moje szczupaki kochane

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Awatar użytkownika
Akka
Posty: 1016
Rejestracja: sob sty 10, 2009 10:25 am
Lokalizacja: Kraków

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: Akka »

Ol ja uważam że osaczenie swoją osobą jest najlepszym sposobem :P Możesz też zrobić tak - postawić kiwaczki na stół z którego nie mogą uciec i który jest pusty, nastawić swój rękaw. Kiedy poczują się zagrożone na pustym stole to od razu będą czmychać do rękawa ;)
Obrazek
Ze mną: ♥ Batasuma, Guernica, Negra, Blixa ♥
Odeszły: Dżuman, Karbonka, Harpi, Yerstina, Indali, Ramona, Hawana, Iskariot, Szpilka, Luna [*]
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

W dzień kiedy zostało postanowione, że zmieniamy taktykę oswajania na, jak to ujęła Akka, „osaczanie człowiekiem”, Baruch zaczął sam wychodzić z klatki. Intuicja ? Początek zaufania ?
Jest wciąż bardziej ostrożny i niepewny niż Ulrika, ale z każde kolejne ranne czy wieczorne wyjście jest postępem w stosunku do poprzedniego. A skoro tak, niech wszystko idzie swoim rytmem. Poza hamakiem uchyla się przed ręką i zdarza mu się szczerzyć zęby w moim kierunku, ale coraz rzadzej i bardziej pro forma niż żeby ugryźć.
Przede wszystkim zanika w nim strach, a na to było najtrudniej patrzyć.

Ulrika - mały szczygiełek, wesoły i niesyty wrażeń - o nią się już nie martwię :) .

Przez ostatnie dni usiłowałam nadążyć za poczynaniami 6 szczurów, które były jak cząsteczki w procesie wrzenia, każda w innym mierunku opętańczo dążąca do osiągnięcia własnych celów :
Michu – dostania się do albinosów,
Dżuma – przekopania ziemi w doniczkach,
Pistol – sprawdzenia co Misia tak absorbuje na komodzie, a potem również – dobrania się do albinosów,
Herman – sprawdzenia co się dzieje na komodzie, na regale, na parapecie, poza pokojem, w doniczkach, na komodzie, na regale, poza pokojem .... Wszędzie tam gdzie go jeszcze przed chwilą nie było.
I jeszcze jeden
I jeszcze raz !
O0

Ulrika zawłaszczyła sobie komodę i z coraz większą determinacją spoziera na okoliczne włości.
Baruch, jak była mowa, zaczął opuszczać klatkę. Jego krok najmniejszy, ale najwięcej cieszy :) .

Z przykrością wyznaję, że mimo starań nie zawsze udawało mi się za bandą nadążyć, stąd niektóre z przedsięwzięć jej członków miały różny finał:
Michu kilkukrotnie zdobył klatkę albinosów,
Dżuma zadżumił kolejnego skrzydłokwiata,
Herman nabawił się kontuzji kończyny,
a Ulrika spadła z komody prosto w kłębowisko szczupaków :o
Udało mi się ją szybko odłowić dzięki osłupieniu wszystkich obecnych i uff - nic się nie stało.

Bilans – poszkodowanych dwóch – Herman i kwiat.

W efekcie w pokoju są obecnie 4 klatki – szczupacza, trzcinkowa, chorobówka w której siedzi kulawy Herman (czub ledwo stąpa na nogę, ale pozostałe 3 kończyny go jeszcze noszą, kiedy raczył to w końcu spostrzec, postanowił ... podwoić wysiłki dostania się na komodę, wspięcia na regał, wymanewrowania z pokoju, udowodnienia Dżumie, kto rządzi, wymanewrowania z pokoju; a że boli i dyszy – phiii ) i ...klatka zapoznawcza.

Do zapoznawczej klatki trafili w sobotę wieczorem Misiu i Dżuma. Herman miał iść, ale siedział już wtedy w izolatce. Jeśli chodzi o Pistola, zbiła mnie z tropu jego reakcja na olejek migdałowy, którym zostały pomazane wszystkie karki przed spotkaniem – Pistol zaczął się rzucać i gryźć materię na ślepo – tapczan, poduszki, spodnie aż do skóry, potem prychał na potęgę i nie dawał się dotknąć :-\

Tak więc na pierwszy rzut poszli niepozorny acz przesławny pogromca obcych Michu i przesławnie pokręcony dzik Dżuma.
W pamięci miałam jeszcze mało przyjazne powitanie jakie Michu zgotował dwóm poprzednim maluchom. Także żelazna konsekwencja z jaką ponawiał próby dostania się do obecnych trzcinek (nigdy nie widziałam Misia w takiej kondycji) nie wróżyła dobrze.
Ze strony Dżuma nie wiedziałam czego się spodziewać, on najmniej dotąd przejawiał zainteresowania obecnością nowych, wspinanie się po nogawce, kiedy stałam przy komodzie było po prostu wspinaniem się po nogawce, bez podtekstów. Przy łączeniu także na jego obojętność raczej liczyłam.

No i się przeliczyłam, Dżum z miejsca spanikował, poleciało futerko Ulriki. Podmieniłam Dżuma na Pistola, któremu migdałowy wstręt zdążył przejść. Po ataku Dżuma trzcinki skamieniały, Baruch płasko przy ziemi, Ulrika w półgeście, z uniesioną nóżką. Bez drgnienia dały się obwąchać Misiowi i Pistolowi. Po tym ci ostatni przeszukiwali klatkę w poszukiwaniu wyjścia; wobec fiaska tego przedsięwzięcia, usiedli w kącie, trzcinki ostrożnie się do nich podkradły i tak wtuleni siedzieli dalej razem.
Ulrika po pewnym czasie zaczęła nieco nieroztropnie skakać na plecy Misia i została za to zrugana, ale poza tym żadnych przykrych incydentów.
Wczorajszego wieczora było podobnie, a nawet lepiej. Baruch miał rujkę, więc nawet to co było zamierzone jako kuksańce odebrał w pochlebniejszy dla siebie sposób ;) .

Brak mi jeszcze Hermana w tym jasnym zbiorowisku, przy poprzednich łączeniach nie dość, że sam nie stwarzał problemów, to jeszcze katalizował emocje innych. Jego akceptacja trzcinek stanowiłaby sygnał dla Dżumy, że trzeba dać im szansę.
Jednak noga ważniejsza. Niechże moje czarne słońce szybko dobrzeje.
Awatar użytkownika
*Delilah*
Posty: 2040
Rejestracja: pt lut 01, 2008 2:37 pm
Lokalizacja: krk

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: *Delilah* »

Uh, jak ja lubię czytać te wiesci z łączeń (i czuć ten dreszczyk emocji, kiedy nie mnie to już dotyczy hiehie;)
. Baruch miał rujkę,
to brzmi naprawdę frapujaco :)
I napisz koniecznie, jak tam metoda osaczania człowiekiem :D
I trzymamy nożki, tj. kciuki za nóżkę Hermana! :-*
+ Anioły:Banshee,Buba,Carphata,Cirilla,Dziabaducha,Jacuś,Kokarda,Kroova,Layla, Lilitu,LordKlaklon,Masumi,Mushishi,Nefilim,Noktula,Pudlich,Runa,Rosalka,Sandija,Shiloh,Shirin,
Spirulina,Rubin,Trebuszka +
Na moim ramieniu:PaniFujibe~
Awatar użytkownika
denewa
Posty: 1502
Rejestracja: pt sie 07, 2009 9:13 am
Lokalizacja: Pruszków

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: denewa »

Ledwie przeczytałam o nodze Hermana a mi Febra kamikadze spadła z metra i jakoś tak jedną nogę ma bardziej :(

A tak w ogóle do tej metody osaczania swoją osobą przydałoby się potroić, albo przynajmniej podwoić ;)
Nasza brygada-pamiętamy tęsknimy
Diesel[*][/b] na zawsze w naszych sercach[/color], Febra[*][/b] nasza mała kochana pchełka[/color], Deli[*][/b] nasz spokojny skromny duszek[/color], Katar[*][/b] wulkan energii[/color], Puma[*][/b] kluska[/color], Polar[*][/b] dreptak[/color], Kysiel[*][/b] kluska[/color], Inka[*][/b] byczek[/color]
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

*Delilah* pisze:
Baruch miał rujkę,
to brzmi naprawdę frapujaco :)
E, nie mów że się jeszcze nie przyzwyczaiłaś ;)

Noga Hermana lepiej, coraz mniej utyka :) .
Powrócił więc do żywych, co docenił w taki sposób: http://www.youtube.com/watch?v=al0D5YmfYBg
Wziął też udział w dwóch sesjach zapoznawczych, które idą tak dobrze, że właściwie banda jest gotowa do wspólnego zamieszkania. Szczupaki mimo, że mają dwa razy dziennie okazję spotkać się z nowymi, nadal kombinują na wszystkie sposoby, aby dostać się do ich klatki. W końcu nowi koledzy to całkiem co innego niż ich pokoje, ich hamak, ich miski ...
Dziś znowu chodziłam z Dżumą na głowie, Michem w rękawie, wyrywającym się z rąk Hermanem i Pistolem atakującym mnie po nogawce ::)

Gdybyż tylko takimi triviami dane by mi było się zajmować.
Niestety jutro jedziemy do Poznania z Misiem, który ma guzek pod pachą :(
odmienna
Posty: 3065
Rejestracja: pt gru 15, 2006 4:45 pm
Lokalizacja: kraków

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: odmienna »

Hmmm... jeśli dobrze zaobserwowałam kątem oka, to wracając do żywych warto mieć w sobie coś z łabędzia, bądź żyrafy.
A kątem oka i niepewna wniosków jestem, bo ile razy bym ów filmik oglądała i z jakkolwiek mocnym postanowieniem skupienia się na innych szczegółach i tak mi wzrok i niemal całą uwagę przykuwa fascynująca akcja w wykonaniu Misia... no cóż, to mocniejsze ode mnie , ale spróbuję jeszcze...
Właściwie, podejrzewałam, że proces oswajania się Ulryki i Barucha rozwinie się właśnie w takim kierunku, ale strasznie się cieszę, że to tak szybko idzie. Głównie ze względu na Ciebie :) . Wiem bowiem, co dzieje się w sercu na widok zalęknionej szczurzej kruszynki... eeeeeeeech; Co gorsza, mnie to zostaje. Pamięć o tym, jak Gacuś skamieniały z przerażenia godzinami udawał, że go nie ma, jak rozpaczliwie trzymał się palusiami prętów klatki, powoduje, że ten Zaraz, o najpaskudniejszym wśród Kwarków charakterze, ma nade mną niemal nieograniczoną władzę...

......
z całych sił trzymam za Misia
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

Wróciliśmy. Lekarz powiedział, że to najprawdopodobniej powiększony węzeł chłonny. Powiększony tak niewiele, że nie jest możliwe cokolwiek stwierdzić. Równie dobrze może to być pozostałość po jakiejś zwalczonej infekcji, co początek zmian patologicznych. Ja także nie potrafiłam powiedzieć od kiedy guzek tam jest. Jest malutki, może jak ziarenko pszenicy, tylko okrągłe. Mógł tam być od dawna i ujść mojej uwadze. Trzeba obserwować czy będzie się rozwijało.

Jak ja nie lubię takich sytuacji. Tracę wtedy obiektywizm i nic już nie wiem (tak samo przecież z tymi nieszczęsnymi drapankami :-[ )
Przeczytałam na nowo wszystko o operacji Neski, przygotowując się psychicznie na to co nas czeka. Nie wyniosłam jeszcze do piwnicy chorobówki, gdzie niedawno siedział Herman...

Obserwować :(
Niby ulga, ale z zawieszeniem :-\

Korzystając z tego, chociaż dokończymy łączenia. Misiu na razie odpoczywa u siebie, ale na noc pakuję wszystkich do wspólnej klatki. Myślę, że są na to gotowi.
Baruchowi i Ulrice daleko jeszcze do obdarzenia mnie takim zaufaniem jaką cieszę się ze strony szczupaków, ale to przyjdzie z czasem, bo już ruszyło. Właśnie ten strach, o którym mówisz Odmienna, wobec którego czuje się człowiek tak bezradny, odchodzi. Pomału. Nadal niepewnie się czują w dłoniach, nadal robię kilka podejść zanim ich włożę ich lub wyjmę z klatki zapoznawczej (wyślizgują się jak ... węgorze ;) ). Lecz ze swojej wychodzą sami. Myślę, że to jednak było ważne, że dobrze się stało, że zostawiłam im kontrolę nad tym czy i kiedy chcą wyjść. Wszystko inne zostało zadecydowane przez ludzi: to w jaki transporter zostaną zapakowani, do kogo pojadą, jaki warunki je czekają, czyje ręce będą je trzymać i rościć do nich pretensje. Ale w swoim domu niech się czują pewnie, niech mają swoją twierdzę. Tyle czasu mamy, żeby pozwolić strachom się wypalić bez dorzucania do ognia, a nie przeganiać strach innym strachem.

Szczupaki też działają na korzyść procesu oswajania dając pożądany przykład: kiedy wkładam rękę, żeby ich z kolei wydobyć z klatki zapoznawczej garną się jak tonący ku rzuconej im linie ::)


Chcąc zakończyć pozytywnym akcentem, wrzucam jeszcze dwa filmiki, też z wczoraj:
Herman w błogostanie i Dżuma w doniczce
Jak wacik z wacikiem - Ulrika
Awatar użytkownika
Ogoniasta
Posty: 2285
Rejestracja: wt lut 10, 2009 11:17 pm
Lokalizacja: Wrocław

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: Ogoniasta »

Filmik z Hermanem rozczulający! :D :-* Cudny miziak z niego. :)
Trzymam kciuki za Misia...niech znika ta niegroźna pozostałość!! :) Bo to na pewno nic innego... ;)
Ze mną:Mary,Serduszko,Brie,Odyseja i IliadaHS,Berta,Xavi
W sercu:Meggy,Pampuszek,Fibi,Rossa,Vilemo,Sasha,CelicaSR,Lexi,SeventhHeaven,Delicja,Izzie,Lily,Muffinka,FoxyLady,Brook,Brandy,
Shandy,Lucynka,Whisky,Bajka,Daisy,Morelka,Impala,Tessa,Tequila
Awatar użytkownika
Akka
Posty: 1016
Rejestracja: sob sty 10, 2009 10:25 am
Lokalizacja: Kraków

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: Akka »

kiedy wkładam rękę, żeby ich z kolei wydobyć z klatki zapoznawczej garną się jak tonący ku rzuconej im linie ::)
skąd ja to znam :D dasz palec - wezmą całą rękę.
A co do filmiku z Hermanem, to strasznie zazdroszczę! Też chciałam wstawić ostatnio jakiś filmik, ale u mnie wszystkie są o demolce, jakiej moje szczury się dopuszczają :P Ukradnę Ci te szuczpaki!!
Trzymam mocno kciuki za zdrówko Misia i mam nadzieje że okaże się że to pozostałości tylko jakiegoś paskudztwa :*
Obrazek
Ze mną: ♥ Batasuma, Guernica, Negra, Blixa ♥
Odeszły: Dżuman, Karbonka, Harpi, Yerstina, Indali, Ramona, Hawana, Iskariot, Szpilka, Luna [*]
Awatar użytkownika
alken
Posty: 6787
Rejestracja: pt maja 01, 2009 11:04 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: alken »

Ależ ja miałam zaległości w temacie! Tyle się działo.

Sama się przyznam że u mnie w temacie oswajania to słabo, bo Ziutę oswoił TŻ jako że ja się bałam, że zrobię coś Ziucie albo ona mi. Tymczasowiczka, która nadal u mnie jest, nadal jest nieoswojona. Myślałam, że połączenie ze szczurami dobrze jej zrobi na strachy a ona jeszcze gorzej się zachowuje, bo jak mieszkała sama to chociaż wykazywała zainteresowanie człowiekiem a teraz jak pochylam się nad klatką to chowa się w plątaninę szczurów i ma mnie gdzieś. Nie mam serca za to trzymać jej na siłę bo jak już uda mi się ją złapać po wielkiej gonitwie (tak szybkiego szczura jeszcze nie miałam) to drze się i sika, wbija pazury, po chwili przestaje się szarpać ale ciągle patrzy jak tu się wyrwać. Jedyny plus, że nie gryzie. Niby mam na nią chętną, koleżankę, ale moim warunkiem jest żeby ona znalazła jej innego szczura do towarzystwa i coś opieszale jej to idzie, choć ma linki do adopcji z wro.

Życzę szczupakom drapakom zdrowia a nowym- szybkiej aklimatyzacji :)
ze mną: leszek, kendrick

odeszły: mysza, karmelek, makumba, ronja, ziuta, lilka, fifioł, kaszanka, zoja, tosia, emil, marcin, ziemniaczek


I'm not really good at giving advice. Do you want a sarcastic comment?
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

Obrazek

Tak rano szczupaki jadły jogurt z otrębami :)

Potem poszły biegać - grzmoty po pokoju, trzcinki na komodzie. Powrót do klatki, wyczyszonej po nocy i napełnionej karmą wywołał mnóstwo protesów, Dżum całe przedramię mi podrapał aby tylko się wyrwać, Pistol po suficie łaził jak komandos, tylko mniej zgrabnie :P Misiu beształ dosyć mocno trzcinki za to, że pozwalały sobie na "tego ten"... A do tych głupotek jakby nie docierało ::) Aż się Misiu naprawdę rozsierdził, a wtedy trzeba ich było na chwilę rozdzielić. Herman zadziwiająco spokojny, po nocy trochę bardziej znów utyka - efekty biegania po prętach :( .
Wszyscy z utęsknieniem spoglądali na swoje klatki, ale te nieubłaganie zamknięte. Jeszcze jeden dzień w zapoznawczej chyba dobrze im zrobi. Po południu planuję wypuścić grzmoty, a trzcinki zaprosić do towera, żeby się z nim trochę bardziej obyły.

Trochę się rzeczywiście obawiam tego, o czym wspomniałaś Alken, że, znalazłszy się w krzepiącym otoczeniu innych szczurów nowe, jeszcze nie do końca oswojone, mogą na powrót stracić motywację do kontaktów z człowiekiem. Mam jeszcze kilka dni wolnego i będę starać się poświęcić im ten czas. Oby było dobrze. Przyspieszyłam to łączenie specjalnie ze względu na to, że jestem jeszcze w domu, po powrocie do pracy trudno byłoby wygospodarowac czas na wybiegi dla dwóch stad, któreś byłoby zawsze pokrzywdzone. Również opanowanie 6 szczurów - 2 coraz bardziej ciekawych co się wokół dzieje i 4 wychodzących z siebie żeby dobrać się do tej dwójki, było coraz trudniejsze i wypadki nas nie ominęły (stłuczona noga Hermana). Wolę mieć je wszystkie razem.

Dziękuję za kciui za Misia. Choć mi pod jego paszkę palce wciąż uciekają, powiedziałam sobie, że przez tydzień nie będę macać guzka, żeby móc pewniej ocenić czy się powiększa czy nie. A i tak mi gardło ściska jak na niego patrzę.
Awatar użytkownika
alken
Posty: 6787
Rejestracja: pt maja 01, 2009 11:04 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: alken »

Nie musi tak być- u mnie na Ziutę inne szczury podziałały terapeutycznie. Wcześniej sama by nie podeszła nawet do mnie na wybiegu a widząc że inne mnie obłażą ona też zaczęła (przysmaki też miał swoją rolę;) )
ze mną: leszek, kendrick

odeszły: mysza, karmelek, makumba, ronja, ziuta, lilka, fifioł, kaszanka, zoja, tosia, emil, marcin, ziemniaczek


I'm not really good at giving advice. Do you want a sarcastic comment?
Awatar użytkownika
Nue
Posty: 1641
Rejestracja: wt wrz 30, 2008 9:35 am
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: Nue »

Ojojoj, dawno mnie nie było, a tu obok dobrych wieści (maluszki) także te gorsze (Misio) :( Trzymam kciuki, żeby to nie było nic groźnego. Jeśli chodzi o Neskę, guzki rosły szybko i zauważalnie, w sobotę poszliśmy do weta na konsultację, a we wtorek szczura już miała zabieg, bo 'nie ma na co czekać, trzeba działać szybko'.
Nawet jeśli u Misia będzie potrzebna operacja (a ciągle mam nadzieję, że nie), to, o ile się zorientowałam, sprawdzonego weta macie, a to naprawdę ważne. A szczura młoda przecież jest i zdrowa, na pewno da radę :)
Nie martw się na zapas, może skończy się tylko na strachu.

Przesyłam mizianko całemu babińcowi i kciukam za Micha!
[*] Mała Kawowa Apokalipsa... ciąg dalszy nastąpi. [/color][/size]

Gdyby szczury nie istniały, należałoby je wymyślić.
Awatar użytkownika
unipaks
Posty: 9611
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 8:08 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: unipaks »

szczupaki przy jogurcie z otrębami świetne :D
i też włączają wirówki ;D
tych paluchów do zaciskania będzie więcej , bo i my się przyłączmy . A czy wet coś zapisał , jakieś scanomune choćby czy coś? Mam nadzieję , że to po jakiejś zwalczonej infekcji i nic więcej :) Całuski dla tych oswojonych bardziej i tych mniej :-*
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

Dziękuję Wam wszystkim za paluchy.

Nue, ja właśnie chciałam działać szybko, bo kiedy oglądam zdjęcia przerośniętych ogromnych guzów to mi się aż słabo robi. Następnego dnia po wymacaniu zmiany umówiłam się do dr. Czerwińskiego (którego najwięcej osób polecało) i kolejnego już byliśmy na wizycie. Biopsji nie chciał robić, dopóki nie wykluczy się, że jest to tylko powiększony węzeł, nic groźnego.

Unipax, nie zapisał, bo Misiowi nic nie jest, żadnego kataru, żadnej niedyspozycji (w ostatnim okresie wręcz przeciwnie przecież). Infekcja mogła być nieswoista, albo to pozostałość po czymś bardzo starym. Misiu kiedy był mały, jakoś na przełomie stycznia-lutego, miał ropnia na podgardlu. Lekarz powiedział, że możliwe jest nawet, że to niewielki i niegroźny naciek po tamtym, że węzeł nigdy tego nie rozprowadził do końca i może to tam jest od tych 10 miesięcy. W każdym razie nie będzie ruszał dopóki nie będzie wiadomo, że się zmienia.
Najlepsza opcja to ta, że zmiana zniknie niedługo sama (oznaczało by to jakąś niezauważoną przeze mnie infekcję), druga - że nie zniknie, ale też nic nie będzie się działo (wtedy pozostałość po ropniu z dzieciństwa), najgorsza - że będzie rosnąć (wtedy to guz i tniemy, ew. ropień i czyścimy).

Ze względu na Hermańskiego, dostają wszyscy co jakiś czas betaglukan, obecnie również.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”