
Gdy ja bawiłam poza domem z rodzinką , do nas wpadł brat męża ze swoją roczną pupilką w klatce. Dotąd trzymali ją samą , ale na szczęście zaczęli na serio rozważać możliwość dołączenia do niej młodszej koleżanki i szwagier był ciekaw , jak orientacyjnie wyglądałaby reakcja dziewuszki na nowego ogonka – ich szczurzynka jest bardzo spokojniutka i nieagresywna a oni pełni niepokoju , czy dałaby sobie radę mając do czynienia z jakąś samiczką bardziej dominującą i czy nie zostałaby przez nową całkiem stłamszona.
Ale to raczej nie był dobry pomysł z tym przyjeżdżaniem do nas; szwagier niby tam podczytywał o łączeniu na forum , ale nasze siostry to nie są młodziutkie szczurki i reakcja przybyłej byłaby zapewne inna na malucha i na dodatek nie była przecież u siebie.O przejściu ze szczurkami choćby do drugiego pokoju czy do łazienki i wypuszczeniu wszystkich na terenie niezbyt swojskim dla naszych rezydentek panowie nie pomyśleli .
Podobno spotkanie wyglądało tak , że gość w klatce był spokojniutki i raczej zainteresowany , Czarnulka życzliwie zaciekawiona i nawet mało podekscytowana , natomiast Dżuma…
Według relacji mojego męża Dżuma wyglądała jak mop po suszeniu mega dmuchawą , nastroszona jak kosmata kula sprawiała wrażenie , jakby żadna głupia klatka nie była w stanie powstrzymać jej przed zrobieniem tego co należy w obronie własnych włości przed intruzem . Trzeba było bardzo na nią uważać , żeby nie zrobiła czegoś niedobrego…Tyle co do tego zapoznania.
U nas niszczarki dalej w amoku, więc nowy już dużo mniej ulubiony koc zabrałam i zarzuciłam kanapę starą narzutą

A Czarna Pląsawica zrobiła się w aktualnie przechodzonej rujce jakaś nadwrażliwa i bez zrozumienia dla żartów i zaczepek , już dwa razy zdarzyło się , że na szuranie palcem po meblu na górze przypada jak żmijka i łapie ząbkami – lekuchno i całkiem nieboleśnie , ale odczuć to można wyraźnie jako jasne postawienie granicy i odprawę .

Dżuma do listy uczynków "inaczej" dodała unicestwienie wielkiej lampki napełnionej smacznym portugalskim winem , w którym nawet dzioba jeszcze nie zdążyłam była umoczyć. Ja rozumiem , że się przewraca prawie puste , no ale żeby jeszcze nie poddane degustacji?… Zwiała tak prędko , że gdyby nie mokre , winne tropy na stole , pewnie nie byłoby wiadomo , dlaczego lampka z winem wylądowała na podłodze

Na dodatek obie panny próbują wyeliminować całkiem fajne według mnie drobne kwiatuszki na nowo powieszonej firance , a dziś o świcie w połowie snu mocno oberwałam jakimś szczurem po głowie .
Ponieważ miałam koszmar z dławiącym się szczurzątkiem , byłam całkiem z przebudzenia szczerze zadowolona