Odkopujemy! I PROSIMY O KCIUKI! będą nam bardzo potrzebne.
Otóż...
Będąc sobie wczoraj u cioci, w Warszawie wyszłam sobie po soczek do osiedlowego sklepu. Zrobiłam zakupy i wracałam zadowolona. Przechodząc obok śmietników moją uwagę zwróciło małe,przezroczyste, plastykowe pudełeczko (takie jak z owadami na karmówkę w zoologu). Być może w ogóle nie zatrzymałabym na nim wzroku, gdyby nie to, że coś w nim się ruszało. Okazało się, że były w nim SZCZURKI

Małe, różowe, szczurze kluseczki, było ich sześć... Ludzie są bez serca i wyobraźni
Wzięłam maluszki pod kurtkę, żeby nie zmarzły jeszcze bardziej i poszłam do mieszkania. Położyłam pudełeczko z maluchami na kaloryferze. Pojechałam szukać apteki, żeby kupić strzykawkę i większego sporzywczaka, po coś do jedzenia dla maluchów, w międzyczasie próbując dodzwonić się do Filipa, żeby sprawdził, czym karmi się oseski. Kazał mi kupić mleko zagęszczone, glukozę i żółtko. Jajka w lodówce były, więc kupiłam dwa pozostałe produkty i strzykawkę. Po powrocie jeden szczurek był już martwy.

Zrobiłam mieszankę dla pozostałych i wykarmiłam. Oczywiście maluchy miały jedzonko wszędzie - ja tylko na rękach i spodniach

W nocy do nich wstawałam i karmiłam. Ok. 2 w nocy odszedł drugi osesek.
Pozostała czwórka na szczęście ładnie się trzyma. Karmie je co 3-4 godziny, brzuszek masuję. Kluseczki ładnie robią kupkę i siusiu. Nie wiem tylko jak je dogrzewać, bo kaloryfer w nocy jest zimny

Lampka wystarczy?
Zdjęcia w porannego karmienia:
W jakim mogą być wieku? Dzisiaj powoli zaczęły odklejać się im uszka
