Wybaczcie, szanowni czytelnicy łaknący kawy - ostatnio na forum jestem tylko w przelocie (czyt. w pracy jest wyjątkowo dużo roboty, a w domu jak widzę komputer, to mi niedobrze). Zdjęcia wciąż czekają na wrzucenie, nawet się zarejestrowałam na photobucket, trzeba jeszcze tylko zrzucić je z aparatu na twardy dysk. Postaram się dziś porobić jeszcze jakieś nowe i może wreszcie się zbiorę w sobie i wrzucę...
U nas spokój, dziewuchy się przyzwyczaiły do nowego domku i ja też, co prawda mocowania, na których trzymają się rury w klatce, są teraz odgryzane raz na dwa dni, ale zacisków do kabli ci u nas dostatek i pańcia naprawia w mgnieniu oka

Frappa od kilku dni hamuje się z drapaniem (aż boję się pisać, żeby nie zapeszyć), strupy zarosły sierścią i są prawie niewidoczne. Nesce poodpadały wszystkie strupy po martwicy, goi się ładnie, bo panna tego nie rusza, nawet nie trzeba niczym smarować, pozarastają tylko te łyse placki i szczura będzie jak nowa. Krostka przekształciła się w mały strupek, ale ciężko mi to dokładniej obejrzeć, bo się babsko wyrywa jak piskorz, kiedy próbuję ją przytrzymać. A ostatnio buszowało w szafce z ręcznikami i pościelą, chciałam ją wyciągnąć, bo wiem, że jak tam są, to podgryzają... i zaliczyłam dziaba w rękę! Niemocno wprawdzie, ale ślady po ząbkach widać. Przytrzymałam paskudę na pleckach na ziemi, bo jakże to tak: gryźć rękę, która karmi

?
Tchibo to mały wariat, zasoby energii ma niespożyte i potwornie ciężko ją zmęczyć. Łazi wszędzie za Neską, zresztą tak przeczuwaliśmy, że to będą dwie kumpele

Ostatnio zgodnie obrabiają zaporę za lodówką i już braknie mi pomysłów, jak ją dodatkowo zabezpieczyć...
Frapciuś głównie śpi i je, jak zawsze kochana z niej kuleczka

Mokka jakby ostatnio trochę mniej przedsiębiorcza i bardziej miziasta: przychodzi, kładzie się na ręce i trzeba ją głaskać i mówić miłe rzeczy. Niezmiennie pierwsza do miski, odtacza się ostatnia, ale przynajmniej mam co przytulić, nie jak Tchibo i Neskę - dwa owsiki

Staram się jak najczęściej ogrzewać szczurze brzuchole od środka ciepłym jedzonkiem, bo na dworze ewidentnie jesień. Była też kuracja betaglukanem, bo przez jakiś czas baby mocno kichały, dostają też co parę dni sok multiwitaminowy, póki co spokój i mam nadzieję, że tak zostanie do wiosny
