęte.
Re: Dzikusek u krwiopijki
No patrzcie tylko - zniknął powód do kłótni i od razu jakoś ciszej się zrobiło... 
Z newsów na dziś: mój mały chłopiec to już prawie mężczyzna. Dzisiaj po raz pierwszy znaczył teren! Do tej pory nie zauważyłam, żeby to robił. Dziś zaś na spacerze na kanapie rodziców rozejrzał się chwilę, zrobił szybkie rozpoznanie terenu i elegancko zostawił za sobą ścieżkę całkiem sporych kropelek. Poważny facet się z niego zrobił. Dobrze, że jeszcze pęcherz ma malutki i to krople tylko, a nie pokaźne kałuże...
Dzisiaj także bawiliśmy się z zapasy i podgryzanie. Mały koszmarek z zapałem polował na moją dłoń, chwytał ją w swoje małe rączki, chwilę tarmosił i delikatne podgryzał, po czym w wariackich podskokach uciekał kilka kroków, zrobił zwrot i znów rzucał się do ataku. Widać w nim duszę wojownika. Mam nadzieję, że nie zrezygnuje całkiem z zabaw ze mną na rzecz przepychanek z nowym kolegą - szkoda by było, bo to taaakie słooodkie. ^^

Z newsów na dziś: mój mały chłopiec to już prawie mężczyzna. Dzisiaj po raz pierwszy znaczył teren! Do tej pory nie zauważyłam, żeby to robił. Dziś zaś na spacerze na kanapie rodziców rozejrzał się chwilę, zrobił szybkie rozpoznanie terenu i elegancko zostawił za sobą ścieżkę całkiem sporych kropelek. Poważny facet się z niego zrobił. Dobrze, że jeszcze pęcherz ma malutki i to krople tylko, a nie pokaźne kałuże...
Dzisiaj także bawiliśmy się z zapasy i podgryzanie. Mały koszmarek z zapałem polował na moją dłoń, chwytał ją w swoje małe rączki, chwilę tarmosił i delikatne podgryzał, po czym w wariackich podskokach uciekał kilka kroków, zrobił zwrot i znów rzucał się do ataku. Widać w nim duszę wojownika. Mam nadzieję, że nie zrezygnuje całkiem z zabaw ze mną na rzecz przepychanek z nowym kolegą - szkoda by było, bo to taaakie słooodkie. ^^