Na początek bardzo dziękuję za zmianę tytułu:)
Nooo a teraz do rzeczy. Noc? Hmmm a no bardzo ciekawa...
Wrzaski, piski, lanie się...? Nieeeee, ależ skąd.... Tu miłość panuje wielgachna i zrozumienie...
Chłopaki zgrały mi się charakterkami aż za bardzo ;p Mam za sobą nieprzespaną noc!
Heh a było to tak:
Podział klatki istniał tylko dla moich oczu - po zgaszeniu bowiem światła zaczęła się zabawa. Zostało postanowione, że trzeba przemeblować klatkę, więc zaczęło się rzucanie miskami, zrywanie drabinek, zjadanie hamaczka - jedna wielka demolka. Ale to jeszcze przeżyłam - dzieci muszą się wyszaleć;) Ale na odgłos szorowania ząbkami o szczebelki o 3 w nocy dostałam furii(bo to specyficzny rodzaj szorowania - u Tadzia wyróżnia się 5 - nie toleruję tylko jednego) - zerwałam się wściekła z łóżka krzycząc na Tadzia - po czym w świetle komórki zobaczyłam... Denisa gryzącego szczebelki i minę Tadeusza pełną dumy... Nauczyciel się znalazł cholera jasna;p
Dalej... Dalej było coraz gorzej i głośniej (ku uciesze ogonków), o 4:23 skapitulowałam i pierwszy raz w życiu wyniosłam klatkę do przedpokoju(wiem - nie powinnam, ale jutro mam egzamin - musiałam choć 3 godziny przespać). Heh jak się okazało rano - wcale się tym nie przejęły - zrobiły sobie natomiast konkurs w rzucie w dal jedzeniem i ściółką - tak więc mam sprzątanie w planach...
Ale to nie wszystko... oooo nieee

Ale i to nie koniec;p
Jako, że maluchowi nie ufam jeszcze i on mi również nie - jest puszczany tylko na ograniczony wybieg pod pełną moją kontrolą(niemiłe Tadziowe doświadczenia - bite 7 godzin błagałam żeby wyszedł wreszcie z kanapy podczas jednego z pierwszych wybiegów). Tak więc do sprzątania postanowiłam zamknąć malucha w transporterku coby nie przeszkadzał. Tadzisko oczywiście korzystając z otwartej klatki zaczęło harce po pokoju nie pytając mnie o zgodę;) Ale problem się zaczął kiedy Tadzio zobaczył Denisa w zamknięciu;) Postanowił ratować malucha, przewracać transporterek i go otwierać (myślał że chcę mu go zabrać czy co?) - w każdym razie trzy razy łapałam małego, bo Tadzio otwieranie transporterka ma opanowane...

A teraz... a teraz ja piję trzecią kawę żeby jakimś cudem skupić się na nauce po nieprzespanej nocy...a panowie... a panowie śpią... RAZEM





Przepraszam za jakość zdjęć, ale nie chcę im przeszkadzać, tak słodko wyglądają! Na żywo to jest jeszcze piękniejsze!
Szczur bez przyjaciela to nieszczęśliwy szczur - teraz jestem tego pewna!!