Dzikusek u krwiopijki

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Rhenata
Posty: 1495
Rejestracja: sob sty 10, 2009 4:33 pm
Lokalizacja: Naas

Re: Dzikusek u krwiopijki

Post autor: Rhenata »

o w mordę, faktycznie kiepska sprawa z bezowym maluchem :-\ a miało być dobrze,ehh
może faktycznie po kastracji dogada się dziewczynami, skoro on do nich garnie a one jakiejś strasznej krzywdy mu nie zrobią ... jedyne co Sokrates im zrobi to -dobrze ;D
trzymamy kciuki
My little girls I don't belive since I reached the age of reason why I don't belive
Obrazek
Basial
Posty: 406
Rejestracja: pt cze 08, 2007 12:37 pm
Lokalizacja: Bydgoszcz

Re: Dzikusek u krwiopijki

Post autor: Basial »

Krwiopij, całym serduchem jestem z tobą, naprawdę (nie raz łączyłam szczury, fakt nie dzikuski, i różnie to bywało).
Jak czytam o Sokratesie i Beżowym to od razu nasuwa mi się pewna myśl i natrętnie mnie prześladuje. W naturze osobniki odbiegające barwą od pozostałych nie mają wielkich szans na przeżycie - prawda to? Jaskrawo ubarwiona papuga nie ma szans przy kawkach czy wronach. Kiedyś był biały szczurek cudem uratowany z parku, gdzie dziobały go wrony.
Do czego zmierzam: może to właśnie ubarwienie Beża jest dla Sokratesa problemem i dlatego traktuje go jak zdobycz? Wiem, wiem, ktoś zaraz napisze, że szczury mają kiepski wzrok, ale czy tak naprawdę wiemy jak widzą dzikie szczury, które muszą przecież polować, żeby żyć.
Ciekawa jestem, co Ty na to?
Awatar użytkownika
krwiopij
Posty: 5550
Rejestracja: śr lis 19, 2003 11:45 pm
Lokalizacja: Łódź/Lublin
Kontakt:

Re: Dzikusek u krwiopijki

Post autor: krwiopij »

Basial, a ja na to - nie wiem, niewykluczone. Nie mam pojęcia, co się dzieje w tym włochatym brązowym łebku. Dlatego też nie umiem ocenić, czy jest sens próbować zapoznać Sokratesa z innym (czarnym na przykład) samcem. Jasne, chciałabym, żeby miał kumpla - ale technicznie sprawa nie jest taka znowu prosta do załatwienia.
Obrazek
po drugiej stronie tęczy skaven mały-diego eszwa dotka abishai lena nightstar
mefit diabeł sasha nadia simbul katja kida eileen bandita fuka maluszek diablica
fredryk minah 5-minkowych-maluszków juni furia trzy-uszka tchórzliwiec sofra moria
sokrates
Basial
Posty: 406
Rejestracja: pt cze 08, 2007 12:37 pm
Lokalizacja: Bydgoszcz

Re: Dzikusek u krwiopijki

Post autor: Basial »

Ech, nie martw się tak, nawet jeśli nie ma sensu łączyć Sokratesa ze szczurkiem agutkowym czy czarnym.
Dla mnie Sokrates nie jest sam. Ma swoje samiczki, widzi je, śpi na ich klatce. To tylko kwestia czasu, znaczy pojajek ;D , i dołączy do nich.
trzymam kciuki i czekam na dalsze wieści :) .
Awatar użytkownika
Licho
Posty: 652
Rejestracja: sob sty 10, 2009 10:07 pm

Re: Dzikusek u krwiopijki

Post autor: Licho »

ostatnio miałam podobny problem z moimi babami. Mała Pepper zachwiała hierarchią w stadzie (jest rozpieszczona i strasznie bojowa). Łączenie (mimo prawie 2 miesięcy) nadal nie jest zakończone, ale wszystko szybko się zmienia. Dżuma (mój dzikusek) mimo wcześniejszych ataków na Pepper teraz sie z nią kumpluje. Tylko, że ja po miesiącu prób (i oczywiście świadomości, że krzywdy jej nie zrobią) połączyłam stada w jedna klatkę. Zdałam się na naturę (mądrą matkę naturę) i udało się. Pepper co róż zakłada sztamę z innym szczurem i obecnie wygląda to: Pepper w komitywie z Dżumą kontra dwie fuzzice.

Jeszcze trochę cierpliwości Krwiopij, myślę, że chłopy się dogadają, ale nie wolno w to ingerować, żeby się nie okazało, że Sokrates jest zwyczajnie zazdrosny o beżyka i jego bycie ratowanym przez Ciebie.
Obrazek
Awatar użytkownika
krwiopij
Posty: 5550
Rejestracja: śr lis 19, 2003 11:45 pm
Lokalizacja: Łódź/Lublin
Kontakt:

Re: Dzikusek u krwiopijki

Post autor: krwiopij »

Sokrates go gryzie. Napada i gryzie. OK, nie do krwi (jeszcze...), ale mocno. A beżowy leży na plecach, piszczy i robi kupki ze strachu. Jak może, próbuje w panice uciekać (serio, w koszyku to wyglądało jak atak szału). Śmiertelnie się boi po prostu i ja mu się wcale nie dziwię... Możliwe, że po dwóch miesiącach by się pogodzili - ale nie ma wcale takiej pewności. Najlepszymi kumplami raczej nie zostaną, a w tej chwili beżowy nie jest najszczęśliwszym szczurkiem na świecie. Próbowałam jeszcze wczoraj na kanapie ich zapoznać, ale Sokrates jest zwyczajnie agresywny. I to w taki bezmyślny, gwałtowny sposób. Nie ostrzega, od razu atakuje. Dla beżowego to było kolejne mocno stresujące doświadczenie. Myślę, że już ostatnie z tej serii. On nie trafił do nas za karę przecież. Miał miał bawić się z dzikusem, biegać po pokoju i cieszyć się życiem. Niestety nasza szczurzo-ludzka rodzina nie może mu tego dać. Najlepiej będzie, jeśli zamieszka u kogoś, kto zapewni mu stosowne towarzystwo (młodsze i łagodniejsze) i otoczy go miłością. Nie jest to ani łatwa, ani miła decyzja, ale sądzę, że tylko ona daje mu szansę na spokojne, szczęśliwe życie.
Obrazek
po drugiej stronie tęczy skaven mały-diego eszwa dotka abishai lena nightstar
mefit diabeł sasha nadia simbul katja kida eileen bandita fuka maluszek diablica
fredryk minah 5-minkowych-maluszków juni furia trzy-uszka tchórzliwiec sofra moria
sokrates
Awatar użytkownika
Berdog
Posty: 142
Rejestracja: pn sie 04, 2008 5:08 pm

Re: Dzikusek u krwiopijki

Post autor: Berdog »

Krwiopij
Co prawda 100% dzikusa nie miałem ale sceny opisywane przez ciebie nie są mi obce. Z własnego doświadczenia odradzam próby łączenia w pudełkach, koszykach i innych niedużych a dla Sokratesa wręcz małych przestrzeniach. Podejrzewam że Sokrates czuje się „panem na włościach” i próbuje przegonić natręta, a beżowy jest tak zestresowany że prowokuje tym ataki.
Jednakże brak krwawych ran rokuje na szczęśliwe zakończenie tej przygody. ;)
Może zacząć podawać Panom neospazminę do poidła, Sokratesa to trochę wyciszy a beżowy nie będzie się tak stresować i może to wystarczy aby panowie zaczęli się tolerować.
Można również zastosować łączenie przy pomocy wody. W obliczu „zagrożenia” dochodzi czasem do naprawdę dziwnych przymierzy i sojuszów. >:D
Jako „zagrożenie” rozumiem np: wannę z 3cm wody i z umieszczonym pośrodku garnkiem jako suchym lądem. :)
Awatar użytkownika
Licho
Posty: 652
Rejestracja: sob sty 10, 2009 10:07 pm

Re: Dzikusek u krwiopijki

Post autor: Licho »

Krwiopij, moje dziewczyny gryzły się do krwi, a Pepper zanim jakoś się zadomowiła, godzinami wisiała na prętach (łamiąc mi tym serce). Do tej pory czasem jest walka, że aż piski budzą mnie w nocy, ale już jest w stadzie i to się liczy (walki toczą sie zwykle jak przyjdzie do mnie na mizianki i reszta bab robi się zazdrosna). Pepper do tej pory ma łyse placki na tyłku i ślady po ugryzieniach na ogonie.
Próbowałam akcji z wanną i musiałam wyjść z domu, bo nie mogłam znieść pisków - nie mogę powiedzieć, pomogło, ale to akcje dla ludzi o stalowych nerwach.
Najważniejsze, że zapewnić im czas i przestrzeń neutralna do zaprzyjaźnienia się. Swoją drogą Dżuma była dla Pepper najdłużej złośliwa i potrafiła ją gonić po całym pokoju (robić takie nagonki zwykle kończące sie ugryzieniem Pepper w udo lub w ogon), ale Pepper jest jednym z tych głupiutkich szczurków, choć niesamowicie kochanych. Teraz oczywiście biegają jako najlepsze kumpele i dzielą się głupimi pomysłami ;D
Cierpliwości i stalowych nerwów. Nie przerywaj im kłótni, bo to ważne, żeby ją rozstrzygnęli sami i do końca.
Obrazek
odmienna
Posty: 3065
Rejestracja: pt gru 15, 2006 4:45 pm
Lokalizacja: kraków

Re: Dzikusek u krwiopijki

Post autor: odmienna »

Kurczak... wiem, że jestem beznadziejnym przypadkiem, ale... czemu nie mogę się pozbyć wrażenia, że to tak, jakby zamknąć ludzi w celi i uznać, że krzyki i strach są w normie, bo więźniowie muszą ustalić stosunki między sobą... przecież cwelowanie jest takie naturalne w skazanych na siebie mikro społecznościach... to nic, że łamie się przy tym psychikę, ważne, że strażnicy mają spokój- w celi każdy zna swoje miejsce, zgoda cieszy, a że pozorna i wymuszona? Co to strażnika obchodzi?
Przepraszam, za to paskudne porównanie, ale naprawdę, niektórych szczurów jak i niektórych ludzi, nie da się połączyć nie robiąc im krzywdy.
Moim zdaniem, Krwiopijka zrobiła już co się dało i jeśli nawet w wyniku dalszych zabiegów udałoby się ich połączyć- Beżowy Maluszek zbyt wysoką cenę zapłaci. W pełni popieram Twoje Krwio zdanie, że on nie jest u Was za karę i zasługuje na lepszy los. Beżyk nie jest dodatkiem do Sokratesa przecież... w dodatku, to co piszesz o Sokratesie, jakoś dziwnie znajomo mi brzmi i coś mi się zdaje, że najbliższe tygodnie, nie będą czasem jego łagodnienia wobec pobratymców. U mnie było tak, że szczurki mieszkały razem w pozornej zgodzie przez kilka miesięcy i nagle zaczął się horror... pewnie kastracja Sokratesa znacznie uprości sprawę, ale czy dla Beżowego chłopczyka to nie będzie zbyt późno? Czy to będzie jeszcze owo radosne, ciekawe świata stworzenie? Dzieciństwo ma się wszak tylko raz.
Awatar użytkownika
Berdog
Posty: 142
Rejestracja: pn sie 04, 2008 5:08 pm

Re: Dzikusek u krwiopijki

Post autor: Berdog »

Odmienna nie popadaj ze skrajności w skrajność. Kastracja jest tu raczej ostatecznością.
Z własnego czyli męskiego punktu widzenia informuje drogie panie że wizja stracenia przyrodzenia wcale nie jest błogosławieństwem od losu i skąd wiecie ze to nie odbije się na psyche Sokratesa? Są jakieś naukowe udokumentowane badania że ma to neutralny wpływ? Poza tym istnieje możliwość że się nie wybudzi po tym zabiegu.

Jak na razie niema informacji o krwawych ranach świadczących o napadach furii, a wręcz przeciwnie w kontakcie z właścicielka Sokrates jest miły i przymilny. Gdyby była to agresja właścicielce też by się oberwało i to dotkliwie.
Panowie porostu ustalają hierarchie i terytorium a że Sokrates nosi w sobie nutę dzikości jego terytorium jest oczywiście większe i w pierwszej kolejności będzie go bronić. Niemożna zapomnieć o fakcie że w pobliżu są samice które mógł uznać za swoje stado i jako jedyny samiec w stadzie chce go bronić.
Łączenie jest niestety żmudnym i niekiedy długo trwałym procesem. Piski, przepychanki a nawet bójki są jego nieodzownym elementem. Dopóki Panowie nie robią sobie krzywdy podczas przepychanek jest dobrze a neospazmina jest polecana przez weterynarzy przy łączeniu bardziej żywiołowej młodzieży. >:D

Sorry że tak osobiście.
Pozdrawiam
odmienna
Posty: 3065
Rejestracja: pt gru 15, 2006 4:45 pm
Lokalizacja: kraków

Re: Dzikusek u krwiopijki

Post autor: odmienna »

Jeśli zrozumiałeś Berdog, że namawiam na kastrację, to znaczy, że niejasno się wyraziłam ;) . Kastrację uważam nie tylko za ostateczność, ale właśnie jestem w „stadium” żałowania, że popełniłam tę zbrodnię na jednym z moich szczurków: dzieciak jak nie umiał żyć w zgodzie, tak dalej nie umie, a naraziłam go na ból i niebezpieczeństwo narkozy, nie mówiąc o tym, że dla mnie przykra jest jednak myśl, że „przerabiam” zwierzakowi temperament . Skoro jednak Krwiopijka rozważa kastrację z innych względów, to niejako „przy okazji” może i ten problem „wygasnąć”. Nieprawdą jednak jest, że agresja powinna się ujawnić także w stosunku do opiekuna. Najbardziej „twarde” z moich samcoli, dla mnie są i były idealne. Tak, że trudno mi było uwierzyć, że tak słodki milaczek, może być aż taki bezwzględny wobec pobratymców. Myślę, że to może wynikać z krystalicznej wyrazistości ich charakterów; uznawały siebie za alfę, a mnie za alfę alfy. " Przerabiałam" też jednak takie sceny, że nie da się tego pomylić z właściwymi dla procesu łączenia piskami i przepychankami.Do dziś żałuję, że pozwoliłam na terror wobec stworzeń, które też przecież jak i terrorysta były moimi słoneczkami. Neospasminę, swoją drogą polecam :) : szczury częstowałam kropelką a resztę wypijałam sama; działało. :D . Mam nadzieję, że z Sokratesem nie będzie aż tak ciężko.
Awatar użytkownika
zalbi
Posty: 5371
Rejestracja: czw wrz 14, 2006 6:06 pm
Lokalizacja: Jaworzno

Re: Dzikusek u krwiopijki

Post autor: zalbi »

Berdog, ale kto tu mówi o obcinaniu przyrodzenia? Szczur czymś sikac musi ;)

Szczur nie podchodzi do tego tak jak Ty - to nie jest człowiek.


Moim zdaniem kastracja może pomóc w uspokojeniu, poza tym chyba lepiej żeby zył z samicami niż sam? Skoro z samcami nie potrafi się dogadac.. a może beżowy to typowy histeryk? sa takie szczury, które na byle ruch odpowiadają ucieczką i wrzaskiem. może gdyby Sokrates dostał w skórę od innego samca zrozumiałby, że nie on jest najsilniejszy? normalne, że skoro był sam to uważa sie za alfę w stosunku do innych szczurów. gdyby od małego był dominowany przez większego i silniejszego od siebie teraz nie byłoby takiej sytuacji. szczur jednak swój rozum ma, woli się poddac niż zginąc..
moim zdaniem Krwio mogłabyś spróbowac albo z jakimś większym od niego, charakternym samcem, albo innym, który nie byłby histerykiem albo postawic na kastrację i zostawic z babami..
Szczur potrzebuje szczura. Taka jest jego natura.
Obrazek
bazarek ciuchowo różnościowy:www
biżu, figurki i inne na zamówienie:www
Awatar użytkownika
krwiopij
Posty: 5550
Rejestracja: śr lis 19, 2003 11:45 pm
Lokalizacja: Łódź/Lublin
Kontakt:

Re: Dzikusek u krwiopijki

Post autor: krwiopij »

Słuchajcie, ja mam już szczury od pewnego czasu, wiem o nich trochę i mam pewne pojęcie o tym, jak powinno wyglądać zachowanie dwóch obcych osobników. Dołączałam już do stada (samic i samców, młodych i starych) przeróżne szczury i z przykrością muszę przyznać, że Sokrates nie zachowuje się tak, jak zwykle zachowuje się dominant. Kiedy szczury jeżą się, ustawiają się bokiem, paradują na wyprostowanych łapach, stają na dwóch nóżkach czy pokazują zęby - to już coś, to jakiś początek dialogu. Sokrates tego nie robi. Sokrates atakuje bez ostrzeżenia. Nawet kiedy beżowy leży do góry brzuchem. Do tej pory nie było krwi (poza skaleczonym ogonem beżowego), ale może dlatego, że ja byłam w pobliżu.

Prawdę mówiąc mam podobne zdanie co odmienna. Niewykluczone, że gdybym wrzuciła ich do wody, nastraszyła kotem czy wyniosła gdzieś na dwór, zawiązaliby przymierze w obliczu zagrożenia. Ale jakim kosztem? Po co mają przez to wszystko przechodzić? Po co narażać ich na silny stres czy podawać środki uspokajające zdrowym zwierzętom? Cel był taki, żeby obydwaj - zarówno Sokrates, jak i beżowy - byli szczęśliwi. Do tego celu nie można dążyć po trupach... Ja wiem, jak zwykle przebiega łączenie, nawet w skomplikowanych przypadkach. Ale beżowy jest u nas już półtora tygodnia i nie ma nawet śladu poprawy. Na widok dzikusa w pobliżu swojej klatki reaguje piskiem. Tymczasem Sokrates wciąż dorasta i nic nie wskazuje na to, żeby miał się stać spokojniejszym, łagodniejszym szczurem.

Jeśli o kastrację idzie, to już pisałam na ten temat. O tym pomyślimy za dwa miesiące. Ja akurat uważam ten zabieg za prosty, stosunkowo bezpieczny i pod wieloma względami korzystny. Między innymi dlatego, że samiec może bezpiecznie korzystać z towarzystwa pięknych samic, co dla całego towarzystwa jest niemałą radością (i zaspokajaniem naturalnych dla wszystkich zwierząt potrzeb). Polecam zastanowić się, Berdogu, czy wizja usunięcia jąder wciąż byłaby taka straszna, gdyby alternatywą był dozgonny celibat... :>

A wracając do chłopaków - wiecie, niektórych szczurów po prostu nie da się połączyć. Nie twierdzę, że tak jest w tym przypadku - ale sądzę, że dla beżowego łączenie z Sokratesem to po prostu zbyt wiele. Jedyne co mógłby uzyskać po kolejnych dniach czy tygodniach awantur, ataków i pogryzień, to w miarę normalne stosunki z dzikusem. W nowym domu będzie miał szansę na znacznie lepszego przyjaciela bez tych wszystkich traumatycznych przeżyć. Uważam, że to dla niego lepsze wyjście.
Obrazek
po drugiej stronie tęczy skaven mały-diego eszwa dotka abishai lena nightstar
mefit diabeł sasha nadia simbul katja kida eileen bandita fuka maluszek diablica
fredryk minah 5-minkowych-maluszków juni furia trzy-uszka tchórzliwiec sofra moria
sokrates
nairda
Posty: 209
Rejestracja: pn paź 29, 2007 4:43 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: Dzikusek u krwiopijki

Post autor: nairda »

Nie mam az tylu doswiadczen z laczeniem, ale zachowanie Bezowego mi cos przypomina... Zgadzam sie z Krwiopijka, ze lepiej malego nie narazac na wiecej stresu.
W moim stadzie zaczelo sie inaczej, bo Lajvirki zamienil sie w agresora dopiero kiedy mial ok. 6-8 miesiecy i poczatkowo tylko "stawal w szranki" z alfa Behemothem. Ale wkrotce zaczal atakowac jak Sokrates - jak drapiezca i nie tylko alfe, ale i poslusznego wszystkim Djo, zaczal po prostu scigac pozostalych, zeby zrobic im krzywde. Mnie sie raz bardzo dostalo tylko dlatego, ze zlapalam go w poscigu za Djo, kiedy juz mial go capnac - w stosunku do ludzi byl grzeczniutki. To, jak zaczal reagowac Becik, to po prostu bylo paniczne przerazenie. Takiej sytuacji nie dalo sie rozwiazac kolejnymi probami w wannie czy transporterze (ta skonczyla sie strasznym piskiem i rozdarta powieka u Becika). Paniczne przerazenie - czyli zapieranie sie wszystkimi silami przed wlozeniem do wspolnej klatki, ucieczki na moje ramie i kupki ze strachu.
Wprawdzie Sokrates i Bezowy dopiero zaczely sie poznawac, ale wydaje mi sie, ze moze byc juz tylko gorzej.
Awatar użytkownika
Berdog
Posty: 142
Rejestracja: pn sie 04, 2008 5:08 pm

Re: Dzikusek u krwiopijki

Post autor: Berdog »

Krwiopijko wole celibat niż zostać eunuchem za to że jestem facetem i zachowuje się zgodnie z instynktem.
Co do szczura histeryka to mam a raczej miałem taki jeden przypadek szczur niemal nauczył się latać a teraz żyje w zgodzie z resztą stada.
Miałem również AGRESORA u którego okres pomiędzy okazaniem złości i niezadowolenia a atakiem był niemal niezauważalny.
Niestety zmuszony byłem go wykastrować po tym jak mnie zaatakował i zafundował mi kuracje antybiotykową. Eryś postanowił wbić mi swoje całe ząbki w nadgarstek i puścił dopiero jak znaleźliśmy się w łazience a przez całą drogę wręcz żuł moją rękę. Niewiele brakowało a nie obyło by się bez interwencji chirurga.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”