Dzień pierwszy - wieczór.
Kiedy tylko dotarłam z nią do domu, włożyłam ją do klatki, która już była przygotowana. Zgodnie z niektórymi informacjami nie wkładałam domku. Kiedy wkładałam, by ją wyjąć, niestety uciekała, więc przyłożyłam transporter do klatki i sama weszła. Próbowałam jakoś zmusić ją do wejścia mi na rękę, ale strasznie się bała, uciekała po kontach i jadła. Zwiedzała wszystkie trzy piętra swojego apartamentu i przy najlżejszym szeleście zbiegała w kąt. To chyba jej ulubiony kąt
![Grin ;D](./images/smilies/grin.gif)
Dzień drugi.
Rano, zanim poszłam do szkoły mówiłam do niej cicho i starałam się pogłaskać, ale bez skutku. Wąchała mi palec, wąchała, wąchała i CAP! ugryzła. Dałam sobie spokój i poszłam do szkoły. Po drodze kupiłam gerberka i kiedy tylko wróciłam, to wzięłam łyżeczkę i danie i odwiedziłam ją (uprzednio rzecz jasna myjąc ręce i wgl). Najpierw otworzyłam klatkę, by kuweta nie miała ścian. Bała się i uciekała w kąt. Dała się głaskać, ale trochę jakby drżała. Kiedy wyciągałam rękę, by ją złapać, uciekała na drugi koniec.
Postanowiłam nakarmić gerberkiem. Najpierw kiedy nałożyłam troszkę na łyżeczkę, rzuciła się na to, jakby to było intruzem. Kiedy zobaczyła, że to jedzenie, zaczęła jeść. I czasami (bo dawałam małe porcje i zaledwie tylko tyle, co było na wierzchu) rzucała się na to, jak za daleko odchodziłam. Starałam się przybliżyć ją, żeby podeszła pod drzwi klatki, ale bała się i cofała. Łapała jedzenie i się cofała, ot co.
Może to i krótko, ale trochę mi szkoda, że mnie tak gryzie za palce (bo ugryzła kilka razy) i się boi. Chciałam zrobić "sztuczkę" z wanną, ale jak, skoro nie da się wziąć na ręce. Boję się, że coś jej zrobię, jak wezmę ją siłą. Jakieś rady?
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)