Niestety nie przyjmował nas dr Piasecki, tylko jakaś pani, oczywiście zapomniałam zapytać o nazwisko. Ale bardzo miła, delikatna, więc nie było problemu. Czekałam z 30 minut za nim w końcu weszłam do tego gabinetu, a jeszcze jakiś dziadek z babką przepuszczali tak ludzi, żeby trafić na Piaseckiego

Jak już tam w końcu weszliśmy, to babka pytała co jest z nimi, jak się nazywają, płeć itd. Potem spisała wszystko na kompa, i zaczęła po kolei badać. Wszystkich osłuchała, patrzyła na skórę u każdego. U Zosia słychać świszczenie, u reszty czysto. A ze skórą wszyscy są ok, więc na razie ze strupkami Rubina nic nie robić, jak by się powiększały albo coś się z tym działo to przyjść.
Dała nam 6 tabletek scanomune, i podawać pół codziennie dla każdego



Mamy się stawić za tydzień na kontrolę. I obserwować kichanie. A, no i się pytała gdzie klatka stoi. A stoi pod oknem :/. Dzisiaj przeprowadzają się koło drzwi. A fotel ląduje pod okno albo na śmietnik. Jak tylko mama przyjdzie z pracy, to się wszystko poprzestawia

